Jarzmo miłości
Jezus jest lekarzem duszy i ciała. On zapewnia ulgę w zmęczeniu i obciążeniu. Czy człowiek XXI wieku jest jeszcze w stanie zrozumieć i przyjąć taką naukę? Dlaczego propozycja pomocy ze strony Jezusa jest dziś przez tak wielu traktowana, jako coś całkiem obcego? Wielu panicznie boi się nawet podjąć refleksję nad Jego nauką. Jako przyczynę wymieniają wolność: przyjęcie nauczania Jezusa, ma oznaczać zrezygnowanie z własnej autonomii. Jego jarzmo jawi się, jako zniewolenie w najgłębszych pokładach psychiki.
Faktycznie, bycie uczniem Jezusa jest czymś więcej niż akceptacją jakiejś nieangażującej nauki. Pójście za Jezusem oznacza posłuszeństwo wobec Mistrza, czyli głęboką więź z Nim. Na pierwszym miejscu to przyjęcie prawdy o człowieku i życie zgodnie z nią. W tych sprawach nauka Jezusa nie odbiega od tego, co w głębi sumienia człowiek jest w stanie odkryć. Są to podstawowe prawdy na temat tego, co normuje własne zachowanie: szanuj siebie, szanuj innych. Bądź prawdomówny. Panuj nad swą pożądliwością, nie pozwalaj na zniewolenie przez pragnienie posiadania. A ponad te wszystkie wskazówki moralne, wyczucie Tego, który jest źródłem wszelkiego dobra, czyli Pana Boga.
Wymagania Jezusa nie przytłaczają, jeżeli przyjmujemy się je z cichością i pokorą. Wręcz przeciwnie, pozwalają człowiekowi wzrastać, bo otwierają go na swego Stwórcę. Są one jak nić w latawcu, która nie tylko, że go utrzymuje i wiąże z właścicielem, ale równocześnie pozwala mu wznosić się w górę. Człowiek, im bardziej jest związany z Bogiem, tym lepiej może odzwierciedlać swój oryginał, przecież „na Jego obraz i podobieństwo zostaliśmy stworzeni”. Im więcej w nas jest Pana Boga, tym więcej człowieczeństwa.
To dzięki pokorze możemy zrozumieć zarazem naszą małość i wielkość. Zostaliśmy ulepieni z kiepskiej gliny, ale otrzymaliśmy Boże tchnienie życia. Obdarzeni wielkością dzieci Bożych, jesteśmy odbiorcami Jego darów; wezwani do uczestnictwa w Jego życiu, ale równocześnie zdolni do wszelkich podłości; podatni na błądzenie i wymyślanie wciąż nowych argumentów dla własnego usprawiedliwienia.
Cichość serca - cecha, którą Jezus wiąże z pokorą oznacza uspokojenie hiperkrytycznego ducha naszych czasów. Odrzucenie podejrzenia wobec każdego dobra, które wymaga od nas rezygnacji z własnej autonomii. Eliminację negatywnego nastawienia do rezygnowania z siebie dla dobra innego człowieka, dla dobra wspólnoty. W ostateczności podejrzliwego podejścia do wymagań miłości. Nie ma prawdziwej miłości bez ograniczeń dla własnego egoizmu. Właśnie w jarzmie i ciężarze, jakie nakłada miłość, człowiek odnajduje swe szczęście.