Prezes IPN: żołnierze Wehrmachtu doczekali się godnego pochówku, ofiary Wołynia wciąż czekają

„Podczas gdy my upominamy się o kobiety, o starców, o dzieci zamordowane w okrutnych warunkach w czasie ludobójstwa wołyńskiego, to nasi zachodni sąsiedzi dostają zgodę na podjęcie szczątków i pochowanie żołnierzy Wehrmachtu” – ujawnia prezes IPN Karol Nawrocki w rozmowie z portalem Nowy Świat 24.

No dobrze, a w sensie politycznym, widzi pan choć trochę dobrej woli po tamtej stronie?

Przykro mi, ale nie. To musi być decyzja, która zapadnie centralnie, być realnie podjęta przez prezydenta Zełeńskiego. Tymczasem nasze kolejne wnioski pisane od roku 2020 do roku 2024 są albo nierozpatrywane, albo odrzucane przez stronę ukraińską. Bez dobrej woli Ukraińców nie uda się tej sprawy załatwić, a z tym jest problem. Piszemy także wnioski w odniesieniu do żołnierzy polskich, którzy ginęli na dzisiejszej Ukrainie w roku 1939, choćby w walce z Armią Czerwoną i tych, którzy walczyli w roku 1918.

I tutaj działa tak samo?

Nie dostajemy też tego typu zgód, co już pokazuje głęboką złą wolę. To trudne do wytłumaczenia, że natrafiamy na ten upór wtedy, kiedy atakowana Ukraina spotyka się z wielkim sercem Polaków, zrozumieniem, empatią, także moją osobistą i naszych pracowników w Instytucie.

Czujecie zawód?

Mamy prawo go czuć. Tym bardziej, że na Ukrainie na wniosek strony niemieckiej podjęto się ekshumacji ponad 70 żołnierzy Wehrmachtu, zaliczających się do tych, którzy polegli po 22 czerwcu 1941 roku, po ataku na ZSRR. Po raz pierwszy o tym mówię publicznie, ale niestety do takiej rzeczy doszło. Przy okazji, doszło do przelania czary goryczy. Podczas gdy my upominamy się o kobiety, o starców, o dzieci zamordowane w okrutnych warunkach w czasie ludobójstwa wołyńskiego, to nasi zachodni sąsiedzi dostają zgodę na podjęcie szczątków i pochowanie żołnierzy Wehrmachtu.

Nie ma pan wrażenia, nawet tak na logikę, że w tej sprawie „inni szatani” mogą być czynni. Przecież to dzieli nasze narody nawet bardziej niż kwestie gospodarcze… 

Na pewno to jest paliwo dla tych wszystkich złych ludzi z Moskwy i z Federacji Rosyjskiej, którzy ten temat eksponują, podnoszą i dezinformują opinię publiczną. My upominamy się o ekshumacje na Wołyniu, bo trudno, żebyśmy się nie upominali. Działamy także w imieniu bliskich120 tysięcy ofiar. Rosjanie wykorzystują fakt, że strona ukraińska nie zgadza się na te ekshumacje. Ukraińcy w ten sposób szkodzą nam i sobie.

Wspomniał pan o problemie z podejściem ukraińskich elit do tamtej historii, a co z podejściem polskich elit do własnej historii. Rządząca dziś elita przy wsparciu dużej części mediów, często z niemieckim kapitałem, idzie twardo w pedagogikę wstydu…

Pamięć historyczna definiuje to, kim właściwie jesteśmy. Jakim jesteśmy narodem, skąd przychodzimy, wokół jakich wartości się skupiamy, o jakie wartości walczymy i dla jakich wartości umieramy. Z drugiej strony oczywiście historia jest także, choć to truizm, nauczycielką życia. Krytyczne jej analizowanie przynosi możliwość naprawienia pewnych błędów z przeszłości. Należy pokazywać i piękne karty polskiej historii, i należy pokazywać tych, którzy zdradzili, czy te decyzje, które można było zakwestionować. Natomiast my mamy do czynienia z próbą zupełnego zdeformowania świadomości historycznej Polaków w XXI wieku. W związku ze światopoglądem np. pani minister edukacji narodowej nie mamy prawa dostrzec wkładu Kościoła Katolickiego i męczeństwa duchowieństwa katolickiego w czasie II wojny światowej, czy w czasach komunizmu. W ten sposób naginamy wydarzenia historyczne do poglądów polityka, który odpowiada aktualnie za edukację.

Z drugiej strony ekstrapolujemy pewne doświadczenia marginesu społecznego, a więc ludzi, którzy na przykład wydawali Żydów w czasie II wojny światowej w ręce Niemców. Jesteśmy narodem taki jak każdy inny i taki margines społeczny w Polsce też się zdarzał. Zazwyczaj był obejmowany karą śmierci przez sąd podziemny Armii Krajowej. To był naród, który cierpiał za pomoc Żydom.

« 1 2 3 »

reklama

reklama

reklama

reklama