Szef "Gościa Niedzielnego": jednać ludzi, promować dobro

Medium katolickie nie ma innej drogi, jak jednanie ludzi i promowanie dobra - stwierdza w rozmowie z KAI redaktor naczelny „Gościa Niedzielnego” ks. Adam Pawlaszczyk.

Wśród dzisiejszych wyzwań szef tygodnika wymienia przenoszenie się odbiorców do mediów elektronicznych i spadek zainteresowania drukiem. Jutro wydawane w Katowicach czasopismo obchodzić będzie 95-lecie działalności.


Publikujemy treść rozmowy:

Tomasz Królak (KAI): Siedem miesięcy to mało, ale i dużo. Jakie są Księdza przemyślenia po półroczu kierowania „Gościem”?

Ks. Adam Pawlaszczyk: Mam ich wiele, pomimo krótkiego, jak Pan stwierdził, stażu. Gdy mam wymienić kilka, natłok myśli blokuje mnie na kilka sekund. Wiem, że jedno z pierwszych przemyśleń to refleksja dotycząca ludzi, którzy tworzą „Gościa Niedzielnego”. Tych sprzed lat, poprzedników, współpracowników, oraz tych aktualnych. Znam ich trochę ponad pół roku. Ale już wiem, i to dobrze, że to ludzie pełni energii, znający się na robocie i tacy, którym zależy na Kościele. Kompetentni i... skromni, tak po prostu. To oni tworzą „Gościa”. „Gość Niedzielny” ma ich twarz, nawet jeśli nad edytorialami zawsze pojawia się jedynie moje zdjęcie.

KAI: Czy i na ile linia „Gościa” pod Księdza kierownictwem będzie ulegała zmianie?

- Mówienie o tzw. linii, z czym spotykam się nader często, w kontekście tygodnika katolickiego uważam za dość ryzykowne. Nie ma innej linii niż ta opisana dokładnie w Ewangelii. Wiem, że w przypadku „Gościa Niedzielnego” takie były założenia, gdy powstawał. I mam ogromną nadzieję, że tak pozostanie. Od tego czasu upłynęło 95 lat i można, rzecz jasna, zastanawiać się, czy w obecnych realiach społecznych, politycznych, czy też po prostu ewolucji warsztatu dziennikarskiego, jest to do utrzymania.

Czym innym jest jednak warsztat, a czym innym posłannictwo. To – w przypadku naszego tygodnika – jest bardzo konkretne. A wracając do okresu, w którym kard. August Hlond nakreślał na wskroś ewangeliczną „linię” pisma, stroniącą od walki politycznej i sensacji, nie miejmy złudzeń – był na pewno co najmniej tak samo trudny i pełen rozdźwięków pomiędzy różnymi stronnictwami i frakcjami, jak dzisiejsze czasy. Moja odpowiedź jest jedna: w panującym obecnie trendzie poszukiwania informacji kontrowersyjnej, o ekstremalnej wymowie, medium katolickie nie ma innej drogi, jak jednanie ludzi i promowanie dobra.

KAI: Powołując Księdza na stanowisko szefa „Gościa”, abp Wiktor Skworc podkreślił, że tygodnik ten „powinien nadal być znakiem jedności czytelników: łączyć ich w taki sposób, aby zarazem wzmacniać ducha wzajemnej solidarności i wspólnoty”. Czy to trudne zadanie? To znaczy: czy mamy w Polsce problem z jednością katolików?

- Właśnie o tym mówię. A co ciekawsze, mówię o tym w dniu, w którym w liturgii padają słowa św. Pawła ganiącego Koryntian za to, że „brat oskarża brata, i to przed niewierzącymi”. Niepoprawny na dzisiejsze czasy ten Paweł, prawda? A jednak. Jedność wspólnoty, która jest katolicka, a zatem „powszechna”, nigdy nie była, nie jest i nie będzie łatwa. Oczywiście zwłaszcza dzisiaj rzuca się to mocno w oczy, gdy brak tej jedności widzą wszyscy, nawet wśród duchownych, i to tych pełniących najbardziej odpowiedzialne posługi. Przenosi się to pomiędzy wiernych – „jeden jest Pawła, a drugi Apollosa”.

Jezus jest tam, gdzie są dwaj albo trzej zjednoczeni w Jego imię. Dostrzegając zaledwie końcówkę własnego nosa, innych widząc przez pryzmat zagrożenia, zamykając się ze strachu w oblężonej twierdzy, na pewno nie da się ludziom okazji do usłyszenia mocnych słów przekazujących Dobrą Nowinę.

KAI: Jak ocenia Ksiądz rynek mediów katolickich w Polsce – jakie są jego mocne i słabe strony?

- Proszę mnie zwolnić od tego typu osądów. Nie czuję się na siłach oceniać innych. Mogę jedynie życzyć wszystkim mediom, które w nazwie mają przymiotnik „katolicki”, żeby faktycznie były katolickie.

KAI: Do kogo właściwie kierujecie Wasze pismo? Jak dziś definiujecie odbiorcę, do którego trafiacie i chcecie docierać?

- To ważne pytanie. Kiedy „Gość” powstawał, na pewno jego odbiorcy byli inni. Nie tylko mentalnościowo. To był „Tygodnik dla Ludu Katolickiego Administracji Apostolskiej Śląska Polskiego”. Taki miał podtytuł. A zatem bardzo, bardzo konkretna grupa wierzących, katolików, żyjących na Śląsku. Obecnie trafia do całej Polski, w 20 diecezjach ma lokalne dodatki, ma o wiele większy zasięg.

Chcielibyśmy, by mogli się z nim utożsamiać czytelnicy w różnym wieku, obojga płci, o różnym stopniu wykształcenia. Już samo to sprawia, że nie jest łatwo. Ale nie twierdzę, że jest to niemożliwe, choć pewnie niejeden tak by powiedział.

KAI: Czy chcielibyście zwiększać grono odbiorców, w tym także „skubnąć” nieco czytelników innym tygodnikom katolickim? Którym?

- Nie chcemy nikogo nikomu skubać. Ale zachęcić do czytania właśnie nas, bez tricków i umizgów – jak najbardziej.

KAI: Główne zadania, jakie stawia sobie naczelny GN? W jakim kierunku chcecie się rozwijać?

- Konkretnym wyzwaniem jest coraz bardziej zauważalne przenoszenie się odbiorców do mediów elektronicznych i spadek zainteresowania drukiem. To ma nie tylko konsekwencje natury technicznej, ale dotyka wielu innych dziedzin. Życzyłbym „Gościowi” skutecznego zagospodarowania sieci przy jednoczesnym nieustannym podnoszeniu jakości drukowanych szpalt.

Rozmawiał Tomasz Królak

***

Ks. Adam Pawlaszczyk pełni funkcję redaktora naczelnego "Gościa Niedzielnego" i dyrektora Instytutu Gość Media od 1 lutego br. Jest doktorem prawa kanonicznego, był wikariuszem sądowym archidiecezji katowickiej, współpracował z TVP, Radiem Katowice, Radiem eM i „Gościem Niedzielnym”.

rozmawiał Tomasz Królak / Katowice

« 1 »

reklama

reklama

reklama