Zaprosić Boga do swojego życia

Do związku zawsze wnosimy nasze wady i zalety, zranienia czy strach. Konflikt? To tylko kwestia czasu. Ale i z kryzysu można wynieść dobro.

Każde małżeństwo ma inną historię... Do związku zawsze wnosimy nasze wady i zalety, zranienia czy strach. Konflikt? To tylko kwestia czasu. Ale i z kryzysu można wynieść dobro. Wystarczy zaufać Jezusowi i wejść na drogę uzdrowienia, drogę do pełnego i prawdziwego szczęścia.

Zaprosić Boga do swojego życia

Na początku wszystko układa się wspaniale - świeżo upieczeni małżonkowie odczuwają ogromną radość z bycia razem. - W naszym przypadku nie trwało to długo, można nawet powiedzieć, że bardzo krótko. Już po pół roku coś zaczęło się psuć, a nasze drogi powoli się rozchodziły. Po wejściu w małżeństwo ogarnęła mnie po prostu nuda - przyznaje Aneta Gałkiewicz. - Upatrzyłam sobie jakieś ideały w jednym czy drugim filmie, wybrałam pewne cechy partnerów koleżanek i oczekiwałam, że mój mąż będzie dokładnie taki. Często prowokowałam Grzegorza do kłótni, a w jej trakcie potrafiłam wyjść z domu, nie zabierając ze sobą telefonu, bądź wyjechać gdzieś, nie mówiąc o tym mężowi - dodaje pani Aneta. I przyznaje, że mąż poszukiwał Boga. Relacja z Nim była dla niego naprawdę ważna, dla niej - niekoniecznie. - Niby chodziłam z mężem do kościoła, korzystałam z sakramentów, ale tak naprawdę to wszystko działo się gdzieś obok mnie. W tamtym czasie priorytetem była dla mnie praca i rozwój kariery zawodowej. Rozwój duchowy nie znajdował się na liście moich życiowych priorytetów. Dzieci? Owszem, ale w dalekiej przyszłości. Grzegorz na te wszystkie kwestie patrzył zupełnie inaczej - tłumaczy A. Gałkiewicz.

Ucieczka w świat oczekiwań

W małżeństwo Urszuli Cupriak bardzo szybko wkradła się zazdrość. - Kiedy tylko mąż spojrzał w stronę innej kobiety albo zatańczył z kimś na weselu czy jakiejś uroczystości, od razu opanowywał mnie paniczny lęk. W nic nieznaczącej dla męża kobiecie ja widziałam realne zagrożenie dla mnie i naszego małżeństwa - przyznaje. I dodaje, że wielokrotnie obwiniała męża i tylko w nim szukała przyczyn problemów. - Co jakiś czas wybuchała między nami burza, wydarzało się coś trudnego, przez dzień lub dwa nie rozmawialiśmy, a później kurz codzienności zasypywał to doświadczenie i wracaliśmy do normalności. Bez wejrzenia w siebie, bez przepracowania swoich postaw, bez wyjaśnień. To nie prowadziło do niczego dobrego - stwierdza pani Urszula. I znajduje przyczyny rozczarowania małżeństwem. - Wchodzimy w małżeństwo z oczekiwaniem, że wszystko będzie wyglądało tak, jak w naszych marzeniach. Potem, gdy przychodzą problemy i trudności, zamiast się z nimi zmierzyć, uciekamy w nierealny świat idealnych oczekiwań. Odrzucamy realne życie, które ma zawsze słodko-gorzki smak, a chowamy się w świecie ułudy. Współczesny świat, niestety, temu sprzyja. Podpowiada, że wszystkie kobiety powinny być idealnie szczupłe, piękne i zgrabne, a mężczyźni wysportowani i bogaci. Każdy powinien mieć olbrzymi dom i luksusowe auto. Kto by tak nie chciał? Takie myślenie jest bardzo niebezpieczne. W pogoni za takim marzeniami zapominamy o tym, co mamy, lub wydaje nam się to kompletnie bezwartościowe - zwraca uwagę U. Cupriak.

Rekolekcje i świadectwa

Oba małżeństwa przeżyły kryzys, dzięki czemu, paradoksalnie, wróciły na drogę głębszego przeżywania wiary. Lekarzem ich dusz i wzajemnych relacji stał się Jezus. Swoimi przeżyciami i doświadczeniami dzielą się w książce „Jezus uzdrawia małżeństwa”. Ma ona formę rekolekcji dla małżonków, ale przede wszystkim - wymiar praktycznego przewodnika na drodze uzdrowienia. Książka zawiera świadectwa par, praktyczne wskazówki oraz modlitwy, które przeprowadzą przez najtrudniejsze chwile życia.

- Moja droga z Jezusem rozpoczęła się dziesięć lat temu, po dwóch latach małżeństwa. Stało się tak za namową męża - przyznaje A. Gałkiewicz. I dodaje, jak wiele zmienił Jezus w jej życiu od chwili, gdy przyjęła Go do swojego życia i powierzyła Mu siebie. - Jezus uzdrowił moje serce, z miłością dotykając miejsc, w których doświadczyłam różnych zranień i trudnych sytuacji w relacjach z rodzicami, rodzeństwem i innymi ludźmi. Jezus poprowadził mnie tą drogą uzdrowienia z delikatnością, której potrzebowałam. Dokonywało się to w czasie osobistej modlitwy, lektury słowa Bożego czy poprzez formację we wspólnocie. Dopiero z perspektywy czasu zobaczyłam, że problem leży nie tylko w moim mężu, o czym wcześniej byłam święcie przekonana, ale również, a może nawet przede wszystkim, we mnie - opowiada pani Aneta. Zwraca uwagę, że każdy z nas powinien sobie uświadomić, że osobiste zranienia i grzechy są tym, co realnie przeszkadza małżeństwu w osiągnięciu pełni szczęścia i uzdrowienia. - Nie mogłoby się to dokonać, gdyby każde z nas nie powierzyło się Bogu i nie oddało Mu swego życia. Każdy ze współmałżonków powinien być w relacji „ja - Bóg”. Bóg uzdrawia swoją łaską każdego osobno, a to sprawia, że nasze małżeństwo jako całość staje się święte i szczęśliwe - podkreśla A. Gałkiewicz.

Z kolei U. Cupriak zwraca uwagę na równie ważną kwestię - dbania o dobre relacje, o czym często zapominamy albo nie jesteśmy tego świadomi: - Obok siebie mamy współmałżonka, którego dał nam Bóg. Nie dostrzegamy, że to jest właśnie ten ideał. Oczywiście nie w sensie dosłownym. Twój współmałżonek jest ideałem, bo postawił go na twojej drodze Pan Bóg. Jest dla ciebie przeznaczony.

KO

 

Uzdrowić relacje

PYTAMY ks. Krzysztofa Kralkę SAC, pallotyna, ewangelizatora, rekolekcjonistę, autora książki „Jezus uzdrawia małżeństwa”

Skąd pomysł, aby na warsztat wziąć małżeństwa?

Jedną z kwestii, którą Kościół przeżywa i odczytuje jako swój priorytet, jest otoczenie duszpasterską opieką małżeństw i rodzin, nad czym pochylił się także ostatni synod. Są to sprawy, którymi Kościół żyje i w które potrzebuje mocniej się zaangażować. Dzisiejsze społeczeństwo generuje dużo więcej zranień i sytuacji, które wprowadzają rodziny w kryzys. W związku z tym my, jako Kościół, potrzebujemy dużo mocniej wychodzić i pokazywać bardzo konkretne rozwiązania problemów, z którymi borykają się małżeństwa.

Kim są współautorzy książki?

Książka została napisana z dwoma małżeństwami, z którymi na co dzień współpracuję. Należymy do jednej wspólnoty. Wiele razem ewangelizujemy, głosimy rekolekcje. Dla mnie są przykładem małżeństw, które na pewnym etapie bardzo mocno zaprosiły Jezusa do swojego życia i zaczęło się ono bardzo zmieniać. Jezus te małżeństwa bardzo konkretnie też uzdrowił. Wprowadził w zupełnie inny sposób i styl funkcjonowania. W związku z tym są to świadkowie, którzy dają swoim życiem realny dowód, że Jezus może uzdrawiać małżeństwa.

Jakie są najczęstsze problemy w małżeństwach? Z czego Jezus powinien je uzdrawiać?

Myślę, że najważniejsze to kwestia zdefiniowania, czym jest małżeństwo. Coraz częściej ludzie, zawierając związek małżeński, nie są świadomi, czym on jest i w jaki sposób go rozwijać, kształtować i jak korzystać z mocy tego sakramentu. Kolejna kwestia to komunikacja, rozmowa na temat tego, co czuję, czego potrzebuję, co się ze mną dzieje. Im bardziej w małżeństwie brakuje głębokich rozmów o przeżywaniu siebie i relacji z tą drugą osobą, tym głębszy kryzys przeżywa związek. Kolejne kwestie dotyczą takich spraw, jak otwartość na życie, kwestia rodzicielstwa, relacji z teściami. Podejmujemy te kwestie - z jednej strony podajemy diagnozę, refleksję, a z drugiej - małżeństwa dają bardzo konkretne świadectwa, jak Jezus zaproszony w te przestrzenie pozwolił je uzdrowić, dobrze kształtować.

Od czego zacząć współpracę z Jezusem?

Uzdrowienie małżeństwa zaczyna się od osobistego uzdrowienia i naprawy osobistej relacji męża z Jezusem i żony z Jezusem. Bo najważniejsza jest zdrowa relacja indywidualna z Jezusem, a potem zaproszenie Go w przestrzeń małżeństwa.

Czy są małżeństwa, których nie da się uzdrowić?

Dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych. Oczywiście, im dłużej zwlekamy z procesem uzdrowienia, im dłużej go odkładamy, nic nie robimy, tym rany są głębsze i ten proces przebiega na pewno boleśniej i jest trudniejszy. Wcześniejsza książka - „Małżeństwa poddane Chrystusowi” mówiła o tym, jak poszczególne dziedziny życia małżeńskiego Jezusowi oddawać, ta pozycja z kolei kładzie nacisk na to, jak odbudowywać to, co zostało zniszczone. Chcieliśmy te książki pokazać jako pewną profilaktykę chroniącą małżeństwa przed rozpadem, zranieniami. Radzimy też, co robić w sytuacjach trudnych, kryzysowych. Jeżeli z obydwu stron jest wiara i wola poddania się Jezusowi, poproszenia Go, nawet w ostatniej chwili, by to uzdrowienie dokonywał, wszystko jest możliwe.

Echo Katolickie 28/2016

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama