Stop przemocy

W polskich szkołach kwitnie kultura przemocy. Jak przeciwdziałać temu zjawisku?

W polskich szkołach kwitnie kultura przemocy. Jak wynika z opublikowanych przed wakacjami badań, 15 proc. uczniów stołecznych gimnazjów zostało „skrojonych", czyli zmuszonych do oddania pieniędzy, telefonu czy kurtki. Na porządku dziennym jest agresja słowna i wyzwiska, ale też zaczepki i pobicia. Podobnie jest w innych miastach Polski. W zapobieganiu agresji wśród młodzieży wielkie zasługi ma Katolicka Fundacja KARAN, patronująca ogólnopolskiej akcji „Stop Przemocy".

Wspomniane badania przeprowadziły władze stolicy wśród blisko 20 tys. uczniów warszawskich gimnazjów, 2,5 tys. nauczycieli, ponad 15 tys. rodziców. Wyniki przeraziły wszystkich. Co dziewiąty gimnazjalista twierdzi, że został napadnięty w szkole lub w jej pobliżu. Co jedenastego zaatakowano gazem, nożem lub innym narzędziem. Niepewnie czują się także pedagodzy. Co czwarty nauczyciel warszawskich gimnazjów przyznaje, że odczuwa „zagrożenie fizyczne ze strony uczniów podczas lekcji", a ponad 40 proc. boi się na przerwach. Dwie trzecie twierdzi, że regularnie staje się obiektem chamskich zaczepek i wyzwisk, a co piątemu grożono nożem. Kilka razy w miesiącu alkohol pije kilkanaście procent gimnazjalistów. Co piąty uczeń przyznał, że na terenie szkoły narkotyki można z łatwością kupić, głównie od kolegów.

Dziewczęta nie różnią się zbytnio od chłopców. Prawie tak samo często okazują agresję, upijają się czy oszukują nauczycieli. Normą stało się palenie papierosów. Palarnie samoistnie tworzą się w toaletach, które uczniowie uznają za jedno z najbardziej niebezpiecznych miejsc w szkole. Tam bowiem najczęściej dochodzi do przemocy i napadów. Rodzice bardzo często o niczym nie wiedzą, bo dzieci nie chcą się przyznać, nie wierząc, że to coś zmieni. Boją się zemsty rówieśników. - Jeżeli rodzic ma dobry kontakt z dzieckiem, to na pewno dostrzeże nawet dość subtelne sygnały, że w szkole spotkało je coś złego. Niepokoić powinien fakt, że dziecko nagle zaczyna unikać szkoły, symulować chorobę, wagarować, stało się niespokojne albo zamknięte w sobie, niechętnie wychodzi z domu itp. Wyraźnym sygnałem są ślady pobicia (siniaki i zadrapania), także brak mogących stanowić jakąś wartość przedmiotów albo prośba o dodatkowe pieniądze, choć właśnie dziecko dostało kieszonkowe. Gdy dowiemy się, co zaszło, trzeba bezwzględnie o tym poinformować szkołę. Wszystkie takie sygnały są bardzo ważne. Pominięcie problemu tylko go zaostrzy - mówi ks. dr Paweł Rosik, prezes Fundacji KARAN.

Moda na nieagresję

Katolicka Fundacja KARAN razem z Urzędem Miasta Stołecznego Warszawy organizują pod koniec września III Międzynarodową Konferencję „Stop przemocy w rodzinie, szkole i na ulicy". Dwie pierwsze, również poświęcone temu problemowi, odbyły się w 2001 i 2003 roku. Są one częścią szerszej kampanii „Stop Przemocy", skierowanej do dzieci i młodzieży, rodziców oraz nauczycieli. Obejmuje ona szkolenia w zakresie Treningu Zastępowania Agresji.

W Polsce skorzystało z nich już ok. 3 tys. nauczycieli, pedagogów i pracowników socjalnych. - Promujemy ideę życia bez agresji. Ma temu służyć rozbudowywana w naszym kraju sieć Klubów Fair Play, gdzie dzieci oraz nauczyciele mogą uczyć się zachowań prospołecznych, alternatywnych dla agresji. Chcielibyśmy, aby takie kluby działały w każdej szkole. Program szkolenia opiera się o standardy opracowane przez Międzynarodowe Centrum Zastępowania Agresji (ICART), mieszczące się w Szwecji. Jego upowszechnieniu w naszym kraju patronuje m.in. Ministerstwo Edukacji Narodowej i Sportu - mówi Agnieszka Kowalczyk z Fundacji KARAN, koordynatorka programu „Stop Przemocy". - Chcemy wprowadzić w polskich szkołach modę na nieagresję i przez to wytworzyć całą falę działań pozytywnych, przeciwdziałających przemocy i eskalacji złych emocji -dodaje ks. dr Paweł Rosik. Obecnie w różnych miastach Polski działa już trzydzieści siedem Klubów Fair Play, w których przeszkoleni pedagodzy uczą, jak radzić sobie z agresją. W czasie zajęć prowadzone są treningi umiejętności prospołecznych, kontroli złości i poprawnego wartościowania. Głównym celem szkolenia jest pokazanie, jak w codziennym życiu radzić sobie z agresją swoją i cudzą, presją grupy, stresem, jak nawiązywać kontakty. Trening Zastępowania Agresji może prowadzić każdy nauczyciel, który odbędzie odpowiednie szkolenie składające się z osiemdziesięciu godzin wykładów i ćwiczeń. Wszyscy zainteresowani takim kursem mogą znaleźć więcej informacji na stronach internetowych www.karan.pl, www. wip.org.pl lub pod numerem bezpłatnej infolmii 0800 120 289.

Klasa podzielona na klasy

Zdaniem specjalistów przyczyny agresji w szkole mają swoje źródło m.in. w nierównym traktowaniu uczniów przez nauczycieli, niesprawiedliwym ocenianiu, coraz większych różnicach w sytuacji społecznej i materialnej uczniów. Dzieci z zamożnych rodzin stać na dodatkowe zajęcia (np. z języków obcych czy informatyki) i wycieczki. Dzieci biedne skazane są na realizowanie programowego minimum. Te dojeżdżające ze wsi często nie mogą uczestniczyć w zajęciach pozalekcyjnych, bo nie mają potem jak wrócić do domu. Niektórych uczniów stać na wszystko, innym brakuje nawet na bułkę. Takie nierówności mogą rodzić napięcia.

Dzieci uczą się agresji wszędzie: w domu, na ulicy, z telewizji i gier wideo. Badania dowodzą, że dzieci, które codziennie oglądają przemoc w telewizji, stają się mniej wrażliwe i zaczynają stosować ją same. Jeszcze niebezpieczniejsze są brutalne gry wideo. W odróżnieniu od telewizji gracz ma wpływ na przebieg akcji i może w niej aktywnie uczestniczyć. Jak wynika z badań, dziecko, które w czasie gry choć dziesięć minut np. „walczy" na miecze lub „strzela" do przeciwnika, po odejściu od komputera może odczuwać niepokój, gniew i agresję, z którymi nie umie sobie poradzić. Sytuację pogarsza fakt, że jak się szacuje, ok. 20 proc. dzieci i młodzieży w Polsce cierpi na różnego typu zaburzenia psychiczne. Niestety, w Polsce jest tylko ok. 120 psychiatrów dzieci i młodzieży, z których prawie połowa pracuje w zawodzie dłużej niż trzydzieści lat, więc można przypuszczać, że niedługo przejdą na emeryturę. Już teraz np. w województwie podkarpackim jest tylko jeden psychiatra dziecięcy, a w województwie podlaskim - dwóch. Nie ma więc tam żadnego realnego dostępu do pomocy.

Domowa szkoła przemocy

Przemocy dzieci uczą się też w rodzinnych domach. Czterdzieści procent rodziców przyznaje się, że bije małe dzieci raz na miesiąc i częściej. Robią to głównie ze złości, wtedy gdy dziecko nie chce się podporządkować. Poza tym agresja rodzi agresję. Jak oceniają naukowcy, aż 70 proc. dorosłych, którzy maltretują własne dzieci, doświadczyło tego ze strony własnych rodziców. Źródło niechęci do dzieci może być bardzo prozaiczne. Jak się ocenia, większość pierwszych ciąż to nieplanowane ciąże przedmałżeńskie, komplikujące często życie rodziców. Potem nawet podświadomie dziecko obwinia się za to, że w wymuszonym małżeństwie się nie układa. Często rodziców nie satysfakcjonuje płeć dziecka, rozczarowuje zbyt mała ilość odnoszonych sukcesów. Osłabienie więzi uczuciowych między rodzicami i dziećmi to skutek transformacji ustrojowej. By utrzymać rodzinę, rodzice pracują do późna, dokształcają się, wielu goni za sukcesem. Nie mają czasu na budowanie właściwych relacji z dzieckiem. Coraz bardziej liczy się „mieć", a „być" traci na wartości. To patologia, ale zdaniem psychologów takich rodzin będzie wciąż przybywać.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama