Więcej wystawców, więcej tytułów i senna atmosfera

Refleksje po VI Targach Wydawców Katolickich

Przyzwyczailiśmy się do bicia rekordów na kolejnych Targach Wydawców Katolickich, odbywających się w pierwszy weekend po Wielkanocy u księży marianów na warszawskich Stegnach. Coraz więcej wystawców, coraz więcej tytułów, więcej sprzedanych biletów. Tak było i w tym roku — no może z wyjątkiem ostatniej kategorii, do czego przyczynił się najdłuższy weekend stulecia oraz tradycyjny już brak reklamy Targów na warszawskich ulicach.

Zdaniem ks. Marka Otolskiego MIC, prezesa Stowarzyszenia Wydawców Katolickich, w tym roku 103 wydawców zaprezentowało ok. 5 tys. tytułów. Liczba wystawców zwiększa się co roku mniej więcej o 20. Jest to zasługą przede wszystkim oficyn, dla których wydawanie książek o tematyce religijnej i kościelnej jest tylko jednym z nurtów działalności. Czy ten trend się utrzyma? Zobaczymy w przyszłym roku, kiedy minie zainteresowanie wydawców Wielkim Jubileuszem Chrześcijaństwa. Ale nawet w tym roku to zainteresowanie nie było tak duże, jak można się było spodziewać. Publikacji odwołujących się do Jubileuszu było niewiele. Do wyjątków należy zaliczyć piękny album „Jezus. 2000 lat obecności”, wydany przez jezuickie WAM oraz PWN (przedmiot podziwu wydawców, ale i krytyki niektórych ze względu na grono autorów); ilustrowane Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu — przykład współpracy Pallottinum i „Readers Digest” — oraz publikację KAI „Leksykon ruchów i stowarzyszeń w Kościele” (jeśli patrzeć na niego w kontekście dorobku i nadziei, z jakimi Kościół w Polsce wchodzi w trzecie tysiąclecie).

Zastanawia brak poważnych analiz czy to historycznych, czy filozoficzno--kulturowych, podejmujących ocenę dorobku dwóch tysięcy lat chrześcijaństwa na świecie i tysiąclecia w Polsce. Na intelektualną słabość polskiego katolicyzmu narzekał o. Tomasz Dostatni OP, redaktor naczelny wydawnictwa „W drodze” i wiceprezes SWK: — Coraz więcej wydawnictw zamawia wywiady-rzeki z ludźmi Kościoła, zarówno z księżmi, jak i ze świeckimi. Ukazuje się coraz więcej słowników i leksykonów, wzbogaca się też rynek edukacyjnych książek religijnych. Jest to dynamizm na poziomie publicystycznym, brakuje natomiast książek teologicznych, poza pracami ściśle naukowymi, mimo że wzrasta liczba wydziałów teologicznych.

Od sześciu lat na Targach przede wszystkim uderza brak kreatywności marketingowej wydawców. Stoiska urządzone są według sztampy, której wydawcy świeccy (nazwa umowna) pozbyli się już dobrych kilka lat temu. Wystarczy porównać „wizualny efekt” majowych Międzynarodowych Targów Książki czy chociażby Targów Edukacyjnych z Targami na Stegnach. Co z tego, że wydawcy katoliccy mają w swojej ofercie multimedia, jeśli na stoiskach nie ma komputerów, na których można by zademonstrować możliwości programów. Na tym tle wyróżniało się stoisko marianów, oblegane przez dzieci biorące udział w konkursie plastycznym. Brak umiejętnej reklamy konkretnych książek powodował, że wielu potencjalnych klientów przegapiło ważne publikacje. Niestety, na Targach od początku obowiązuje zasada, że to czytelnik szuka konkretnej książki, a nie odwrotnie. Jednak w tym roku nawet ci, którzy przyszli na Targi specjalnie po „Dzienniczek” s. Faustyny czy po najnowszy tom „Rozmów o Biblii” prof. Anny Świderkówny, odeszli z kwitkiem („Rozmowy” zniknęły już pierwszego dnia, a wydawca, czyli PWN, bezradnie rozkładał ręce!).

Trochę senną atmosferę Targów ożywiały dyskusje i spotkania promocyjne — o wiele ciekawsze niż w ub.r. Warto wymienić spotkanie nt. „Obywatel katolik — kto to?” z udziałem m.in. Andrzeja Olechowskiego; przygotowany przez redakcję „PASTORES” panel „Ksiądz i pieniądze” z udziałem prezes NBP; czy dyskusję nt. wspomnianej książki WAM-u „Jezus. 2000 lat obecności”. Nie udało się natomiast spotkanie poświęcone rynkowi wydawnictw katolickich w Polsce — chyba z powodu niereprezentatywnego grona rozmówców. Jedynym przedstawicielem wydawców był o. Tomasz Dostatni. Tymczasem przedyskutowania wymaga wiele spraw, począwszy od problemu kondycji finansowej wydawców (z uwzględnieniem różnicy między wydawnictwami małymi, prowadzonymi przez osoby świeckie i dużymi — zakonnymi i kurialnymi), a skończywszy na pytaniu, czy to rzeczywiście dobrze, że wydaje się coraz więcej książek? Może warto w przyszłym roku zorganizować okrągły stół wydawców, hurtowników i księgarzy, aby zweryfikować wiele krążących stereotypów, a może nawet dojść do jakichś rozwiązań?

Na koniec kilka słów o tegorocznych nagrodach. Przyznanie nominacji do nagrody głównej równoznaczne jest z otrzymaniem tzw. małego FENIKSA. Laureatem nagrody głównej, czyli FENIKSA 2000, zostało wydawnictwo „Vocatio”, które przywróciło społecznej pamięci Biblię ks. Jakuba Wujka. Tanskrypcji XVI-wiecznego tekstu dokonał ks. prof. Janusz Frankowski. Praca nad tym dziełem zajęła mu 20 lat.

Biblia Wujka była wydarzeniem ubiegłorocznych Targów, natomiast w tym roku najlepiej sprzedawały się: „Pius XII i II wojna światowa w tajnych archiwach watykańskich”, wydana przez Księgarnię Świętego Jacka z Katowic, homilie i przemówienia papieskie z podróży do Ziemi Świętej (Wydawnictwo M z Krakowa i KAI) oraz „Leksykon ruchów i stowarzyszeń w Kościele” (KAI —Warszawa).

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama