7
lutego
piątek
IV Tydzień zwykły
Rok liturgiczny: C/I
Pierwsze czytanie:
Hbr 13, 1-8
Psalm responsoryjny:
Ps 27
Werset przed Ewangelią:
Łk 8, 15
Ewangelia:
Mk 6,14-29

Patroni:

  • św. Maksym,
  • św. Parteniusz,
  • św. Mojżesz,
  • św. Juliana,
  • św. Wawrzyniec,
  • bł. Wilhelm z Leaval,
  • św. Ryszard,
  • św. Łukasz Młodszy,
  • bł. Riccerio z Mucca,
  • bł. Antoni z Stronconio,
  • bł. Tomasz Sherwood,
  • bł. Jakub Salés i Wilhelm Saultemouche,
  • św. Egidiusz Maria od św. Józefa {Franciszek} Pontillo,
  • bł. Maria od Opatrzności {Eugenia} Smet,
  • bł. Pius IX,
  • bł. Anzelm Polanco i Filip Ripoll,
  • bł. Wojciech Nierychlewski,
  • bł. Piotr Verhun,
  • bł. Rozalia Rendu

Liturgia na dzień 2025-02-07:

Pierwsze czytanie

Hbr 13, 1-8
Czytanie z Listu do Hebrajczyków

Bracia:

Niech trwa w was braterska miłość. Nie zapominajcie też o gościnności, gdyż przez nią niektórzy, nie wiedząc, aniołom dali gościnę. Pamiętajcie o uwięzionych, jakbyście byli sami uwięzieni, i o tych, co cierpią, bo i sami żyjecie w ciele.

We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane, gdyż rozpustników i cudzołożników osądzi Bóg.

Postępowanie wasze niech będzie wolne od zachłanności na pieniądze: zadowalajcie się tym, co macie. Sam Bóg bowiem powiedział: «Nie opuszczę cię ani nie pozostawię». Śmiało więc możemy mówić: «Pan jest wspomożycielem moim, nie ulęknę się, bo cóż może mi uczynić człowiek?»

Pamiętajcie o swych przełożonych, którzy głosili wam słowo Boże, i rozpamiętując koniec ich życia, naśladujcie ich wiarę. Jezus Chrystus – wczoraj i dziś, ten sam także na wieki.

Psalm responsoryjny

Ps 27
Psalm (Ps 27 (26), 1bcde. 3. 5. 8b-9c (R.: 1b))

Pan moim światłem i zbawieniem moim

Pan moim światłem i zbawieniem moim, *
kogo miałbym się lękać?
Pan obrońcą mego życia, *
przed kim miałbym czuć trwogę?

Pan moim światłem i zbawieniem moim

Nawet gdy wrogowie staną przeciw mnie obozem, *
moje serce nie poczuje strachu.
Choćby napadnięto mnie zbrojnie, *
nawet wtedy ufność swą zachowam.

Pan moim światłem i zbawieniem moim

W namiocie swoim mnie ukryje *
w chwili nieszczęścia,
schowa w głębi przybytku, *
na skałę mnie wydźwignie.

Pan moim światłem i zbawieniem moim

Będę szukał oblicza Twego, Panie. *
Nie zakrywaj przede mną swojej twarzy,
nie odtrącaj w gniewie Twego sługi. *
Ty jesteś moją pomocą, więc mnie nie odrzucaj.

Pan moim światłem i zbawieniem moim

Werset przed Ewangelią (Alleluja)

Łk 8, 15
Alleluja, alleluja, alleluja

Błogosławieni, którzy w sercu dobrym i szlachetnym zatrzymują słowo Boże
i wydają owoc dzięki swojej wytrwałości.

Alleluja, alleluja, alleluja

Ewangelia

Mk 6,14-29
Słowa Ewangelii według Świętego Marka

Król Herod posłyszał o Jezusie, gdyż Jego imię nabrało rozgłosu, i mówił: «Jan Chrzciciel powstał z martwych i dlatego moce cudotwórcze działają w nim». Inni zaś mówili: «To jest Eliasz»; jeszcze inni utrzymywali, że to prorok, jak jeden z dawnych proroków. Herod, słysząc to, mawiał: «To Jan, którego ściąć kazałem, zmartwychwstał».

Ten bowiem Herod kazał pochwycić Jana i związanego trzymał w więzieniu z powodu Herodiady, żony brata swego, Filipa, którą wziął za żonę. Jan bowiem napominał Heroda: «Nie wolno ci mieć żony twego brata». A Herodiada zawzięła się na niego i chciała go zgładzić, lecz nie mogła. Herod bowiem czuł lęk przed Janem, widząc, że jest mężem prawym i świętym, i brał go w obronę. Ilekroć go posłyszał, odczuwał duży niepokój, a jednak chętnie go słuchał.

Otóż chwila sposobna nadeszła, kiedy Herod w dzień swoich urodzin wyprawił ucztę swym dostojnikom, dowódcom wojskowym i osobistościom w Galilei. Gdy córka tej Herodiady weszła i tańczyła, spodobała się Herodowi i współbiesiadnikom. Król rzekł do dziewczyny: «Proś mnie, o co chcesz, a dam ci». Nawet jej przysiągł: «Dam ci, o co tylko poprosisz, nawet połowę mojego królestwa». Ona wyszła i zapytała swą matkę: «O co mam prosić?» Ta odpowiedziała: «O głowę Jana Chrzciciela». Natychmiast podeszła z pośpiechem do króla i poprosiła: «Chcę, żebyś mi zaraz dał na misie głowę Jana Chrzciciela». A król bardzo się zasmucił, ale przez wzgląd na przysięgę i na biesiadników nie chciał jej odmówić. Zaraz też król posłał kata i polecił przynieść głowę Jana. Ten poszedł, ściął go w więzieniu i przyniósł głowę jego na misie; dał ją dziewczynie, a dziewczyna dała swej matce.

Uczniowie Jana, dowiedziawszy się o tym, przyszli, zabrali jego ciało i złożyli je w grobie.

Jeżeli chcesz, aby codzienne czytania były dostępne na Twojej stronie, umieść w niej następujący kod:

Wybierz dzień:

W obronie prawdy

ks. Tomasz Jaklewicz ks. Tomasz Jaklewicz

Jan Chrzciciel oddał życie broniąc prawdy o małżeństwie. Poza tym naraził się władzy. Dopóki upominał zwykły lud nad Jordanem, władza mogła go tolerować jako niegroźnego szaleńca. Prorokowi nie godzi się jednak upominać ziemskich władców. „Nie wolno ci mieć żony twego brata” – twardo brzmią słowa Jana. Nie ma tutaj pobłażania. Nie ma naginania zasad. Nie wolno. Kropka. Prawda moralna odnosi się do wszystkich ludzi niezależnie od ich pozycji społecznej. Żyjemy w epoce relatywizowania prawdy. Nawet w Kościele duch relatywizmu i subiektywizmu mocno daje się nam we znaki. Dwa synody o małżeństwie nie wzmocniły nauczania o nierozerwalności małżeństwa, ale je ostatecznie osłabiły. W tym samym Kościele mamy różne, sprzeczne oceny moralne sytuacji rozwodowych. Każda historia jest inna – powiadają zwolennicy podejścia „bardziej duszpasterskiego”. Nie wolno stosować tych samych ocen wobec wszystkich. Normę trzeba dostosować do okoliczności i możliwości człowieka. Jan Paweł II przestrzegał w encyklice „Veritatis splendor” przed taką manipulacją. Pisał: „Niektórzy proponują przyjęcie swego rodzaju podwójnego statusu prawdy moralnej. Obok płaszczyzny doktrynalnej i abstrakcyjnej należałoby uznać odrębność pewnego ujęcia egzystencjalnego, bardziej konkretnego. Ujęcie to, uwzględniające okoliczności i sytuację, mogłoby dostarczać uzasadnień dla wyjątków od reguły ogólnej i tym samym pozwalać w praktyce na dokonywanie z czystym sumieniem czynów, które prawo moralne uznaje za wewnętrznie złe”. Jan Chrzciciel potwierdził swoją krwią zasadę niezmienności prawdy moralnej. Jan Paweł w tej samej encyklice zauważa: „Męczeństwo odrzuca jako złudne i fałszywe wszelkie «ludzkie tłumaczenia», jakimi usiłowałoby się usprawiedliwić – nawet w «wyjątkowych» okolicznościach – akty moralnie złe ze swej istoty”.

Sumienie Heroda nie było całkiem martwe. „Czuł lęk przed Janem, widząc, że jest mężem prawym i świętym, i brał go w obronę. Ilekroć go posłyszał, odczuwał duży niepokój, a jednak chętnie go słuchał”. A jednak kiedy zatańczyła przed nim córka Herodiady, sumienie poszło w odstawkę. To klasyka. Zmysłowe pożądanie odbiera rozum, usypia sumienie. Nawet król Dawid tego doświadczył. Wielki król, który rządzi innymi, może stać się niewolnikiem własnych żądz, wykonującym ślepo polecenia zła.

Kościół stoi dziś na rozdrożu. Czy będzie wsłuchiwał się w uwodzącą muzykę tego świata i próbował tak przedstawiać orędzie Ewangelii, żeby nie psuć światowej zabawy? Czy pójdzie raczej drogą Jana Chrzciciela, gotowy niepokoić tych, którzy dziś dzierżą „rząd dusz” i psuć im zabawę, wierny prawdzie bez względu na cenę?

Potrzebujemy proroków. Obrońców małżeństwa nie obawiających się władzy. Potrzebujemy ludzi nawołujących do nawrócenia nie tylko słowem, ale i radykalnym stylem życia. Potrzebujemy duchowych przewodników, którzy przypominają, że zło jest złem, grzech grzechem. Potrzebujemy kogoś, kto upomni się o Boga, o Jego prawo do człowieka; kogoś, kto zdemaskuje bałwochwalstwo strojące się w modne ciuchy. Potrzebujemy oczyszczenia ze zgniłych kompromisów ze złem. Miłosierdzie Boga jest nieskończone, ale przygotowaniem na spotkanie z miłosierdziem jest skrucha, uznanie własnej winy, uderzenie się w piersi, pokuta, oczyszczenie serca. Radykalizm Jana przypomina, że życie duchowe jest także walką, zmaganiem. Dworów Heroda nie brakuje, ani pięknie tańczących Salome. Pokusa dołączenia to tego dworu jest silna. Ale prawda jest po stronie Jana.