Śladem tradycji

Stosunek Kościoła do Romów był w przeszłości niejednoznaczny. Przepraszał już za to Jan Paweł II, teraz jego gest ponowił Franciszek w Rumunii

Słowa, które wypowiedział Franciszek podczas ostatniego spotkania w programie podróży do Rumunii, prosząc o przebaczenie wspólnotę romską za dyskryminacje znoszone przez nią na przestrzeni historii, wpisują się w tradycję utrwaloną w Kościele katolickim już od półwiecza. «Historia mówi nam, że również chrześcijanie, również katolicy nie są bez winy w odniesieniu do tej wielkiej krzywdy», powiedział Papież, uzasadniając prośbę o przebaczenie.

Wrażliwość na los tych wspólnot okazał 26 września 1965 r. Paweł VI, który odprawił Mszę św. w międzynarodowym obozie cygańskim w pobliżu włoskiego miasta Pomezia, gdzie powiedział: «Wy nie jesteście na marginesie Kościoła, lecz — pod pewnymi względami — jesteście w jego centrum, jesteście w jego sercu: jesteście w sercu Kościoła, bo jesteście sami». Papież Montini, który przy tej okazji przypomniał nadużycia, dyskryminację i prześladowania wycierpiane przez Romów, nie wypowiedział mea culpa, lecz był tym Biskupem Rzymu, który zapoczątkował okres prośb o przebaczenie za mroczne stronice historii, kierowanych do innych wspólnot chrześcijańskich.

Konkretną prośbę o przebaczenie skierował do Cyganów Jan Paweł II podczas nabożeństwa pokutnego w ramach Jubileuszu 2000 r.: «Oby chrześcijanie umieli żałować za słowa i czyny, które podyktowała im nieraz pycha, nienawiść, żądza panowania nad innymi, niechęć do wyznawców innych religii i do słabszych grup społecznych, takich jak migranci i Cyganie».

Wrażliwość i zrozumienie w stosunku do tych wspólnot wyraził również Benedykt XVI, który 11 czerwca 2011 r., przyjmując na audiencji przedstawicieli różnych grup etnicznych Romów, przyznał: «Na przestrzeni wieków poznaliście, niestety, gorzki smak odrzucenia, a niekiedy prześladowań (...) Europejskie sumienie nie może zapomnieć o tak wielkim bólu! Oby nigdy więcej wasz lud nie był gnębiony, traktowany z nieufnością i pogardą!».

Teraz jego następca Franciszek, idąc wytyczoną już drogą, poprosił wyraźnie i ponownie o przebaczenie, podobnie jak uczynił na przykład w stosunku do Indian w Chiapas w 2016 r. lub w sierpniu 2018 r. w obliczu skandalu nadużyć wobec nieletnich, pisząc List do Ludu Bożego: «Ze wstydem i skruchą jako wspólnota kościelna przyznajemy, że nie potrafiliśmy być tam, gdzie powinniśmy być, że nie zadziałaliśmy w porę, by rozpoznać rozmiary i powagę krzywdy, jaka była wyrządzana tak wielu ludziom».

Nie jest zawsze łatwa i bezbolesna droga tego, kto prosi o przebaczenie. Papież Wojtyła, który nią szedł systematycznie, śladami Soboru i Pawła VI, ściągnął na siebie liczne głosy krytyczne wewnątrz Kościoła. Papież Polak podczas swojego pontyfikatu dziesiątki razy prosił o przebaczenie w nawiązaniu do różnych faktów z przeszłości. Mówił o krucjatach, o pewnej postawie «przyzwolenia» katolików w obliczu dyktatur XX w., o podziale między Kościołami, o przemocy wobec kobiet, o procesie Galileusza i o Inkwizycji, o prześladowaniu Żydów, o wojnach religijnych, o postępowaniu chrześcijan w stosunku do Indian i Afrykanów.

Dla chrześcijan rzeczą normalną jest (lub powinno być) proszenie o przebaczenie, uznanie siebie za grzeszników, potrzebujących nieustannie oczyszczenia. I choć winy były i są indywidualne, w każdej epoce Kościół stara się pojmować przesłanie ewangeliczne i coraz wierniej nim żyć, uświadamiając sobie niewłaściwe kroki i popełnione błędy.

Obiekcja, którą najczęściej wysuwa się w związku z prośbami o przebaczenie, ma swoje racje — nie można osądzać tych, którzy nas poprzedzili, w świetle dzisiejszej wrażliwości. Lecz również w minionych wiekach można było zrozumieć, jak rozumieli pewni często niesłuchani prorocy, że Jezus był zawsze po stronie ofiar, a nigdy oprawców, po stronie prześladowanych, a nigdy prześladowców. A apostołowi Piotrowi, który w Jego obronie uciął ucho słudze najwyższego kapłana, polecił schować miecz do pochwy.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama