Jeśli post, to z miłości

Najwyraźniej uczniowie Jezusa nie byli znani z surowych postów. Dla faryzeuszów była to kolejna okazja do zaczepki. Dlaczego Twoi uczniowie nie poszczą? Jezus mógł odpowiedzieć na to pytanie całkiem prosto: „bo Ja tak mówię”. Albo zwrócić uwagę na sens postu lub niebezpieczeństwo pobożnych praktyk na pokaz. A jednak odpowiedź Jezusa jest swego rodzaju zagadką.

Dosłowny przekład brzmi: „Czy synowie komnaty weselnej mogą być w żałobie dopóki jest z nimi pan młody? Lecz przyjdzie czas, kiedy zabrany im zostanie pan młody, i wtedy będą pościć”. Jezus utożsamia się tutaj wyraźnie z postacią oblubieńca, pana młodego (gr. nymfios). Biblista Brant Pitre wyjaśnia kontekst kulturowy. Otóż wesela w tradycji żydowskiej trwały długo i były wystawne. Zwykle było to siedem dni świętowania w gronie rodziny i przyjaciół. Jezus utożsamia czas swojej działalności z tygodniem weselnym. To czas świętowania, dlatego nie wypada pościć.

Kim są „synowie komnaty weselnej”, których zwykle nazywamy bardziej zwyczajnie „gośćmi weselnymi”? W żydowskiej tradycji synowie komnaty weselnej byli to przyjaciele pana młodego (drużbowie), którzy przygotowali dla niego komnatę weselną i usługiwali podczas wesela. Na czas świętowania zaślubin byli zwolnieni z wykonywania niektórych obowiązków religijnych, w każdym razie na pewno nie pościli. Kulminacją wesela była noc poślubna. Wtedy to pan młody opuszczał swoich przyjaciół i spędzał noc poślubną w komnacie małżeńskiej (hebr. chupa). Łączył się ze swoją żoną, zostawiając synów komnaty małżeńskiej „w żałobie” po stracie przyjaciela.

Brant Pitre pisze: „Jezus jest oblubieńcem, a Jego uczniowie synami komnaty małżeńskiej, zaś dzień, w którym «zabiorą» im oblubieńca, może oznaczać tylko jedno: dzień Jego męki i śmierci. Co prawda nie poszczą teraz, kiedy są z Nim, ale będą pościć i przeżywać żałobę po brutalnej egzekucji Jezusa”. Może się to wydawać szokujące, ale ukrzyżowanie można rozpatrywać jako zaślubiny Mesjasza z ludem. Św. Augustyn nie waha się mówić o małżeńskim łożu krzyża. Benedykt XVI pisze: „Jezus sam nazywa tu siebie «Oblubieńcem» przyobiecanego wesela Boga z Jego ludem, a tym samym, w tajemniczy sposób, swą własną egzystencję, siebie samego włącza w tajemnicę Boga. Bóg i człowiek nieoczekiwany sposób stają się w Nim jedno, nastaje «wesele», które jednak – w swej wypowiedzi Jezus zwraca na to uwagę – musi przejść przez Krzyż, przez »zabranie« Oblubieńca”.

Co to oznacza dla nas? Wielkopostne nabożeństwa pasyjne nie są celebracją cierpienia, ale miłości Boga, która daje siebie do końca. Również nasze posty i inne praktyki ascetyczne muszą służyć miłości. Nie są jakimś samodoskonaleniem, ale naśladowaniem Oblubieńca, który z miłości do ludzi jest gotowy oddać wszystko, nawet życie.

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama