Naiwne mniemanie co do równości – od tego, że wszyscy mają mieć jednakowe kafelki nad wanną, aż do rozmycia różnic między płciami – jest jedną z tych utopii jakie pchają cywilizację zachodnią na dno przeciętności. Nastaje się oficjalnie, że nie ma wcale osób moralnie lepszych albo zepsutych, zdolniejszych i nieuków, profesorów ani studentów – wszyscy wszystkim mają mówić po imieniu, mogą klepać się po ramieniu – rzeczywistość zatarta. Tymczasem Panu Bogu nie specjalnie zależy na kreacji świata w stylu jednej wielkiej komuny. Rzeczywistość jaka wychodzi z ręki Stwórcy odznacza się tym samym różnorodną nierównością. Dlaczego Pan nie rozdzielił wszystkim po tyle samo dóbr? Bóg chce dać ludziom życie jako twórczy potencjał do wykorzystania, a nie bierny depozyt do kieszeni. Z tego powodu poeci opisując sens istnienia porównują egzystencję człowieka do szczytu góry, którą warto zdobyć, a nie do plaży, na której można tylko leżeć i się opalać. Naiwni demagodzy od powszechnej równości, dzieląc świat na kawałki między wszystkich, okradają człowieka z motywacji, z wolnej decyzji na wejście do gry, wreszcie z ryzyka twórczości, które czyni życie naprawdę ciekawym. Dzięki temu biedak urodzony w slumsie potrafi skończyć studia, a nawet zostać prezydentem. Z kolei synek bogaczy wychowany na poduszkach musi uważać, by jutro nie żebrać na ulicy. Wniosek jest prosty, że według lepszej logiki Bożej równe szanse w życiu zapewnia dopiero korzystanie z odpowiedzialności, a nie identyczny punkt wyjścia.
Scholastyka z Nursji to skromna siostra wybitnego Benedykta. Od dziecka skłania się do ciszy, pracy, studium i modlitwy, zafascynowana duchową wielkością swojego brata. Świadomie lub nie, naśladuje Benedykta, inspiruje się jego wyborami ale nie kopiuje bezmyślnie. Brat powoła pierwszych mnichów i założy najstarszy konwent benedyktyński w Subiaco. Scholastyka w kilka lat później pójdzie jego śladem, ale pierwsze mniszki zgromadzi w Plombariola. To prawda, że w tej niezwykłej parze rodzeństwa siostra zdaje się podążać za zdolniejszym bratem krok w krok, jednak swoim tempem i zawsze w swoim stylu – z tego powodu osiągają na końcu równy poziom dojrzałości chrześcijańskiej i świętości.
Jeśli ktoś w Polsce narzeka na gruzy, które w samym sercu edukacji ryje pani minister Nowacka, niech popatrzy na Hiszpanię. W ostatnich dniach stycznia 2025 roku, w jednym z hiszpańskich miasteczek doszło do głośnego incydentu. Burmistrz tej miejscowości to czynny homoseksualista, co publicznie obnosi się po wiecach i rautach w obecności kochanka. Pewnego dnia ci dwaj zdecydowali się wziąć udział w katolickiej Eucharystii, a nawet przyjąć Komunię świętą. Proboszcz, świadomy grzechu publicznego, odmówił im Ciała Chrystusa. Zareagowało natychmiast hiszpańskie ministerstwo do spraw równości i uchwaliło, że od tej pory Kościół katolicki ma udzielać Komunii świętej każdemu, komukolwiek spodoba się po Nią sięgnąć i kropka. Kuriozalna sprawa, bo skoro tak, to państwo Sanchez pewnego dnia mogą dojść do wniosku, że ich dzieci nie są tak uzdolnione jak młodzież Fernandezów i zarządzą wymianę potomstwa. Minister będzie miał tylko jedno wyjście – uznać ich roszczenia. A wreszcie, jeśli już równość, to jaka siła usprawiedliwia wydawanie uchwał przez jakiekolwiek ministerstwo? Teraz wszyscy sobie sami ustalają reguły. Europa myśli właśnie tak i jest skrajnie pogubiona. Albo wróci więc do porządku nazwanego prawem naturalnym, albo świat się zawali.
W opisie stworzenia uderza fakt, że wszystko, co istnieje jest rozdzielone, a nie zrównane (por. Rdz 1, 5-8). W dodatku tym, który oddziela jest sam Stwórca. Zanim Jezus dokona cudu uzdrowienia w ziemi Genezaret, uczy jej mieszkańców kłaść ludzi chorych osobno, na otwartej przestrzeni (por. Mk 6, 56). W normalnym świecie zachowanie stosownych proporcji i zdrowego dystansu jest wyrazem szacunku.
Przekraczaj limity od dobrego ku lepszemu ale zachowaj granice przyzwoitości. Nie mieszaj.