Doktryna wojny sprawiedliwej – relikt przeszłości czy nauka na nasze czasy?

„Trzeba doktrynę «wojny sprawiedliwej» doprecyzować i rozwijać, ale ogłaszanie jej reliktem przeszłości wydaje się zdecydowanie przedwczesne” – pisze ks. Dariusz Kowalczyk.

W felietonie dla tygodnika „Idziemy” podejmuje temat wojny sprawiedliwej. 

Jak zauważa, w czasie wojny na Ukrainie pojawiają się głosy, że „papieskim reakcjom na wojnę czegoś brakuje, że powinny być one bardziej stanowcze i jednoznaczne”.

Niektórzy uważają, że „papież nie wprowadza wystarczającego rozróżnienia między działaniami agresora, czyli Putina i jego zwolenników, a zbrojną walką tych, którzy bohatersko bronią niepodległości swojej ojczyzny”.

Ks. Kowalczyk pisze, że właśnie tego typu retoryką posłużył się papież podczas spotkania z patriarchą Cyrylem, gdzie zostało powiedziane, że „Kościół nie może używać języka polityki, ale języka Jezusa”. Za najważniejsze słowa papieża, które padły podczas tego spotkania ks. Kowalczyk uważa następujące:

„Kiedyś, nawet w naszych Kościołach, mówiło się o świętej wojnie lub wojnie sprawiedliwej. Dziś nie możemy tak mówić. (…) Wojny są zawsze niesprawiedliwe. Bo tym, kto za nie płaci, jest lud Boży. Nasze serca nie mogą nie płakać na widok zabitych dzieci i kobiet, wszystkich ofiar wojny. Wojna nigdy nie jest drogą. Duch, który nas jednoczy, prosi nas jako pasterzy, abyśmy pomagali narodom cierpiącym z powodu wojny”.

Przytacza także fragment encykliki „Fratelli tutti”, który wyraża tę samą myśl: „Katechizm Kościoła Katolickiego mówi o możliwości uprawnionej obrony przy użyciu siły zbrojnej (…). Łatwo jest jednak popaść w zbyt szeroką interpretację tego możliwego prawa. Próbuje się w ten sposób usprawiedliwić także ataki «prewencyjne» lub działania wojenne, które łatwo pociągają za sobą «poważniejsze zło i zamęt, niż zło, które należy usunąć». (…) Nie możemy już zatem myśleć o wojnie jako o rozwiązaniu, ponieważ ryzyko prawdopodobnie zawsze przeważy nad przypisywaną jej hipotetyczną użytecznością. W obliczu tej sytuacji bardzo trudno jest dziś utrzymać racjonalne kryteria, które wypracowano w poprzednich wiekach, by mówić o możliwości «wojny sprawiedliwej». Nigdy więcej wojny!” (nr 258).

Jak ocenia ks. Kowalczyk, „problem w tym, że kiedy to nauczanie zestawimy z sytuacją w Ukrainie, to właściwie nie wiadomo, co mielibyśmy powiedzieć. Że walka Ukraińców, w tym ataki «prewencyjne» z ich strony, jest niesłuszna, bo «pociąga za sobą poważniejsze zło i zamęt»? Jeśli walczący zbrojnie Ukraińcy nie są bohaterami, którzy zasługują na wsparcie, także militarne, to kim są? Jeśli nie możemy już mówić o wojnie sprawiedliwej, to jak nazwać wojnę, którą prowadzą Ukraińcy? Czy mielibyśmy ograniczyć się do pomocy humanitarnej i wzywania Rosjan i Ukraińców do zaprzestania walki?”.

Tłumaczy, że chociaż każda wojna jest złem i dramatem, jako Polacy wiemy np. że powstańcy warszawscy to bohaterowie, a hitlerowcy to najeźdźcy. Tego właśnie domagają się od papieża ludzie, którzy chcą bardziej jednoznacznej wypowiedzi i apelują „o pójście drogą poprzedników, o czytelny głos wzywający agresora do ustąpienia, potępienie zbrodni na Ukraińcach i podkreślenia ich prawa do jedności terytorialnej państwa”. 

Jak podkreśla ks. Kowalczyk, są sytuacje, kiedy człowiek ma prawo walczyć.

„Wojna jest nieszczęściem. Trzeba robić wszystko, by wojny uniknąć. Ale są sytuacje, że trzeba chwycić za broń. Doktryna «wojny sprawiedliwej» jest wciąż przydatna, by chrześcijanin mógł się zachować, jak trzeba. (…) Trzeba doktrynę «wojny sprawiedliwej» doprecyzować i rozwijać, ale ogłaszanie jej reliktem przeszłości wydaje się zdecydowanie przedwczesne” – ocenia profesor.

Źródło: „Idziemy”

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama