„A Ja wam powiadam: Wcale nie przysięgajcie” (Mt 5,34)
Aż czterokrotnie w dzisiejszej Ewangelii pojawia się słowo: przysięga – przysięgać. Co więcej, jest ono tyleż razy wypowiadane przez samego Jezusa, który rozpoczyna część swojej mowy od słów; „Słyszeliście również, że powiedziano przodkom” (Mt 5,3), a następnie zachęca: „A Ja wam powiadam: Wcale nie przysięgajcie” (Mt 5,34).
Słownik języka polskiego definiuje „przysięgę” jako uroczyste zapewnienie o prawdziwości tego, co się mówi, wypowiadane zwykle w słowach ustalonych zwyczajowo. Zaś czasownik „przysięgać” znaczy zobowiązać się do czegoś, złożyć ślub, uroczyście coś stwierdzić.
Przed czym Pan Jezus przestrzega swoich uczniów i nas wszystkich w dzisiejszej Ewangelii? Niewątpliwie w wypowiedzi Chrystusa chodzi o aspekty duchowe przysięgi, które wyjaśnia nam szczegółowo św. Augustyn w jednej ze swoich mów. Najpierw ukazuje on, że w Piśmie świętym mówi się o Bogu, który przysięgał. Wystarczy wspomnieć Jego słowa skierowane do Abrahama: „Przysięgam na siebie samego, mówi Pan, że ponieważ posłuchałeś głosu Mego, (…) będę ci zawsze błogosławił” (Rdz 22,16-17). Biskup Hippony pyta: „Skoro więc Pan przysiągł, to dlaczego Chrystus Pan swoim [uczniom] zabronił przysięgać? (…) Niech cię nie obchodzi to, że Pan przysiągł; gdyż być może oprócz Boga nikt inny nie powinien przysięgać. Ty bowiem, gdy przysięgasz, co robisz? Wzywasz Boga na świadka. Ty [wzywasz na świadka] Jego, a On – siebie samego. (…) O ileż lepszy jest ten, kto słucha Chrystusa Pana i nie przysięga” (Mowa 307, 3,4).
Jest w słowie „przysięgam” pewien aspekt, który w życiu duchowym nas przerasta; przede wszystkim wtedy, kiedy chcemy pokazać, że w gruncie rzeczy jesteśmy mocni i stać nas na zdecydowaną zmianę naszego postępowania. Od dzisiaj będzie inaczej, to mi się już więcej nie zdarzy…
Jezus i, na podstawie Jego słów, św. Augustyn przestrzegają nas przed tego typu myśleniem, bo z punktu widzenia duchowego sami nic uczynić nie możemy. Może zatem byłoby lepiej zamiast postawy wyrażonej słowami „przysięgam” przyjąć postawę wyrażoną słowami „Panie, pragnę aby…”. Jeśli pragnienie będzie łączyć się ze szczerym spojrzeniem na siebie i na otaczający nas świat, jeśli nasza mowa będzie: tak, tak; nie, nie, możemy być spokojni, że bez zuchwałego przysięgania, zawierzamy nasze pragnienia Komuś, kto wszystko może. Przestajemy wtedy liczyć tylko na swoje siły i otwieramy się na Tego, który nas umacnia. Wtedy naprawdę może zacząć się coś nowego w naszym życiu…