Jeden z Ojców Kościoła zauważył, że istnieje istotowa różnica między głosem a słowem. Słowo może istnieć niezależnie od głosu, np. może być spisane w książce lub opublikowane jako tekst w Internecie. Głos natomiast, jeśli nie jest połączony ze słowem, jest niezrozumiałym bełkotem, zlepkiem dźwięków, które nie niosą treści.
Misja Jana nabiera sensu dopiero wtedy, gdy jest Ten, który treścią wypełnia jego głos. Jan nie głosi siebie – on głosi Słowo Wcielone, czyli Jezusa Mesjasza i Zbawiciela ludzi. Jan ma tego pełną świadomość. Nie żyje i nie działa dla samego siebie, ale sens swego istnienia odnajduje w Chrystusie.
My jesteśmy wspólnotą uczniów Chrystusa. Miejmy taką samą świadomość jak prorok Jan. W oderwaniu od Jezusa jesteśmy niczym, jedynie prochem na wietrze. Sens naszego istnienia zamyka się w osobie Jezusa Chrystusa. Być chrześcijaninem to znaczy należeć do Chrystusa. Być jak Jan – nosicielem Słowa Bożego, które stało się ciałem za sprawą Ducha Świętego.