Świętujemy dziś w liturgii najbardziej znane w historii chrześcijaństwa nawrócenie. Wielki i groźny prześladowca chrześcijanin Szaweł został dotknięty gwałtownym działaniem łaski: najpierw światłość z nieba, potem upadek na ziemię, następnie głos, wreszcie doświadczenie ślepoty. Mówiąc, że miała wtedy miejsce cudowna ingerencja Jezusa zmartwychwstałego, często nie zauważamy, iż było to dla Szawła wydarzenie niezwykle bolesne. Ślepota spowodowała całkowitą niedołężność fizyczną. Ten, który do niedawna siał postrach, teraz był prowadzony przez towarzyszy podróży, jak ostatni żebrak. Jeszcze boleśniejszy stał się fakt, że właśnie zostało całkowicie podważone to, co do tej pory wydawało się Szawłowi sensem życia. A sensem jego dotychczasowej działalności była troska o przestrzeganie Prawa Mojżeszowego. Była ona posunięta tak daleko, że prowadziła do prześladowania tych, którzy przestali to Prawo uznawać za najważniejsze, czyli chrześcijan. Oto Szaweł doświadczył mocy Kogoś, kto jest ponad tym, co dla niego – Szawła – wydawało się do tej pory kluczowe. Wszystko to musiało wywołać bolesny kryzys psychiczno-duchowy: „przez trzy dni nic nie widział i ani nie jadł, ani nie pił”.
Szaweł przeżywał wielki ból. Opieka paliatywna mówi o bólu wszechogarniającym albo o bólu totalnym. Dotyczy choroby nowotworowej w końcowej fazie życia, kiedy to cierpienie wywołane przez chorobę przenika nie tylko ciało i psychikę, ale dotyka także duszy. Ból duszy to ból egzystencjalny związany z doświadczeniem przemijania i umierania. W Szawle także umierał stary człowiek, zmartwychwstawał – nowy: Paweł. Ostatecznie dokonało się to w chwili chrztu. Wtedy wzrok został mu przywrócony i od tego momentu już wszystko widział inaczej. Sensem i celem życia stał się Jezus Chrystus, o którym od razu zaczął opowiadać.
Mówimy, że takie nawrócenia zdarzają się w historii nieczęsto. Stwierdzamy, że tak potężne działanie łaski objawia się rzadko. Ale czy mamy rację? Głębszy wgląd w życie duchowe poszczególnych osób spowodowałby być może korektę zapatrywań dotyczących działania łaski Bożej w czasach współczesnych. Na pewno wiemy, że wiele osób zostaje dotkniętych różnego rodzaju cierpieniem. Są to choroby lub inne bolesne doświadczenia. Niejedna taka sytuacja kończy się naprawdę wielkim nawróceniem. Mogliby o tym zaświadczyć kapelani szpitali lub hospicjów, którzy opowiedzieliby o nawróceniach swoich podopiecznych, nawróceniach dokonujących się w doświadczeniu choroby i cierpienia, nieraz po wielu latach bycia z dala od Boga.
Ktoś powie, że choroba to nie jest łaska Boża. Mówimy, że Bóg chorobę dopuszcza. Bardzo często czyni z niej przestrzeń działania swojej łaski. U Szawła miało miejsce bezpośrednie działanie łaski, które było powiązane z wielkim cierpieniem. To cierpienie okazało się dla niego oczyszczające, bo Szaweł tę łaskę ostatecznie przyjął. Jedni w doświadczeniu cierpienia otwierają się na Boga, przeżywając własne nawrócenie. Inni zamykają serce, mówiąc, że Boga nie ma, bo gdyby był, nie pozwoliłby na cierpienie. Wielkie cierpienie rzeczywiście powala człowieka. Jaki jest w nim zakres działania Boga, to pozostanie dla nas tajemnicą. Jedno jest pewne: także dziś mają miejsce sytuacje, o których można powiedzieć, że nastąpiło gwałtowne działanie łaski Bożej.
O potężnym, wręcz powalającym, działaniu łaski Bożej i o odpowiedzi na tę łaskę opowiada wiersz Jerzego Lieberta z 1934 roku; wiersz pt. „Jeździec”: „Uciekałem przed Tobą w popłochu, / Chciałem zmylić, oszukać Ciebie / Lecz co dnia kolana uparte / Zostawiały ślady na niebie. / Dogoniłeś mnie, Jeźdźcze niebieski, / Stratowałeś, stanąłeś na mnie. / Ległem zbity, łaską podcięty, / Jak dym, gdy wicher go nagnie. / Nie mam słów, by spod Ciebie się podnieść. / Coraz cięższa staje się mowa. / Czyżby słowa utracić trzeba, / By jak duszę odzyskać słowa? / Czyli trzeba aż przejść przez siebie, / Twoim słowom siebie zawierzyć / Jeśli trzeba, to tratuj do dna, / Jestem tylko twoim żołnierzem. / Jedno wiem i innych objawień / Nie potrzeba oczom i uszom / Uczyniwszy na wieki wybór, / W każdej chwili wybierać muszę”.
I jeszcze jedna myśl. Choć u Szawła miało miejsce bezpośrednie działanie łaski Bożej, to jednak potrzebował on ludzkiej pomocy i posługi. Najpierw wsparli go ci, którzy prowadzili go ślepego do Damaszku, a potem potrzebował posługi Ananiasza, przez którego zadziałała łaska chrztu. Bądźmy przy ludziach cierpiących, bo potrzebują naszego wsparcia. To może poprzez nas będzie działała łaska Boża.