Królewicz Kazimierz, przyjaciel Boga

Dziś uroczyście wspominamy w liturgii świętego Kazimierza, patrona Polski i Litwy. Z tej okazji czytamy Ewangelię w której Pan Jezus mówi o swoich przyjaciołach. Właściwie można by tę Ewangelię czytać w każde liturgiczne wspomnienie każdego ze świętych. Jedna z prostych definicji świętego: to przyjaciel Boga. Wszyscy jesteśmy do tej przyjaźni zaproszeni. Czy wiem na czym polega ta przyjaźń? Czy w ogóle wiem czym jest przyjaźń? Doświadczenie prawdziwej ludzkiej przyjaźni, czyli więzi opartej na wspólnym odczuwaniu i pragnieniu dobra, na pragnieniu dobra dla siebie nawzajem, pomaga nam wejść w przyjaźń z Bogiem. Jednak to On jest tym, który tę relacje zaczyna, proponuje przyjaźń. On określa co jest dobrem, które nas połączy. A jest nim – szczęście każdego z nas. A co ja mogę dać mojemu przyjacielowi, Bogu? Przecież ma wszystko, jest samym Dobrem. Jedyne, co Mu mogę dać to przyjąć Jego dary. On chce, abym osiągnął szczęście, którym jest zjednoczenie z Nim. Obaj tego chcemy, On bardziej niż ja, bo jest Bogiem.

Przyjaźń z Bogiem to nie koleżeństwo. Nie jesteśmy sobie równi. Bóg stawia warunki. Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję. Miłość Boga nie jest jakimś nieokreślonym uczuciem czy pragnieniem: jest daleko, niewiele o Nim wiem, ale chyba mnie kocha i to jest miłe, więc ja też czasem o Nim ciepło pomyślę. Taki obraz Boga ma wielu chrześcijan, dla których wiara jest niesprecyzowanym uczuciem wobec Kogoś, kto tu i teraz nie jest dla mnie szczególnie ważny i nawet wolałbym, aby nie wtrącał się za bardzo w moje bieżące sprawy.

Tymczasem przyjaźń z Bogiem jest totalna, obejmuje wszystko, całe moje życie, bo jest odpowiedzią na Jego miłość. Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich. Pan Jezus za kilkanaście godzin da ostateczny dowód takiej przyjaźni, umierając za nas na krzyżu. On nie może być jednym z wielu moich przyjaciół i znajomych, których mam w książce adresowej i o których pamiętam przy okazji imienin czy urodzin. Chcę o Nim pamiętać w każdej chwili mego życia.

Pan Jezus precyzuje, że Jego przykazaniem jest miłość bliźniego. W trakcie swego nauczania wskazuje, co dokładnie to oznacza. Zaczyna od tego, że aby kochać trzeba przestrzegać owych minimalnych reguł postępowania wobec bliźnich jakim jest Dekalog. Niektórzy uważają, że Kościół w swoim nauczaniu nie powinien mówić tyle o moralności, za to skupić się na miłości Boga i działalności charytatywna. Pomińmy teraz fakt, że relacja z Bogiem jest również kwestią moralną (pierwsze trzy przykazania), podobnie jak „działalność charytatywna”, czyli miłosierdzie. Miłość wyraża się w konkretnych postawach i działaniu. Jest logiczne, że mówiąc o wymogach miłości bliźniego, trzeba zacząć od „warunków brzegowych” czyli Dekalogu. Pan Jezus chce jednak, abyśmy byli hojni i wychodzili poza to, co ściśle nakazane i zakazane, nie redukując wymogów, ale stawiając cele bardziej ambitne.

Królewicz Kazimierz był przyjacielem Boga. Ta przyjaźń wyrażała się w modlitwie, życiu sakramentalnym, w trosce o chorych i ubogich. Wyrażała się również w rzetelnym wypełnianiu swoich obowiązków zawodowych. Ojciec królewicza, również Kazimierz, jeden z najwybitniejszych władców Rzeczpospolitej, powierzał swojemu synowi odpowiedzialne funkcje państwowe, wiedząc, że mimo młodego wieku był kompetentny, a równocześnie skupiony na dobru wspólnym. Młody Kazimierz dobrze wykorzystał świetne wykształcenie, które zapewnił mu ojciec. Traktował je jak zobowiązanie, aby dobrze służyć swojemu ludowi. Oddawał swe życie każdego dnia, aż do swej przedwczesnej śmierci, która w opinii współczesnych była wielką stratą dla państwa.

Dla nas jednak święte życie Kazimierza, choć krótkie, jest znakiem nadziei. Każdy z nas jest zaproszony do przyjaźni z Jezusem, każdy z nas może być świętym. I nie jest to droga niedostępna, bo jest nią miłość bliźniego. A bliźni są blisko…

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama