Parada LGBT na Węgrzech. Zepsuta Sodoma i kilku sprawiedliwych…

Budapesztańska parada LGBT, w której mimo zakazu Viktora Orbána wzięło udział 200 tys. osób, przywołuje na myśl dialog Abrahama z Bogiem w sprawie Sodomy. Gdzie tych kilku sprawiedliwych, którzy mogliby ocalić miasto? Zgnilizna moralna ma bowiem to do siebie, że podobnie jak zwykła zgnilizna rozpoczyna się od małej plamki, by szybko pochłonąć cały owoc.

Zaledwie dwa dni temu w liturgii czytaliśmy fragment Księgi Rodzaju (Rdz 18,16-33), w którym Abraham negocjuje z Bogiem w sprawie do cna zepsutej Sodomy. Ma świadomość, że panuje tam moralna zgnilizna, która dotknęła zdecydowaną większość mieszkańców tego miasta. Stara się jednak je ocalić, targując się: „a co, jeśli będzie tam pięćdziesięciu sprawiedliwych? A co, jeśli będzie czterdziestu pięciu? Czterdziestu? Trzydziestu?  Dwudziestu? Dziesięciu?” W odpowiedzi słyszy za każdym razem: „Nie zniszczę miasta, jeśli znajdzie się tam tylu sprawiedliwych”.

Ostatecznie jednak, jak czytamy w kolejnym rozdziale, nie znalazło się tam nawet dziesięć prawych osób. Zgnilizna moralna ma bowiem to do siebie, że podobnie jak zwykła zgnilizna rozpoczyna się od małej plamki, by szybko pochłonąć cały owoc.

Grzech sodomski

Co było grzechem Sodomitów? Czy wolno jeszcze mówić o tym w postępowym świecie? Zastanawiające, że ci, którzy układali czytania liturgiczne, przeskoczyli ów istotny fragment, przechodząc od rozdziału osiemnastego od razu do drugiej połowy dziewiętnastego. Tymczasem to właśnie tam, w wersetach 1-14, jasno napisane jest, o co chodziło. Otóż mieszkańcy Sodomy chcieli sobie trochę „poswawolić” z gośćmi, którzy przybyli do Lota. Ich preferencje są oczywiste – nie są zainteresowani córkami Lota, ale mężczyznami, którzy nocują w jego domu. I za to właśnie ostatecznie miasto spotyka kara – zostaje zniszczone deszczem siarki i ognia.

Nie trzeba chyba przypominać, że także Nowy Testament ukazuje praktyki homoseksualne (a także inne grzechy przeciw szóstemu przykazaniu) jako przykład moralnego zepsucia. Nie jest to przypadkowa wzmianka, ale jasne nauczanie, zawarte w Rz 1,24-29 i powtórzone w 1Kor 6,9. Pisząc List do Koryntian Paweł wiedział, do jakiej społeczności się zwraca. Korynt mógł słusznie uchodzić za miasto zepsute moralnie i o tym stanowią pierwsze rozdziały tego listu, wspominając także o kazirodztwie, na które nie reagowali „tolerancyjni” Koryntianie.

Tolerujesz zgniliznę, utracisz wszystko

Z tolerancją wobec moralnego nieładu jest dokładnie tak samo jak z „tolerowaniem” zgnilizny. Jeśli rolnik czy też sadownik nie zareaguje, gdy tylko zobaczy jej pierwsze oznaki, utracić może cały plon. Wystarczy jedna plamka na owocu, aby wkrótce zgnił doszczętnie. Wystarczy jedno zgniłe jabłko w skrzyni, aby zgnilizną zajęły się wszystkie. Jednak to nie powód, aby rozpaczać czy tracić nadzieję. Dialog Abrahama z Bogiem w sprawie Sodomy pokazuje, że także sprawiedliwość nielicznych ma wielką moc. Istotne, aby nie ugięli się pod presją większości. Niejeden sadownik zastanawiał się, dlaczego tak wiele owoców w danym pojemniku zgniło, a jednak niektóre ostały się chorobie. Kluczem jest zazwyczaj to, że dany owoc nie był w żaden sposób uszkodzony ani naruszony. W kategoriach moralnych cechę tę nazywa się integralnością – czyli moralną spójnością.

Kto ocali współczesne Sodomy?

Można zastanawiać się, jaki sens ma protest stu czy kilkuset osób wobec dwustu tysięcy maszerujących propagatorów LGBT. Z pozoru protestujący niewiele osiągnęli, zostali zablokowani przez policję. A jednak ich postawa i ich świadectwo ma sens. To właśnie ci sprawiedliwi, którzy są w stanie ocalić współczesne Sodomy przed całkowitym zepsuciem.

Benjamin West, Lot uciekający z Sodomy   Benjamin West, Lot uciekający z Sodomy

Struktura wyznaniowa Węgier jest zupełnie inna niż w Polsce. Około 37 procent przyznaje się do przynależności do Kościoła rzymskokatolickiego, 1,8 proc. do greckokatolickiego, 15 procent do różnych wyznań protestanckich. Takie są oficjalne dane,  jednak zaledwie 10 procent mieszkańców tego kraju regularnie uczestniczy w praktykach religijnych. To być może jeden z powodów, dla których sprzeciw wobec manifestacji LGBT był tak słaby – trudno zmobilizować tych, których wiara pozostaje tylko na poziomie deklaratywnym.

Bardzo zmobilizowani byli natomiast lewicowi aktywiści, dla których marsz stał się formą zaistnienia w przestrzeni publicznej. Warto zauważyć, że tak jak przy innych imprezach tego rodzaju, istotna liczebnie grupa maszerujących została zaimportowana z zagranicy.

W kontrdemonstracji uczestniczyli przede wszystkim przedstawiciele katolickiej organizacji CitizenGo, Węgierskiego Sojuszu Ewangelicznego (Aliansz Magyar Evangéliumi Szövetség) oraz prawicowej partii Nasza Ojczyzna (Mi Hazánk). Kiedy kontrmanifestanci próbowali stanąć na drodze marszu, usłyszeli z ust policjantów: „Jest was tu pięćdziesięciu, ich są tysiące. Macie pecha, złóżcie skargę, jeśli chcecie”.

Być może nie ma sensu składanie skargi na policji. Jest jednak sens składać tę skargę u Boga: „Skarga na Sodomę i Gomorę głośno się rozlega, bo występki ich mieszkańców są bardzo ciężkie” (Rdz 18,20). Nie po to, aby spuścił na całe miasto, kraj czy kontynent deszcz ognia i siarki, ale aby zatrzymał proces zgnilizny. I taką właśnie prośbę do Boga zanosili ci, którzy stanęli na drodze gejowskiej parady w Budapeszcie, odmawiając różaniec i inne modlitwy. Znalazło się więcej niż pięćdziesięciu sprawiedliwych, a ich głos i postawa liczy się w oczach Bożych.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu. Jeśli chcesz wesprzeć naszą działalność, możesz to zrobić tutaj.

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama