IV niedziela wielkanocna zwana jest niedzielą Dobrego Pasterza. Jednak ewangelia, którą dzisiaj czytamy, nie mówi nam o troskliwym pasterzu, który szuka zagubionej owcy, tylko zwraca uwagę na konieczność odróżnienia pasterza autentycznego od tych, którzy jedynie za niego się podają. Być może więc trafniej byłoby dzisiejszą niedzielę nazwać niedzielą „Prawdziwego Pasterza”?
Jezus, tak jak zazwyczaj, rozpoczyna od przypowieści, w której przedstawia dwie postawy: pasterza, wchodzącego do owczarni przez bramę oraz tych, którzy próbują się wedrzeć inną drogą. Ten, który wchodzi przez bramę, jest prawdziwym pasterzem i za nim podążają owce – ponieważ rozpoznają jego głos. Ci, którzy wchodzą inną drogą – to rozbójnicy, mający na celu nie dobro owiec, lecz własne. I od tych owce uciekają.
Przypowieści tej, jak wielu innych, słuchacze Jezusa nie pojęli. Jezus więc wyjaśnia ją bardzo konkretnie: to On sam jest bramą. Ci zaś, którzy usiłują tę bramę ominąć – są szkodnikami. Nie ma innej drogi zbawienia, jak tylko ta wiodąca przez osobę Jezusa. Św. Piotr w swym liście dodaje, że Jezus jest nie tylko bramą, ale i Pasterzem. Owce pozbawione pasterza łatwo mogą zabłądzić, odłączyć się od stada i paść łupem drapieżników. Bezpieczeństwo i życie owiec zależy od tego, czy podążają za swoim pasterzem.
Ten naturalny obraz pasterzowania odnosi się do wszystkiego, co określamy mianem duszpasterstwa. Dobro naszej duszy zależy od tego, czy podążamy za prawdziwym pasterzem, czy też damy się zwieść tym, którzy wchodzą do owczarni, udając pasterzy. Nasza relacja z Chrystusem, umiejętność rozpoznania Jego głosu, jest kluczowa w życiu duchowym. Nie mogą jej zastąpić żadne, choćby najlepsze środki czy metody duszpasterskie. Czas epidemii, w którym zostaliśmy odcięci od wielu duszpasterskich praktyk, wskazuje na tę prawdę w sposób szczególnie dobitny. Ze wszystkich stron słyszymy rozmaite opinie na tematy związane z wiarą, z internetu płyną do nas różne proroctwa, objawienia, przekonywania – jak w tym wszystkim odróżnić to, co autentyczne od tego, co jest tylko podróbką? Odpowiedź jest tylko jedna: trzymajmy się Chrystusa i trzymajmy się Jego Kościoła. Wtedy na pewno nie pobłądzimy. A „trzymać się Chrystusa i Kościoła” znaczy „trzymać się stale”. Tak jak w codziennym życiu – wystarczy chwila nieuwagi, by się zgubić, tak też jest w życiu duchowym. Gdy choć raz pozwolimy sobie na chwilę duchowej nieuwagi i pójdziemy za fałszywym nauczycielem, ryzykujemy zabłądzeniem i zejściem na duchowe manowce.