Kardynał Wyszyński obrońcą Kościoła, narodu i tradycji

Bez wątpienia prymas Stefan Wyszyński może uchodzić za największy autorytet moralny i społeczny. Toteż nie powinno nas dziwić, że jest patronem wielu ulic, instytucji i szkół. Od początku posługi kapłańskiej pełnił szereg odpowiedzialnych funkcji, pozostawiając wszędzie ślad swojej wyjątkowej niezłomności.

Bronił Kościoła, polskiej tradycji i tożsamości, praw człowieka i praw Narodu. Wytyczał horyzonty jego rozwoju i był niezawodnym drogowskazem. Miał przy tym głęboką wizję Kościoła, Narodu i Państwa służącego najwyższym celom.  „Zawsze chodziło mu o to, aby ludzie się odmienili i miłowali społecznie. Uczył, że „Tylko orły szybują nad graniami” i pokazywał, szczególnie młodym, jak należy zdobywać pion moralny, nauczyć się zwyciężać siebie, zdobywać męstwo wiary i życia chrześcijańskiego” – mówi dr hab. Alina Rynio z Katedry Pedagogiki Chrześcijańskiej KUL.

Jak przytacza badaczka KUL, Wyszyński przestrzegał przed bezbożnym ateizmem, indywidualizmem, kolektywizmem i nadużyciami władzy cywilnej. Zabiegał o odnowę moralną Polski poprzez odnowę ludzkich sumień. Wskazywał przy tym na ład religijny i moralny obowiązujący w życiu  rodzinnym, społecznym i zawodowym.

Prymas Wyszyński, stając na czele Kościoła katolickiego był świadomy czekających go zadań i trudności. Władze komunistyczne dążyły do całkowitej laicyzacji społeczeństwa i zlikwidowania wpływów Kościoła na życie publiczne. Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej 12 września 1945 roku zerwał konkordat ze Stolicą Apostolską z 1925 roku. Dekretem Rady Ministrów z 25 września 1945 wprowadzono śluby cywilne i rozwody. Z roty ślubowania składanego przez funkcjonariuszy państwowych usunięto odniesienia do Boga. W dniu 5 sierpnia 1949 roku wydano dekret o wolności sumienia i wyznania. Ograniczano nauczanie religii w szkołach. Likwidowano szkoły kościelne, a zwłaszcza zakonne, odbierając im prawa państwowe. Nie dopuszczono do wznowienia Akcji Katolickiej. Cenzurowano prasę katolicką, a także wszelkie druki o charakterze religijnym czy kościelno-organizacyjnym. Inwigilowano duchowieństwo, stowarzyszenia i organizacje katolickie. Dzielono duchowieństwo na księży „pozytywnych” i „reakcyjnych”. Rosła liczba aresztowanych księży, oskarżanych następnie w procesach pokazowych, za pracę w stowarzyszeniach młodzieżowych i głoszenie odważnych kazań. Władze zalecały przeprowadzenie w każdym województwie jakiegoś poważnego procesu, aby poderwać autorytet duchowieństwa wśród wiernych. Biskupom, księżom, a później nawet starszym alumnom seminariów duchownych zakładano teczki agenturalne, w których gromadzono materiały służące do „rozpracowywania figurantów”.

Władze państwowe, dążąc do zdławienia oporu społecznego, stwarzały pozory negocjacji m.in. poprzez powołanie Komisji Mieszanej, a jednocześnie szantażowały biskupów zmuszając do podpisania deklaracji, w której znajdowały się sformułowania „mające kompromitować Kościół”. W 1949 roku nastąpiły dalsze szykany i represje, m.in. władze zajęły szpitale prowadzone przez siostry zakonne, wydały przepisy, które zmusiły biskupów do zawieszenia wszystkich stowarzyszeń kościelnych, zabroniły organizowania zgromadzeń religijnych, zbierania ofiar do puszek, wyrzuciły kapelanów z więzień i szpitali. W styczniu 1950 roku zlikwidowały struktury „Caritasu” i zabrały jego mienie. Dokonano zaboru własności kościelnej i kasowano domy zakonne. Rozpoczęły się aresztowania biskupów i procesy pokazowe. Zainicjowano ruch księży patriotów. Ujawnianie w listach pasterskich i komunikatach działalności władz komunistycznych potęgowało dalsze represje, które z czasem jeszcze bardziej się nasiliły.     Dr hab. Alina Rynio odnosi się również do sytuacji politycznej kraju. W szóstą rocznicę ogłoszenia Manifestu Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego, 22 lipca 1952 roku, ogłoszono nową konstytucję. Postulaty Episkopatu zgłaszane do prezydenta Bolesława Bieruta i do najwyższych przedstawicieli władz komunistycznych nie zostały uwzględnione. Komuniści natomiast uzyskali władzę absolutną i bezzwłocznie przystąpili do dalszego niszczenia Kościoła, a przede wszystkim szkolnictwa kościelnego. Na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim najpierw zabroniono przyjmowania studentów na I rok Sekcji Prawnej, następnie zlikwidowano: Sekcję Ekonomiczną, Sekcję Prawną, Studium Zagadnień Społecznych i Gospodarczych Wsi oraz Sekcję Pedagogiki. Wydziałowi Humanistycznemu odebrano uprawnienia do doktoryzowania i habilitowania. Odsunięto od pracy wielu profesorów. W późniejszych latach zlikwidowano Sekcje Filologii Angielskiej, Filologii Germańskiej i Filologii Romańskiej. Zabrano dobra uniwersyteckiej Fundacji Anieli Hrabiny Potulickiej (około 7 tysięcy hektarów). Opodatkowano nawet ofiary wiernych na rzecz Uniwersytetu, zbierane na tacę w kościołach polskich. W 1952 roku zlikwidowano prawie 50 niższych seminariów duchownych, głównie zakonnych. W tych trudnych czasach Prymas Wyszyński, poprzez sekretarza Episkopatu - biskupa Zygmunta Choromańskiego, a czasem osobiście, stale prowadził rozmowy z przedstawicielami władz. Odwoływał się do polskiej historii, tradycji, do zdrowego rozsądku, nawoływał do przestrzegania postanowień Porozumienia” i przestrzegał przed naśladowaniem wzorów radzieckich.    

W styczniu 1953 roku abp Wyszyński został podniesiony do godności kardynalskiej. Nie mógł jednak udać się do Rzymu na konsystorz, by 12 stycznia odebrać kapelusz kardynalski, ponieważ odmówiono mu paszportu. Władze natomiast, dążąc do ustanowienia w Polsce Kościoła państwowego, 9 lutego tego roku wydały dekret o obsadzaniu stanowisk kościelnych od wikariusza parafialnego po biskupa w diecezji i natychmiast wprowadziły go w życie. Przeciw temu stanowczo zaprotestował prymas Wyszyński i biskupi.  W konsekwencji słynne prymasowskie „non possumus” doprowadziło do tego, że  w nocy z 24 na 25 września 1953 r., decyzją Biura Politycznego Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, Prymas został aresztowany i uwięziony na trzy lata.

Także w tej sytuacji  przebaczając wyrządzoną mu krzywdę uczył jak żyć i współżyć z innymi we wzajemnym szacunku, zło dobrem zwyciężając. Ten wybitny przywódca Kościoła, a zarazem wielki Polak i mąż stanu, przeszedł do historii jako jedna z najwybitniejszych postaci XX wieku. Gdyby go nie było, kto wie jak potoczyły by się losy Diecezji Lubelskiej i całego Kościoła w Polsce. Kto wie jak wyglądałby los Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, Kościół na Ziemiach Zachodnich i Północnych i jaki byłby los Kościoła na Wschodzie. Nie byłoby też trwającego dziewięć lat duszpasterskiego programu odnowy moralnej w formie Wielkiej Nowenny Tysiąclecia, odnowy ślubów Jasnogórskich Narodu, nawiedzenia kopi obrazu Matki Bożej Częstochowskiej, Społecznej Krucjaty Miłości, czy Milemijnych obchodów Chrztu Polski. Gdyby nie jego sztuka kompromisu społecznego i ojcowskiego traktowania przeciwników politycznych nie byłoby wspólnej deklaracji  tzw. „Porozumienia” pomiędzy Komisją Mieszaną a sprawującymi władzę z 14 kwietnia 1950, które władze uznały za dowód poprawnych stosunków między państwem a Kościołem i chociaż nie zatrzymało to procesu niszczenia Kościoła, to jednak tworzyło pewien modus vivendi i dawało Episkopatowi jakąś rękojmię swobodniejszego działania.

Znaczący jest również dorobek  i postawa Wyszyńskiego.  „Gdyby nie prymasowska troska o Kościół powszechny i wierność Ewangelii nie byłoby tysięcy znakomitych kazań, Listów Pasterskich Prymasa Polski i Listów Episkopatu, w tym słynnego Listu Biskupów Polskich do Biskupów Niemieckich mówiącego o potrzebie wzajemnego przebaczenia i potrzebie dialogu. Nie byłoby czuwań soborowych, odnowy posoborowej  i innych licznych praktyk religijnych, sprawowania sakramentów i sakramentaliów,  integralnego wychowania, powrotu religii do szkół, a stanowiska kościelne obsadzałaby władza komunistyczna walcząca z religią, Kościołem i własnym Narodem. Gdyby Prymas za cenę utraty własnej wolności konsekwentnie nie bronił Kościoła i nie głosił całemu Narodowi Ewangelii nie byłoby specyficznej dla niego teologii rzeczywistości ziemskich, chrześcijańskiej wykładni dla małżeństwa i rodziny, interpretacji pracy ludzkiej, odnowy moralnej, troski o szeroko rozumiane dobro wspólne i polską rację stanu” – zauważa A. Rynio.

Nade wszystko jednak brakowałoby wierności Bogu, człowiekowi, wielowiekowej Tradycji i kulturze chrześcijańskiej. Nie byłoby dążenia do wolnej Polski, poszanowania praw ludzkich, prawości w myśleniu i działaniu. Co więcej nie byłoby papieża Polaka na stolicy Piotrowej, solidarnościowej „rewolucji” z roku 1980 i wyjątkowego wzoru świętości życia jakie Stefan Kardynał Wyszyński nam pozostawił. Ci, którym dane było poznać Prymasa nazywanego „Niekoronowanym królem Polski” i „Ojcem Narodu”, pamiętają - jak wielkim był oparciem dla ludzi wierzących - żyjących w kraju i poza jego granicami.

źródło: Alina Rynio, KUL

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama