Błogosławieństwo, nie przekleństwo

Starsi ludzie nie lubią mówić o tym, jak przeżywają opiekę nad sobą. Często wstydzą się tego, że potrzebują pomocy.

W naszym kraju, dzięki Bogu, zachowała się jeszcze tradycja rodzin wielopokoleniowych. Trzy, nawet cztery pokolenia rodziny mieszkają razem pod jednym dachem, dzieląc ze sobą troski i radości codziennego życia.

Opieka nad moją starszą i schorowaną mamą jest trudna, zwłaszcza przez jej problemy z pamięcią – opowiada Teresa. – Ale chyba taka jest kolej rzeczy. To normalne, że dzieci zajmują się swoimi starzejącymi się rodzicami”.

Dobrze, że jesteś

Współczujemy osobom, które obciążone są opieką nad schorowanymi domownikami. „Gdy prowadziłam wózek z mamą, to po drodze nieraz zdarzyło mi się usłyszeć: «wyrazy współczucia». Znajomi, a nawet obcy ludzie biadolili nad tym, jak jest mi ciężko i jak straszny obowiązek spadł na moje barki. Jest mi wtedy bardzo przykro. Ja nie odbieram mojej ukochanej mamy jako ciężaru. Cieszę się, że nadal jest ona ze mną, że mogę z nią rozmawiać, wspominać dawne dzieje. Wystarczy, że mama pogłaszcze mnie po twarzy, jak wtedy, gdy byłam dzieckiem, a zmęczenie bezpowrotnie mija” – dzieli się swoimi odczuciami Agnieszka.

Starsi ludzie nie lubią mówić o tym, jak przeżywają opiekę nad sobą. Często wstydzą się tego, że potrzebują pomocy. Tęsknią za dawną sprawnością, dlatego chętnie wspominają czasy, kiedy byli jeszcze młodzi. Wielu nigdy wcześniej nie skupiało się na sobie i swoich problemach, ale bez granic poświęcało się innym (najpierw pomagając rodzicom, następnie żonie czy mężowi, dzieciom, a na końcu wnukom). Gdy choroba i podeszły wiek odebrały im zdolność służenia swoim bliskim, czują się bezużyteczni. Niektórzy czekają na śmierć, myśląc, że są dla swoich bliskich niepotrzebnym balastem.

Starość nie jest Bożą pomyłką. Pięknie pisze o tym św. Jan Paweł II w liście do osób w podeszłym wieku: „W świetle nauczania i terminologii biblijnej starość jawi się zatem jako «czas pomyślny», w którym dopełnia się miara ludzkiego życia; zgodnie z Bożym zamysłem wobec każdego człowieka jest to okres, w którym wszystko współdziała ku temu, aby mógł on jak najlepiej pojąć sens życia i zdobyć «mądrość serca». (…) Starość to ostatni etap ludzkiego dojrzewania i znak Bożego błogosławieństwa”.

Czerpać z ich doświadczenia

W rodzinie osoba starsza pełni funkcję strażnika pamięci i tradycji. Opowiada o tym Anna: „Mój dziadek to skarbnica wiedzy. Zna setki historii z dziejów naszej rodziny, a listopad to dla niego szczególna okazja do wspominania krewnych, których już z nami nie ma. Dzięki niemu inaczej patrzę na siebie i swoje życie. To właśnie on nauczył mnie szanować przeszłość, w której zakorzeniona jest moja teraźniejszość”.

Teresa dzięki swojej mamie uczy się ze spokojem i cierpliwością podchodzić do nadarzających się przeciwności. „Czasem reaguję bardzo gwałtownie na przykrości, które mnie spotykają. Bywam nerwowa, uszczypliwa, zniecierpliwiona. Moja staruszka już tak łatwo nie poddaje się emocjom. Patrzy na wszystko dojrzale i z dystansem. To ona nauczyła mnie cierpliwości, życzliwości. Jej słowa: «córuś, spokojnie» nieraz pomagały mi spojrzeć na problem z innej strony, chłodno go przeanalizować i zrozumieć. Ona nie pozwala mi, aby trudy życia wtrąciły mnie w stan znużenia”.

Agnieszka, opiekując się schorowaną mamą, zbliżyła się do Boga. „Mama bardzo dużo się modli. Kiedyś odstręczało mnie to, ale dziś doświadczam mocy jej modlitwy w swoim życiu i w życiu moich dzieci. Wiem, że ona wszystkie swe cierpienia ofiarowuje za nas. Na początku byłam tylko jej opiekunką w kościele, potem sama zaczęłam czuć potrzebę modlitwy. Moja wiara się pogłębiła”.

Wieczność czeka

Osoby starsze są bogactwem dla rodziny. To one oswajają nas z najtrudniejszym aspektem ludzkiego życia – nieuchronnością śmierci. Ten, kto przeżył wiele lat, został postawiony przed koniecznością pożegnania się z bliskimi, którzy odchodzili do Boga. W ten sposób musiał zmierzyć się z lękiem i bólem, ze smutkiem i poczuciem straty. Po tych doświadczeniach człowiek zaczyna inaczej patrzeć na życie i na śmierć. Wiek podeszły sprawia, że człowiek zastanawia się nad tym, co wcześniej nie budziło jego ciekawości. Dlatego starość dla wielu ludzi jest stanem pełnej gotowości na spotkanie z Panem, który już jest blisko.

Trzeba zauważyć, że prawdziwa mądrość serca i bogactwo osobowości wynikające z życiowego doświadczenia to zadanie, nad którym pracujemy przez całe życie. Stale dojrzewamy do wypełnienia najważniejszego chrześcijańskiego powołania, którym jest wieczne zjednoczenie z Bogiem. Nie jest to coś, co „automatycznie” przychodzi na człowieka z chwilą osiągnięcia przez niego podeszłego wieku. Mądrość tworzy się przez wiele lat przeżytych uczciwie i bogobojnie.

„Panie, to już tak dawno dałeś mi dar życia. (…) Jeśli z dniem każdym mam coraz mniej siły, daj mi za to więcej Twego Ducha i więcej światłości, więcej zrozumienia, więcej życzliwości. Jeśli drżą moje ręce, pomóż, bym je zachował dla wszystkich otwarte i abym mógł dawać i służyć. A gdy zbliży się moja ostatnia godzina, racz przyjąć, jak modlitwę, moją chorobę i moje cierpienia, a moja śmierć, ufna i pokorna, niech będzie tu na ziemi moim ostatnim «tak» powiedzianym Tobie” (za: Mieczysław Bednarz SJ, Skarbnica modlitw, s. 718).

opr. ac/ac

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama