Na dzisiejszą Uroczystość Serca Jezusowego Liturgia Słowa proponuje nam ewangelię o poszukiwaniu zagubionej owcy. To nieco zaskakujące. Nasuwa się myśl, że Serce Jezusa jest sercem Dobrego Pasterza. W tym Sercu Jezusa jest miejsce dla wszystkich owiec. Sto procent owiec jest Bożą własnością i Bóg chce zbawienia każdego i każdej. Z drugiej strony Boża miłość działa tak, że dotyka nas w bardzo osobisty sposób. W Sercu Jezusa jest miejsce zarezerwowane tylko dla mnie. Dla Bożego Pasterza każda z owiec jest bezcenna, wyjątkowa, godna poszukiwania i uwagi. Bóg nie chce pogodzić się ze stratą nawet najmniejszej owieczki.
Serce Jezusa jest obrazem miłości Bożej, która wyrusza na poszukiwanie zagubionego człowieka. Jest to serce miłosierne, czyli takie, które reaguje na ludzką biedę, zagubienie i bezradność. To Serce Ojca marnotrawnych synów, które czeka na ich powrót do domu i jest gotowe wyprawić ucztę na ich cześć. To serce Dobrego Samarytanina, które podejmuje wysiłek, aby ocalić człowieka poranionego przez zło, przez grzechy innych i swoje.
I w końcu, rzecz najważniejsza. Serce Jezus to serce Dobrego Pasterza, który oddaje życie za owce. Jego Serce jest przebite. Ono już nie pompuje krwi tylko dla niego samego. Jest przebite, ale wciąż przetacza krew, tyle, że dla innych, dla świata całego. Otwarte serce zranionego Pasterza jest źródłem nieskończonego Miłosierdzia Bożego, które zbawia zagubione owce.
Za prekursora nabożeństwa do Serca Jezusa można uznać św. Tomasza Apostoła. On był sam w pewnym momencie zagubioną owcą. Nie wierzył swoim braciom w wierze, że Jezus żyje. Po prostu chciał Go sam zobaczyć. Nie chciał być pominięty. Pragnął dotknąć ran Jezusa nie tylko ze względu na swoje wątpienie, ale ze względu na samotność serca. Kiedy Ukrzyżowany i Zmartwychwstały Pan stanął przed niedowiarkiem spragnionym miłości pokazał mu nie tylko swoje rany, ale zachęcił, by ich dotknął i włożył rękę do Jego boku. „Pan mój i Bóg mój” – ten okrzyk Apostoła był wyrazem jego wiary, a także odpowiedzią jego serca na miłość Jezusa, która przekroczyła jego wyobrażenia. Św. Bonawentura pisze: „Rana ciała ukazuje ranę ducha (…). Przez ranę widzialną wpatrujemy się w niewidzialną ranę miłości”. Kard. Ratzinger zauważa: „My wszyscy jesteśmy Tomaszem i niedowiarkiem; wszyscy jednak możemy podobnie jak on dotykać odsłoniętego serca Jezusa i w nim dotykać samego Logosu, w Niego wpatrywać się i w ten sposób ręką i oczami skierowanymi na to Serce – dojść do wyznania: «Pan mój i Bóg mój»”. Kult Najświętszego Serca bazuje na tajemnicy wcielenia, ale jego sednem jest tajemnica paschalna. To adoracja miłości Boga, która wyraziła się w Krzyżu i Zmartwychwstaniu. Rany Jezusa są znakiem, niezwykłą pamiątką, żywą „relikwią” Jego Paschy. Można metaforycznie powiedzieć, że kult Serca Jezus jest naśladowaniem Tomasza Apostoła w jego głębokim pragnieniu osobistego dotknięcia Jezusa, doświadczenia Jego miłości, uczynienia jej czymś bliskim, głęboko osobistym. Słowo „mój” w odniesieniu do słów „Pan” i „Bóg” mają tutaj swoje znaczenie. Chodzi bowiem o uczynienie doświadczenia miłości Bożej czymś własnym. Te rany są ze względu na mnie, na moje życie. To ja jestem kochany przez Jezusa, to dla mnie Jego serce zostało otwarte. To ja jestem owcą odnalezioną i bezpieczną w Jego ramionach.