Umiejętność używania języka jest jedną z tych wspaniałych cech, w którą Stwórca wyposażył człowieka. Właściwie można by uznać język mówiony za kaskadę nic nie znaczących dźwięków – i tak zapewne odbierają nasz język zwierzęta. A my przecież potrafimy za jego pomocą przekazywać wieloaspektowe informacje, skomplikowaną wiedzę o świecie, ale także wyrażać nasze doświadczenia, także te związane z Bogiem, jak również wyrażać zachwyt i poetyckie natchnienia. Niestety, jak wszystko dobre i piękne, także ta umiejętność może zostać przez człowieka skorumpowana. Może wyrażać także pogardę czy gniew i wtedy bywa wulgarna. Wszechobecna ordynarność to niestety, jedna z cech języka, którym się na co dzień posługujemy. Jezusowa diagnoza odsłania źródło takiego stanu: jest nim katastrofalny stan ludzkiego serca, czyli ludzkich myśli, świadomych pragnień i dopuszczanych, a czasami wręcz pielęgnowanych złych emocji, które czynią z serca ludzkiego szambo. Z niego wylewa się potem cały duchowy smród: wulgarne szyderstwa, wyzwiska, złorzeczenia.
Zamiast jednak narzekać na taki stan publicznego dyskursu, trzeba podjąć własną niezależną decyzję oczyszczenia serca, która pomoże także oczyścić język. Jeżeli chrześcijanin chce przyczynić się do odrodzenia świata i odnowienia panujących w nim relacji, musi rozpocząć od siebie. Jezus przestrzega przed błędnym przekonaniem, że najpierw trzeba zająć się eliminacją zła, które dostrzegam u innych. Koncentracja na tym, czego inni robić nie powinni, połączona z wyobrażeniem, jak wspaniały byłby świat, gdyby ci inni to wreszcie zrozumieli, jest oznaką obłudy i egocentryzmu. W takiej perspektywie zazwyczaj zło czynione przez innych wydaje się tak wielkie, że człowiek wcale nie widzi tego zła, które przez własne wulgarne myśli, zamiary i słowa zatruwają świat. Rozpoczynanie naprawy świata od siebie uczy pokory, bo bardzo szybko pokazuje, jak trudno jest zmienić własne postępowanie. Można sobie tylko wyobrazić – i TO wyobrażenie jest rzeczywiście prawdziwe – jak wspaniały byłby świat złożony z ludzi, z których każdy rozpoczynałby naprawę innych od siebie.