Prezes IPN: żołnierze Wehrmachtu doczekali się godnego pochówku, ofiary Wołynia wciąż czekają

„Podczas gdy my upominamy się o kobiety, o starców, o dzieci zamordowane w okrutnych warunkach w czasie ludobójstwa wołyńskiego, to nasi zachodni sąsiedzi dostają zgodę na podjęcie szczątków i pochowanie żołnierzy Wehrmachtu” – ujawnia prezes IPN Karol Nawrocki w rozmowie z portalem Nowy Świat 24.

Tymczasem inni o politykę historyczną dbają…

Tak. Jesteśmy w sytuacji bardzo niebezpiecznej, bo z jednej strony mamy precyzyjną, systematyczną, bardzo profesjonalną politykę historyczną Niemiec. Z drugiej, głęboką propagandę historyczną i kłamstwa, ordynarne historyczne kłamstwa Federacji Rosyjskiej. Jeśli do tych dwóch elementów dokładamy ludzi, których pan redaktor nazwał elitami, które starają się wykreślić polskich bohaterów, starają się wykreślić pewne fundamentalne wydarzenia i postaci z naszej świadomości historycznej, to gwarantuję, że za 30 lat będziemy się tłumaczyć z rozpętania drugiej wojny światowej i współorganizacji Holocaustu.

Moim zdaniem będzie to dużo, dużo szybciej. O dążeniu w tym kierunku, świadczy to, co się wydarzyło w Muzeum II Wojny Światowej. Przez moment wydawało się, że walka o przywrócenie na głównej ekspozycji rotmistrza Pileckiego, rodziny Ulmów, świętego Maksymiliana Kolbe, została wygrana, ale chyba to nie jest do końca zwycięstwo?

Łączę się z panem z Gdańska, bo właśnie odwiedziłem Muzeum II Wojny Światowej.

Czyli pan tam jeździ i sprawdza?

Regularnie jeżdżę i odwiedzam muzeum.

Wpuszczają pana? To i tak nieźle.

Jestem obywatelem państwa polskiego, jestem Polakiem, moje podatki także szły na to muzeum, jest to własność państwowa, więc ja się czuję, tak jak i pan i tysiące naszych czytelników, współwłaścicielem państwowego muzeum.

No i?

No i oczywiście ci bohaterowie nie są jeszcze przywróceni. Mamy jakieś pokrętne deklaracje pod wpływem gniewu społecznego i niektórych polityków. Dyrekcja niby musiała się wycofać ze swojej niegodnej decyzji. Natomiast jeszcze ci bohaterowie nie wrócili i co więcej, przy kolejnych zapowiedziach dyrekcji muzeum, że trzeba przywrócić „antropologiczny charakter wystawy”, jeśli dobrze to cytuję, to tam jest jeszcze do wycięcia z 16 wątków. W pierwszej kolejności choćby cierpienia polskiej ludności Wolnego Miasta Gdańska…

„Antropologiczny charakter” rozważań historycznych zapewnić ma także polsko-niemiecki podręcznik historyczny. Będzie podręcznikiem w jednoznaczny, uczciwy sposób, pokazującym także to, kto był oprawcą w czasie II wojny światowej, a kto ofiarą?

Ja nie znam, panie redaktorze, tego podręcznika, nikt mnie nie zaprosił nigdy do jego współredagowania, czy recenzowania.

Czyli IPN, najważniejszy ośrodek w Polsce związany z badaniami i z popularyzacją historii najnowszej, nie miał w ogóle dostępu do tego podręcznika?

Nie. Przez ostatnie trzy lata z całą pewnością nie i przez pięć lat prezesury pana doktora Jarosława Szarka, także nie.

A co tam może być?

Analizowaliśmy podręczniki niemieckie, a także badania opinii publicznej Niemców na temat znajomości ich własnej historii w czasie II wojny światowej. Także korzeni nazizmu. One realnie omijają korzenie antypolskości, cierpienie Polaków po roku 1939, ogrom zniszczenia, które nieśli Niemcy, plan zniszczenia narodu polskiego. Punkt ciężkości położony jest na niemieckim oporze wobec władzy nazistowskiej, który przez kolejne pokolenia kształtował świadomość pokoleń Niemców. Doprowadziło to do sytuacji, w której 3 procent Niemców dzisiaj przyznaje się, że miało swoich przodków w aparacie represji III Rzeszy.

A na koniec, pogadajmy trochę o panu. Pana nazwisko pojawiło się na rynku. Wie pan, o co chcę zapytać?

Domyślam się… ale proszę uszczegółowić.

Jest pan wymieniany jako potencjalny kandydat polskiej prawicy na prezydenta…

To zaszczyt dla mnie, ale zapewniam, że dzisiaj cała moja energia skupia się na Instytucie Pamięci Narodowej i na tym, aby Instytut przetrwał, służył państwu polskiemu i wykonywał swoje ustawowe zadania. Chyba nawet z naszej rozmowy wynika, że trochę tego jest do robienia przez dwa lata, które mi zostały.

A co będzie jak się Pana kadencja skończy? Już się nie mówi o likwidacji IPN, ale zostanie pewnie przejęty. Przyjdą profesorowie Grabowski i Engelking i będą uczyć jakimi urodzonymi mordercami z natury są Polacy? 

Oj, to przerażający scenariusz.

Ale przecież nie jest niemożliwy. Widzieliśmy, co się stało z fundacją odwołującą się do spuścizny Ignacego Paderewskiego i Romana Dmowskiego, która dziś ma po prostu atakować dorobek tych dwóch polityków. IPN stanie się Instytutem Niepamięci Narodowej?

Optymizmu! Znam pracowników IPN – ludzi, którzy są polskimi patriotami, którzy od ponad 20 lat służą polskiej pamięci historycznej badaniami. Wiedzą jak wyglądają te badania, także w kontekstach o których wypowiadają się pani Engelking i pan Grabowski, dopuszczając się swojej naukowej hochsztaplerki. To dwa i pół tysiąca ludzi. Sama zmiana prezesa nie wystarczy, by to wszystko zaorać. Zresztą przyszłość nie jest zdeterminowana. Także to wniosek, który płynie z naszych badań, że sporo jest w naszych rękach, a sytuacja geopolityczna staje się ciekawa.

Źródło: Nowy Świat 24

« 1 2 3 »

reklama

reklama

reklama

reklama