Wracamy po 400 latach

Rozmowa z ks. Tadeuszem Isakowiczem-Zaleskim, duszpasterzem Ormian w archidiecezji krakowskiej

- Jakie nadzieje wiąże wspólnota obrządku ormiańsko-katolickiego w Polsce z pielgrzymką Ojca Świętego do Armenii?

- Mamy nadzieję, że przy okazji tej pielgrzymki zostanie przypomniane, że Armenia jest najstarszym krajem chrześcijańskim na świecie. Dzieje Armenii były bardzo tragiczne. Ormianie byli wielokrotnie prześladowani ze względu na swoją wiarę. Przez wiele wieków kraj był pod obcą okupacją. Dlatego wielu Ormian w ciągu wieków emigrowało i emigruje nadal. Najtragiczniejszym wydarzeniem była rzeź Ormian w 1915 roku. Ufamy, że Ojciec Święty odwiedzi symboliczne miejsce tej rzezi w Erewaniu i nawiąże do tej sprawy. Jest to ważne dlatego, że, chociaż od tamtych tragicznych wydarzeń, w których zginęło półtora miliona osób, minęło 86 lat, nie zostały one oficjalnie potępione przez świat. Było to pierwsze masowe ludobójstwo w dziejach współczesnego świata.

Kościół ormiański w Polsce oficjalnie przyjął unię z Kościołem rzymskim w roku 1635, zaś nieoficjalnie 5 lat wcześniej. Również część Ormian na Węgrzech i w Libanie przystąpiła do unii. Zdecydowana większość Ormian, ponad 90 proc., należy jednak do Kościoła narodowego. Od strony teologicznej różnice są bardzo niewielkie. Jest ogromne pragnienie i ze strony Kościoła katolickiego, i ze strony ormiańskiego - zwanego oficjalnie Apostolskim Kościołem św. Grzegorza, czyli gregoriańskim, błędnie zaś monofizyckim - pojednania. Byłby to ogromny krok ekumeniczny. Różnice teologiczne są minimalne, i Kościół ormiański jest najbliższy Kościołowi katolickiemu ze wszystkich Kościołów chrześcijańskich.

Wizyta Ojca Świętego w Armenii ożywi na pewno całą diasporę ormiańską. Widać to w Polsce. Ormianie przyznają się do swojego pochodzenia, zarówno ci, których rodziny mieszkają tu od kilkuset lat, jak i ci, którzy niedawno przybyli do Polski.

- Czy nie sądzi Ksiądz, że wspólnota ormiańska w Polsce, zasymilowana od wieków kulturalnie i zachowująca szczątkowo swój odrębny obrządek, rozpłynie się jednak w morzu obrządku większościowego?

- Nie sądzę. Nasza wspólnota jest pomostem dla tzw. nowych Ormian, czyli tych, którzy przybyli do Polski w ciągu ostatnich 10 lat. Według szacunków jest ich ok. 40-60 tys. W tych nowych osobach upatruję przyszłość naszej wspólnoty. Trzeba zdawać sobie sprawę, że nazywamy się Ormianami jedynie z tradycji. Naprawdę jesteśmy Polakami ormiańskiego pochodzenia. Do naszego duszpasterstwa garną się nie tylko Ormianie katolicy. Przychodzi także wiele osób należących do Kościoła Apostolskiego. Wszystkich otaczam opieką, nie czyniąc żadnych różnic.

- Jak liczna będzie delegacja Ormian polskich, wybierająca się do starej ojczyzny na spotkanie z Papieżem?

- Z różnych miast wyjedzie zaledwie kilkadziesiąt osób. Spowodowane to zostało m.in. niemożliwością wyczarterowania osobnego samolotu. Poza tym wiele osób wycofało się na wieść o tragicznych wydarzeniach w Ameryce. Sytuacja na Kaukazie jest cały czas napięta. Armenia na przykład nadal pozostaje w stanie wojny z Azerbejdżanem o Górny Karabach. Lecimy do Armenii różnymi samolotami - część przez Moskwę, część przez Odessę i Kijów.

- Czy wykorzystacie pielgrzymkę do nawiązania więzów ze starym krajem?

- Moja rodzina jest już od czterystu lat poza Armenią. Wielkim wydarzeniem będzie więc dla mnie, że jako pierwszy członek rodziny stanę po czterystu latach na ormiańskiej ziemi. Ci Ormianie, którzy mieszkali w Polsce, bardzo rzadko mieli okazję odwiedzania Armenii w czasach, gdy była podzielona między Turcję i Rosję. Kontynuowali jednak tradycje narodowe i religijne. Teraz jest okazja do bliższego poznania ojczyzny przodków.

Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, duszpasterz Ormian w archidiecezji krakowskiej

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama