Zapach miłości
1. Jezus przeżywa ucztę u swoich przyjaciół. Wie, że to już ostatnie spotkanie. Każda z obecnych osób to osobna historia wiary. Jest Łazarz – wskrzeszony przyjaciel. Jest zapracowana jak zwykle Marta. Jest Maria, która wykonuje niezwykły gest namaszczenia Jezusa. Jest i Judasz, który nie rozumie kompletnie gestu Marii i przelicza wszystko na pieniądze. Kim jestem ja? W której postaci się odnajduję?
2. Być może jestem Łazarzem, którego Jezus wyciągnął z jakiejś duchowej śmierci, z jakiegoś „grobu”. Noszę w sobie pamięć o tym, jak Jezus płakał nad moim nieszczęściem. A może jestem raczej Martą, która okazuje miłość Jezusowi przez działanie, służbę, miłość-agape. Wiecznie zagoniona, lekko znerwicowana osobowość, którą ciągnie w stronę pelagianizmu, czyli nadaktywności, poleganiu na swoich uczynkach bardziej niż na łasce. Może jestem raczej romantyczną, namiętną Marią, zakochaną po uszy w Jezusie, zasłuchaną w Jego słowa, pragnącą ofiarować Mu całe serce, całą siebie. Osobowość, której może zagrażać jakiś rodzaj bujania w obłokach, oderwania od realiów życia. Może niestety jestem lub tylko bywam Judaszem, który wszystko przelicza, kalkuluje i nie ogarnia tego, że miłość potrzebuje szalonych gestów i ma w sobie coś z rozrzutności, nadmiaru. Może jestem po trochu każdą z tych osób. Kimkolwiek jestem, Jezus zaprasza mnie do wspólnoty stołu. Tak różni ludzie zgromadzeni wokół jednego Pana. On zaprasza i mnie na nadchodzącą paschę, na święta, z moją wiarą, miłością, pobożnością, namiętnościami, ale też z moim zmęczeniem, grzechem czy nawet Judaszową kalkulacją.
3. „A dom napełnił się wonią olejku”. To nie był byle jaki olejek, ale olejek nardowy. Nard jest obecny w Pieśni nad Pieśniami: „Gdy król wśród biesiadników przebywa, nard mój rozsiewa woń swoją” (1,12). Według tradycji żydowskich nard jest jedną z tych rzeczy, które Adam sprowadził z Raju. Ewangelia św. Jana jest przesycona symbolami. Maria obrazuje tu Kościół-Oblubienicę, która okazuje miłość Jezusowi-Oblubieńcowi, namaszczonemu Królowi. Maria namaszcza nogi Jezusa, ale zarazem wyciera je włosami, czyli sama także chce być namaszczona nardem i Jezusem. Niezwykły gest uczennicy Pana obrazuje miłość, która szuka bliskości. Przed nami święta. Zazwyczaj nasze domy napełniają się wonią świątecznych potraw. Wielkanoc pachnie wiosną, kwiatami, przyrodą budzącą się do życia. W tym roku będziemy ją przeżywać skromniej, bardziej kameralnie, mniej intensywnie zewnętrznie. Ale ważne jest to, aby nasze domy napełniły się wonią miłości, naszej do Jezusa i Jego do nas. Miłość skutecznie dezynfekuje serca, zabija wirusy egoizmu, pychy, Judaszowych kalkulacji. Wyzwala, świętuje, jest hojna, szalona, silniejsza niż śmierć.