Nadeszła chwila, gdy uśpiona dotąd Galilea, otrząsnęła się z odrętwienia

Fragmenty powieści opisującej historię życia Maryi p.t. "Niezwykły kwiat"

Nadeszła chwila, gdy uśpiona dotąd Galilea, otrząsnęła się  z odrętwienia

Zdzisław Tomczyk

Niezwykły kwiat

ISBN: 978-83-7720-100-8
wyd.: Wydawnictwo PETRUS 2011

Wybrane fragmenty
Uwaga! Tytuły fragmentów są dziełem red. OPOKA
Część pierwsza
W KRĘGU   ŚWIĄTYNI
Kim była ta dziewczyna?
W świątyni każdy dzień zaczynał się od modlitw
Część druga
Z  DALA  OD   JEROZOLIMY
Był to dla Marii dzień pełen słonecznego światła
Radość matki
Część trzecia
ROZMOWY  Z  SYNEM
Nadeszła chwila, gdy uśpiona dotąd Galilea, otrząsnęła się  z odrętwienia.
Część czwarta
MIECZ  BOLEŚCI
Zobaczyła Go na podwyższeniu, skrępowanego, stojącego przed Piłatem

      Nadeszła chwila, gdy uśpiona dotąd Galilea, otrząsnęła się  z odrętwienia.  Niezwykły wicher powiał przez ziemie Zabulona i Neftalego. Mieszkańcom cienistej krainy śmierci zabłysło światło. To Jezus, w wiosce obok Kany, w szabat rozpoczął swoją misję.  W Jego mowie nie było nic przeciw Rzymianom. Nic o przygotowaniu broni, ale: Nawracajcie się!  Uczniowie Jezusa w pierwszej chwili byli zaskoczeni tym, że nie mówi On nic o walce z wrogiem. Ale pomyśleli: Owszem, trzeba najpierw rzucić iskrę, pobudzić ducha.  A Jezus mówił dalej: Czas się wypełnił! Brzmiało to jak pobudka, jak obiecujące wezwanie: Oto oczekiwana chwila. Nie możecie jej przespać!  Czuwajcie! Ale oczekiwania bywają różne. Wszyscy oczekiwali wyzwolenia z niewoli rzymskiej. Tyle już razy wybuchały walki kończące się klęską. Teraz słowa Jezusa: Czas się wypełnił — zdawały się podpowiadać, że oto właśnie nadeszła chwila, która zwiastuje ostateczne zwycięstwo. W te myśli wtapiało się kolejne wezwanie: Przybliżyło się do was królestwo Boże! Oznaczało to, że nadchodzi dzień wolności.  Słuchający tych słów  myśleli o królestwie Izraela. Jakby odruchowo sięgali do boku, przy którym jeszcze teraz nie było miecza. Ale — jak myśleli — jeśli Jezus obejdzie Galileę i Judeę, to powstanie wybuchnie.

     Ale Rabbi mówił wyraźnie: Przybliżyło się królestwo Boże!  Czym ono jest? Dla wielu było to bardzo sprytne mówienie o Izraelu. Czyż nie jest on narodem wybranym przez Najwyższego, a więc Jego królestwem? Owszem, Jezus uderzył w strunę narodową i strunę wiary, ale też rzucał zupełnie nową myśl: Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię. To jest zadanie dla każdego z was!   Było to wezwanie do walki, ale nie z Rzymianami, lecz z sobą samym. Nawracaj się! To znaczy: zmieniaj samego siebie. Nie możesz być zadowolony z siebie. Możesz być kimś niezwykłym!  Możesz być prawdziwie wolnym, możesz być uczestnikiem Bożej wolności. Trzeba tylko wyjść z mroku ku słońcu. Trzeba swojemu życiu nadać nowy kierunek. Trzeba się zmienić, a wtedy przybliży się do was królestwo Boże.

    Jezus szedł z tym wezwaniem od wioski do wioski. Siał w sercach ludzi wielkie pragnienia. Wydawać by się mogło, że zbyt wielkie, że nie rozumieją, o co  chodzi. A jednak...  A jednak zaczęły się dziać rzeczy wielkie. Zaroiło się na drogach Galilei. Ciągnęły grupki ludzi pytając: Gdzie jest Jezus z Nazaretu?  Rozpowiadali między sobą o uzdrowieniach, o uwalnianiu chorych spod władzy złych duchów. Ale mówili też o tym, co zapamiętali z Jego nauk. Szli, ciekawi spotkania z Nauczycielem. I wracali inni! Wspominali uzdrowienia, ale też powtarzali Jezusowe przypowieści, przypominali sobie Jego napomnienia i zastanawiali się, czy nie jest On prorokiem?

        Pewnego dnia nieopodal Jeziora Galilejskiego zebrały się wielkie tłumy, jak dotąd największe. Była to wyjątkowa okazja, by poderwać ludzi  do niezwykłego czynu. Jezus usiadł na wzgórzu i przemówił.  Jego słowa zabrzmiały władczo i kojąco zarazem: Ostatni będą pierwszymi. Błogosławieni cisi, ubodzy, prześladowani. Wydaje ci się, że jesteś przegrany i zdeptany, bo się z tym pogodziłeś. Ale ty jesteś błogosławiony. Na tobie spoczęło oko Najwyższego, bo jesteś Jego dzieckiem. Jesteś cichy, nie oddałeś złem za zło, to znaczy, że zasłużyłeś na błogosławieństwo. Przed tobą jest królestwo Boże.  Niejeden pomyślał sobie: To nie tak! Raczej: Błogosławieni, którzy chwytają za broń, by zrzucić jarzmo niewoli. To nie tak!   A Jezus, jakby na przekór tym myślom mówił: Jeśli cię kto uderzy w policzek, nadstaw mu drugi.  I nagle wielu spośród słuchaczy zaczęły spadać łuski z oczu. Zrozumieli: Jeśli oddam cios za cios, nie będzie końca walki. Jeśli we mnie zapanuje ład, miłosierdzie, przebaczenie — nie trzeba będzie chwytać za miecz. Wtedy otworzę się na Boże błogosławieństwo.

      Niezwykły duch powiał nad głowami słuchaczy. Podnosiły się ich głowy, rozjaśniały twarze, prostowały plecy, nabierali oddechu.  Jesteście błogosławieni... Niezwykłe słowa wlewające nadzieję.  Jesteś ubogi — będziesz bogaty duchem. Jesteś niewolnikiem — będziesz wolnym dzieckiem Bożym. Bo tylko grzech zapędza w niewolę. Jesteś człowiekiem czystego serca — to już jesteś obywatelem królestwa Bożego.  Wszystko, co mówił Jezus, miało swoje nowe, głębsze znaczenie, kierowało serce ku innej rzeczywistości.

      Ile z tych słów pozostawało w umysłach i sercach, trudno powiedzieć. Nie były to przecież rzeczy łatwe.  Najczęściej ci, którzy przychodzili, ulegali urokowi chwili, poddawali się uniesieniu. Przychodzili, by zaspokoić ciekawość, by przeżyć coś niezwykłego, by potem pochwalić się: Widziałem cud na własne oczy. Ale oprócz tego na pewno pozostawał ślad, pozostawały zasłyszane słowa, budziła się nadzieja. Zapewne nie rozumieli też wszystkiego. Jezus jednak nieustannie siał słowa.

dalej >>

 

opr. aw/aw

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama