Komentarz do liturgii słowa

« » Styczeń 2025
N P W Ś C P S
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 31 1
2 3 4 5 6 7 8
  • Inny Kalendarz

Niedziela 5 stycznia 2025

Wśród nas

To co św. Łukasz zawarł w swojej opowieści o Dziecięciu położnym w żłobie, śpiewających aniołach i zdumionych pasterzach, św. Jan Ewangelista wyraził w tym niezwykłym hymnie o Słowie – Bożym Logosie. Jan świadomie  rozpoczyna swój hymn tym samym zwrotem, jakim rozpoczyna się Księga Rodzaju: „Na początku”, wskazując, że ranga tego wydarzenia nie ustępuje swoim znaczeniem stworzeniu Wszechświata.

Słuchając po raz kolejny w okresie Bożego Narodzenia tego niezwykłego starożytnego tekstu, delektujemy się urodą słów, niezwykłym rytmem i przeczuwamy niezwykłą głębię tego tekstu, ale zapewne trudno nam odczuć ten sam wstrząs, jaki był udziałem jego pierwszych czytelników. Intelektualna elita tamtych czasów znała opowieści o logosie – boskim pierwiastku, obecnym we wszystkim, co żyje i całym kosmosie. Jednak należał on całkowicie do świata duchowego, który był zupełnie odmienny od świata materii, a więc także od świata ludzkiej cielesności. Ciało było synonimem ograniczenia, przyziemnych żądz, nawet głupoty. I dlatego szokującą prowokacją musiało być stwierdzenie, że ten boski Logos stał się ciałem i zamieszkał wśród ludzi. I to nie budując jakiś niedostępny pałac, ale – jak dosłownie należy tłumaczyć użyte przez Jana wyrażenie – rozbijając swój namiot wśród ludzi.

Mimo przepaści wieków, wcale tak bardzo nie różnimy się od tamtych ludzi, którzy na przełomie I i II wieku z zaskoczeniem i niesmakiem słuchali Janowej pieśni o Jezusie Chrystusie – Boskim Logosie. Słowo, które stało się ciałem, nigdy nie pasowało do ludzkich wyobrażeń o Bogu, bo Jego przyjście nie było skrojone na ciasną ludzką miarę. Ludzie zawsze starali się zamknąć Boga w ciasnych ramach swoich wyobrażeń i najlepiej jeszcze zaprząc go do tego, by błogosławił wszystkie ich zamierzenia, również te zrodzone z zawiści, chciwości i egocentryzmu. Chcieliby, żeby Bóg był przewidywalny, nie za bliski ludzkich spraw, a jeżeli już, to może jako rodzaj figurki z blond loczkami. Ale On – dzisiaj jak ongiś – nie przejmuje się takimi ludzkimi wyobrażeniami. On wkracza z mocą w ludzką codzienność. I wcale nie przychodzi z pretensjami, z naganą, że oto ludzie są tak bardzo inni od tych, których sobie wymarzył. On przychodzi na nowo, żeby ci powiedzieć: Jestem tu. Dla ciebie.