Radością rodziny są dzieci

Rodzina wielodzietna to duże wyzwanie pod względem organizacyjnym, ale jednocześnie wielka radość i bardzo dobre środowisko wychowawcze

Najwięcej rodzin wielodzietnych jest na Podkarpaciu, a najwięcej rodzin z jednym dzieckiem mieszka na Dolnym Śląsku. U nas, w Wielkopolsce również są ci, którzy zdecydowali się mieć więcej dzieci, na przykład szóstkę jak państwo Beata i Krzysztof. Uważają, że dzieci to radość.

Według danych przekazanych przez Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej w 2016 roku żyło w Polsce 520 tysięcy rodzin wychowujących troje i więcej dzieci. Łącznie to 2,7 miliona osób żyjących w rodzinach wielodzietnych. Oni pokazują, że dzieci to dar. Dodam do tego, nie tylko dla rodziców, ale również kraju i Kościoła. Bo bez nich po prostu będzie nas, Polaków coraz mniej. Tak właśnie mówiła Matka Teresa z Kalkuty w Kairze podczas Konferencji ONZ w 1994 roku: „Dziecko jest najpiękniejszym darem dla rodziny, dla narodu. Nigdy nie odrzucajmy tego daru Bożego”. Przypominamy sobie o tym teraz w czasie Roku Rodziny, który w tegoroczną uroczystość św. Józefa zainaugurował papież Franciszek.

Wychowawcza wartość rodziny

Zapowiadając Rok Rodziny jeszcze w zeszłym roku papież zauważył, że „na wzór Świętej Rodziny, jesteśmy powołani do ponownego odkrycia wychowawczej wartości rodziny: musi być ona oparta na miłości, która nieustannie odnawia relacje i otwiera perspektywy nadziei. W rodzinie można doświadczyć szczerej komunii, gdy jest ona domem modlitwy, gdy miłość jest prawdziwa, głęboka i czysta, gdy przebaczenie przeważa nad niezgodą, gdy codzienna chropowatość życia jest łagodzona przez wzajemną czułość i pogodną akceptację woli Boga. W ten sposób rodzina otwiera się na radość, którą Bóg daje tym wszystkim, którzy potrafią dawać z radością”.

Równocześnie papież przypomniał, że rodzina ewangelizuje przykładem życia. Owszem w każdej rodzinie są problemy, czasami także kłótnie. - Jesteśmy ludźmi, jesteśmy słabi, i wszystkim nam zdarza się czasem kłócić w rodzinie. Ale chcę powiedzieć wam, że jeśli kłócimy się w rodzinie, niech dzień się nie kończy, zanim się nie pogodzimy. Jeśli się pokłóciłem, powinienem pogodzić się przed końcem dnia. Wiesz dlaczego? Dlatego, że zimna wojna następnego dnia jest bardzo niebezpieczna i nie pomaga. Poza tym w rodzinie są trzy słowa, których należy zawsze strzec: „proszę”, „dziękuję” i „przepraszam” - mówił Franciszek.

Troje i więcej dzieci

Wśród rodzin, które spotykamy na co dzień są również wielodzietne. Co to znaczy wielodzietne? Wbrew pozorom to nie jest takie oczywiste. Teraz do grona rodzin wielodzietnych zaliczani są ci, którzy mają troje lub więcej dzieci. Ale wielodzietność zmieniała się w Polsce wraz z przemianami modelu rodziny. Do II wojny światowej wielodzietność oznaczała posiadanie przynajmniej pięciorga dzieci, potem w pierwszych powojennych dekadach — czworga i więcej. Z kolei od końca lat 60. XX wieku do grona rodzin wielodzietnych zaliczane są w Polsce te posiadające troje i więcej dzieci.

Statystyki mówią, że o ile w okresie bezpośrednio powojennym odsetek dzieci czwartych i dalszych wynosił 20%, to w ostatnich latach równy jest jedynie 4 — 5%. Jeśli za wielodzietność uznamy wydanie na świat dzieci przynajmniej trzecich, to w 1950 roku sytuacja taka odnosiła się do 38%, a w 2014 roku już tylko do 15-16% urodzeń. Teraz to podobno niewiele ponad 11%. Rodziny wielodzietne są więc w mniejszości. Najwięcej takich rodzin mieszka na Podkarpaciu, najmniej na Dolnym Śląsku. Czy wiemy jak żyją na co dzień, co jest dla nich najważniejsze?

Z szóstką w domu

Jedną z rodzin wielodzietnych — rodziców z czwórką dzieci, zauważyłam podczas niedzielnych Mszy Świętych w parafii pw. NMP w Ostrowie Wielkopolskim. Zgodzili się odpowiedzieć na kilka pytań. - Jesteśmy prawie 25 lat po ślubie. Mamy nie czwórkę, a szóstkę dzieci. Jedno dzieciątko straciliśmy w czasie ciąży. Najstarsza córka ma prawie 24 lata i już się usamodzielniła. Po niej urodziła się Agnieszka, która zmarła trzy lata temu, w tym roku miałaby 23 lata. Potem jest Piotrek - ma 13 lat, Hania 10 lat, Szymon 8 lat i Filip 4 lata — tłumaczy mi Beata Dudziak.

Razem z mężem Krzysztofem uważają, że w rodzinie najważniejsze jest ukazanie wiary w Boga i wzajemna miłość. - Jeżeli dzieci obserwują to wszystko u rodziców, to tego się uczą, a jeżeli jest jakiś rozłam między rodzicami to nie jest dobrze. Na pewno ważna jest też umiejętność rozmowy, godzenia się, bo czasami wiadomo bywają różne chwile — tłumaczy pani Beata. - Ważne, by życiem pokazać Pana Boga, bo gdy On jest w życiu na pierwszym miejscu to wszystko będzie po kolei swoim na miejscu - podkreśla jeszcze raz pan Krzysztof.

Rodzice z dziećmi, dzieci z rodzicami

W rodzinach wielodzietnych rodzice starają się zorganizować czas tak, by wszystko to, co potrzebne zostało w domu zrobione. Przygotowanie posiłków, pranie, sprzątanie czy zrobienie zakupów dla czwórki, piątki, szóstki albo więcej dzieci zajmuje oczywiście sporo czasu. I czasami się nie uda zrobić wszystkiego, ale to nie jest najważniejsze. Ważna jest więź jaka istnieje między rodzicami a dziećmi, między dziećmi i rodzicami. A przecież niektórzy mający nawet jedno dziecko przyznają, że nie jest to łatwe, bo w domu ciągle jest coś do zrobienia. Państwo Dudziakowie też przyznają: to nie jest proste znaleźć czas na wszystko. Pomagają im w tym dzieci, one też mają swoje obowiązki do wypełnienia, więc pomagają na tyle, na ile potrafią i mogą. - Od września dzieci są na edukacji domowej, więc nie mają nauczania zdalnego. Uczą się w domu, a najmłodszy chodzi do przedszkola. My pracujemy, mąż ma firmę, a ja mu pomagam. Pomiędzy tym muszę znaleźć czas na szykowanie jedzenia, zorganizowanie dzieciom wszystkich potrzebnych rzeczy — opowiada dalej pani Beata. Jak się uda wieczorami albo w niedzielę wraz z mężem mają trochę czasu dla siebie. - W niedzielę staramy się też wspólnie z całą rodziną gdzieś wyjechać, trzeba wtedy odłożyć niepotrzebne obowiązki, takie bez których da się żyć. To jest jedyny taki dzień w tygodniu — mówi pan Dudziak. Przy tym oboje podkreślają, że bywają kłopoty, problemy, ale dzieci to jest radość.

Naszej rozmowie przysłuchuje się czwórka najmłodszych. Ośmioletni Szymon opowiada mi, że uwielbia szybko jeździć na rowerze „góralu”.
- Mam też mikroskop — opowiada dalej. - Kiedyś z tatą z lasu przywieźliśmy rośliny, oglądałem je pod mikroskopem. Nawet widziałem na nich nogę muchy i ona ma tylko trochę włosków — mówi. Hania z kolei opowiada  o tym jak stara się pomagać rodzicom. - Kiedyś nawet wstałam o czwartej rano i zaczęłam sprzątać kuchnię, chciałam posprzątać cały dom — zauważa.

Powód do dumy

Pytam też państwa Dudziaków jak reagują ludzie, gdy zobaczą ich liczną rodzinę, bo wiem z opowiadań innych rodzin, że dla jednych to powód do dumy, a dla innych problem.

Pani Beata i pan Krzysztof przyznają szczerze, że tych negatywnych sytuacji było niewiele. - Pojedyncze takie sytuacje były w momencie kiedy okazało się, że Agnieszka jest chora. Pojawiły się dziwne spojrzenia i uwagi. Niektórzy może byli też zaskoczeni widząc moją kolejną ciążę, komentowali „znowu”, ale to nie było negatywnie odbierane. Natomiast nasi sąsiedzi przyzwyczaili się do tego, że dzieci są i jest ich dużo - mówi pani Beata. Pan Krzysztof również jest o tym przekonany. - Im więcej dzieci, tym większy cel w życiu. Mamy dla kogo pracować i żyć. To jest sens naszego życia. Kiedy brakuje dzieci to ucieka sens życia — tłumaczy mi na koniec.

 

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama