Dlaczego wyrażenie "homoseksualizm jest grzechem" powoduje tak ostrą reakcję całego Parlamentu Europejskiego?
"Na przykład słowa dotyczące wolności i równości oddawało określenie myślozbrodnia, a wszystkie wyrazy związane z pojęciami obiektywności i racjonalizmu obejmował termin staromyślenie".
George Orwell „Rok 1984"
Rocco Buttiglione popełnił myślozbrodnię, a nawet gorzej -słowozbrodnię. Odważył się nie tylko pomyśleć, ale i powiedzieć...
Co takiego powiedział ten włoski filozof i polityk?
Otóż podczas przesłuchania w odpowiedniej komisji Parlamentu Europejskiego, która miała opiniować jego kandydaturę na stanowisko unijnego komisarza sprawiedliwości i spraw wewnętrznych, oświadczył ni mniej ni więcej, tylko to, że „homoseksualizm jest grzechem".
Kiedy parę miesięcy temu na nowego przewodniczącego Parlamentu Europejskiego wybierano Hiszpana Jose Fontellesa Borrella, większości mediów i eurodeputowanych nie przeszkadzała jego wypowiedź, że „Bóg na prawa człowieka nawrócił się niedawno". Borrell, sprzeciwiając się jakimkolwiek wzmiankom o Bogu w konstytucji Unii Europejskiej, powiedział: „Co do demokracji, praw człowieka i równości, to Bóg dopiero niedawno się na nie nawrócił. Było mu dobrze przez wieki z niewolnictwem, jeszcze wczoraj błogosławił Franco i nie zdawał sobie sprawy z tragedii na Bałkanach". Z oświadczenia tego wynika, że miejscem Boga jest nie preambuła konstytucji, lecz ława oskarżonych. A precedens taki - jak pamiętamy z kart Ewangelii - miał już miejsce.
Bóg - podobnie jak przed wiekami przed Sanhedrynem - nie doczekał się w europarlamencie zbyt wielu obrońców. Mają ich natomiast homoseksualiści. Wypowiedź Buttiglione potraktowana została przez jego umiarkowanych przeciwników jako przejaw „staromyślenia", przez bardziej nieprzejednanych zaś jako „myślozbrodnia". Nic więc dziwnego, że Buttiglione został jako jedyny (obok węgierskiego postkomunisty Laszlo Kovacsa, który nie miał zielonego pojęcia o obejmowanym przez siebie
urzędzie) zaopiniowany negatywnie. Stwierdzono, że człowiek, który ma tego rodzaju poglądy, nie może piastować tak wysokich i odpowiedzialnych stanowisk w Unii Europejskiej.
Sam zainteresowany oświadczył z kolei, że „Parlament Europejski stoi na czele antychrześcijańskiej inkwizycji". Trudno się dziwić irytacji Buttiglione, gdyż jego zdanie na temat homoseksualizmu nie jest żadną prywatną obsesją, lecz oficjalnym stanowiskiem Kościoła katolickiego i obowiązywać powinno wszystkich katolików na naszym kontynencie.
Buttiglione powinien dodać, że europarlamentarna inkwizycja ma charakter nie tylko antychrześcijański, lecz również antysemicki. Pierwszą religią na świecie, która potępiła pederastię (nazywaną wówczas grzechem sodomskim), był bowiem judaizm. To Stary Testament jako pierwszy nazwał stosunki seksualne między osobami tej samej płci obrzydlistwem w oczach Boga. Używane w Torze na określenie homoseksualizmu słowo toevah oznaczało najwyższą odrazę i było wymieniane obok tak ciężkich przestępstw, jak składanie ofiar z dzieci.
Przeciwko Buttiglione wytoczono najcięższe polityczne argumenty, ale kto wie, być może wkrótce wytoczony zostanie mu proces... Czegoś takiego doczekał się niedawno w Szwecji zielonoświątkowy pastor Ake Green. W czerwcu br. skazany został na miesiąc więzienia za „nawoływanie do nienawiści przeciwko grupie społecznej". Rok wcześniej bowiem podczas liturgii na wyspie Oland pastor ośmielił się powiedzieć, że homoseksualizm jest dewiacją. Przypomniał też biblijną historię Sodomy i Gomory - miast zniszczonych przez Boga za to, że ich mieszkańcy oddawali się pederastii. Mówił też o związkach pomiędzy homoseksualizmem a AIDS i pedofilią, a całość podsumował stwierdzeniem, że sodomski grzech jest „rakowatą naroślą na ciele społeczeństwa".
Na kazanie pastora natychmiast zareagowało lobby gejowskie i 63-letni duchowny stanął przed sądem, oskarżony o „używanie mowy nienawiści". Prokurator stwierdził, że podsądny przedstawia dla społeczeństwa szwedzkiego większe zagrożenie niż neonazistowscy bojówkarze. Sąd przychylił się do tego stanowiska, uznając, że homilia Greena była wyrazem pogardy dla osób o innej orientacji seksualnej.
Przyjmując taką argumentację, należałoby również zakazać rozpowszechniania Pisma Świętego, które w sprawie homoseksualizmu również nie trzyma standardów politycznej poprawności. Lobby gejowskie w swej walce może powoływać się na zalecenia Unii Europejskiej, która w 2003 roku w rejestrze grup społecznych chronionych przed dyskryminacją umieściła również mniejszości seksualne. Zresztą nie tylko geje mogą to robić, na dyskryminację mogą skarżyć się też pedofile lub zoofile - w końcu oni też są mniejszościami seksualnymi.
Światło ze Strasburga nie dotarło jednak do tych części Europy, gdzie nadal wielu ludzi trwa przy „staromyśleniu". Na odsiecz szwedzkiemu pastorowi ruszył więc przewodniczący słowackiego parlamentu Pavel Hruszovsky, który nazwał wyrok „jaskrawym naruszeniem praw człowieka, w tym prawa do wolności religijnej oraz wolności słowa". Z kolei minister spraw zagranicznych Słowacji Vladimir Pałko wezwał na dywanik ambasador Szwecji w Bratysławie i wyraził niezadowolenie swojego rządu z powodu tego, jak potraktowany został zielonoświątkowy pastor. Panowie Hruszovsky i Pałko chyba na żadne posady w przyszłości w Strasburgu i Brukseli liczyć już nie mogą.
W obronie Greena stanęli też dominikanie z Poznania, którzy wysłali do ambasady szwedzkiej w Warszawie protest przeciwko naruszaniu „swobody głoszenia Ewangelii". Jeden z inicjatorów akcji, o. Paweł Gużyński stwierdził, że prawo interpretowane tak jak podczas procesu Greena „w konsekwencji musi prowadzić do dyktatury poglądów uznawanych za jedynie słuszne". Poznański dominikanin dodał, że jest „to prawne nieporozumienie oraz nieuzasadnione nadanie przywileju preferującego wyłącznie jedno z zachowań seksualnych człowieka".
W sumie to nic nowego. Jak pisał cytowany już na początku tego tekstu George Orwell: „Wszystkie zwierzęta są równe, ale niektóre zwierzęta są równiejsze od innych".
opr. mg/mg