Co jest podstawą małżeństwa i rodziny? Czy każda przysięga "małżeńska" jest rzeczywiście przysięgą małżeńską?
Niektóre media w Polsce podały na pierwszych stronach wiadomość o tym, że w niedzielę, 9 grudnia 2007 r., w siedzibie Centralnej Biblioteki Rolniczej odbył się pierwszy w Polsce „ślub humanistyczny”. Pewna kobieta i pewien mężczyzna wyrecytowali tekst przysięgi, którą wspólnie napisali: "Zobowiązuję się do przynoszenia ci porannej kawy. Przysięgam, że będę cię przytulać i całować. Obiecuję dzielić się z tobą wszystkim: myślami i materiałem genetycznym. Złość się na mnie, jeśli to konieczne i wybaczaj, jeśli to możliwe. Tęsknij, gdy wyjadę lub gdy wyjdę do drugiego pokoju.” Według pary młodej powyższą deklarację można nazwać „humanistycznym ślubem”, gdyż tego typu deklaracja „afirmuje człowieka i jego indywidualną tożsamość.”
Komentując powyższe wydarzenie, warto przypomnieć, że indywidualną tożsamość ma nie tylko człowiek, ale także zwierzęta (a w przekonaniu niektórych ludzi — także rośliny i minerały). Fakt bycia kimś indywidualnym nie oznacza jeszcze powodu do dumy. Wielkimi indywidualistami są przecież między innymi egoiści, terroryści czy psychopaci. Indywidualna tożsamość może być aż tak bardzo zniekształcona, że prowadzi do chorób psychicznych czy do okrutnych przestępstw. Dla ludzi myślących powodem do dumy nie jest sam fakt dysponowania indywidualną tożsamością, lecz sposób wyrażania tejże tożsamości. Są ludzie, którzy wyrażają swoją indywidualność poprzez mądrość, miłość i odpowiedzialność. Są też i tacy, którzy wyrażają swoją niepowtarzalność poprzez krzywdzenie samych siebie — do śmiertelnych uzależnień czy samobójstw włącznie — albo też poprzez krzywdzenie innych ludzi — do zabójstw włącznie.
Czytelnikom pozostawiam ocenę tych, którzy budują więzi z drugą osobą na podstawie obietnicy przynoszenia porannej kawy (o ile mi wiadomo, poranną kawę potrafi przynieść odpowiednio wytresowany pies) czy na pozwalaniu jej, aby odczuwała złość (zwykle do tego nie potrzeba pozwolenia drugiej osoby!). Z pewnością własną indywidualną tożsamość respektuje w pełni egoista, który „wiąże się” ze swoją wybranką (a może jednak ofiarą?) poprzez uroczyste złożenie jej następującego oświadczenia: „Ja, świadomy mojej niepowtarzalności egoista, ślubuję ci, że w dobrej i złej doli będę się troszczył wyłącznie o samego siebie i że cię nie opuszczę tak długo, jak to będzie dla mnie wygodne.”
Pierwszy w Polsce „ślub humanistyczny” po raz kolejny stawia przed nami pytanie o to, na podstawie jakich cech danej osoby oraz na postawie jakiego typu decyzji jest rzeczą mądrą i odpowiedzialną powierzać drugiemu człowiekowi własny los i los własnych dzieci. Rodzaj budowanych więzi to podstawowy wyznacznik dojrzałości i aspiracji danego człowieka. Zasada ta weryfikuje się zwłaszcza poprzez sposoby odnoszenia się do osób drugiej płci i poprzez pomysły na temat bliskich więzi kobiety i mężczyzny. Są ludzie, którzy uważają, że szczęśliwe więzi między kobietą a mężczyzną mogą być oparte na popędzie, pożądaniu, zauroczeniu emocjonalnym czy na pieniądzach. Inni z kolei postulują jako „ideał” tak zwane „wolne związki” (ludzie uznający siebie za „nowoczesnych i postępowych” są na tyle bezmyślni, że nie zauważają, iż mamy tu do czynienia z wyrażeniem wewnętrznie sprzecznym, czyli takim, które nie ma odpowiednika w rzeczywistości!). W takich związkach „niezobowiązująco(!) wiążące się” strony traktują więź z tą drugą osobą na tym samym poziomie, co więź z pracodawcą, którą się podtrzymuje dopóty, dopóki mamy na to ochotę.
Symptomatycznym faktem jest to, że „spontaniczna” inicjatywa pary młodych ludzi miała swojego ideologicznego sponsora i medialnego patrona w postaci Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów. Jest to organizacja działająca od 2006 roku, która zaaranżowała „humanistyczny ślub”. W swoich celach statutowych Stowarzyszenie wymienia między innymi „krzewienie światopoglądu opartego na wiedzy i rozumie, rozwijanie tolerancji, zwalczanie stereotypów oraz działanie na rzecz rozdziału Kościoła od państwa.” Naprawdę dziwne jest to Stowarzyszenie, gdyż z jednej strony aspiruje ono do wiedzy i rozumu, a z drugiej strony publicznie przyznaje się do ignorancji i niewiedzy w zakresie prawa. Jako obywatel tego kraju pragnę pokornie poinformować Polskie Stowarzyszenie (Nie?)Racjonalistów o tym, że ich cele statutowe są nieaktualne, gdyż już od dawna mamy w Polsce rozdział Kościoła i państwa. Spieszę też poinformować o tym, że od kilkunastu lat obywatele naszego kraju mają spory zakres wolności obywatelskich. Między innymi mogą nie decydować się na żaden związek albo też decydować się na taką formę małżeństwa, którą — zgodnie z ich wolą! — respektuje zarówno Kościół jak i państwo.
Na koniec pragnę podzielić się pewną wątpliwością. Otóż interesuje mnie to, jaką formułę ułożą „małżonkowie” przy „humanistycznym” rozwodzie. Być może zadeklarują drugiej stronie, że pozwalają jej cierpieć na skutek bycia „humanitarnie” porzuconym. W „przysiędze” humanitarnej nie było przecież mowy o czymś tak „staroświeckim”, jak godność człowieka lub jak miłość, wierność i odpowiedzialność.
opr. mg/mg