Dariusz Kowalczyk SJ: Weigel nie odrzuca dialogu jako aspektu głoszenia Słowa, ale sprzeciwia się robieniu z dialogu ideologii

„Bardziej apostazja niż schizma, czyli odrzucenie własnej wiary – tak widzi sytuację niektórych środowisk Kościoła katolickiego George Weigel” – pisze o. Dariusz Kowalczyk SJ.

W połowie stycznia na łamach włoskiego dziennika „La Repubblica” ukazał się niedługi, ale treściwy wywiad z Georgem Weigelem. Nawiązał do niego o. Dariusz Kowalczyk SJ w najnowszym numerze tygodnika „Idziemy”.

Jezuita podkreśla, że Weigel zapytany o to, czy śmierć Benedykta XVI będzie miała jakiś wpływ na przyszłość Kościoła, odpowiedział, że raczej nie, gdyż główne linie podziału w Kościele są od dawna jasne. Przytoczył wypowiedź amerykańskiego intelektualisty katolickiego: „Żywe części Kościoła na świecie przyjmują oficjalną interpretację Soboru Watykańskiego II, jaką prezentowali Jan Paweł II i Benedykt XVI, a umierające części Kościoła to te, które nie przestają wcielać zbankrutowanego projektu Catholic Lite (katolicyzmu rozmytego), Kościoła Zeitgeist (ducha czasu). Pierwszym przykładem tego projektu jest Kościół w Niemczech”.

„Wypada zgodzić się z tą opinią. Bo nie przystaje do rzeczywistości zdanie, że oto sama obecność papieża emeryta powstrzymywała jakieś zło przed wtargnięciem do Kościoła, a po jego śmierci wydarzy się coś, co wcześniej wydarzyć się nie mogło. George Weigel stwierdza, że ci, którzy pretendują do stworzenia nowego modelu katolicyzmu, który tak naprawdę niewiele różniłby się od laickiego progresizmu, nie są w stanie podjąć jakiejkolwiek reewangelizacji postchrześcijańskiego zachodniego świata. Kościół, który w duchu politycznej poprawności oraz ideologii dialogu nie chce – nie potrafi – nauczać, że jakiś sposób życia jest dobry, a inny jest zły, tj. grzeszny, nie jest wiarygodny i nikomu nie będzie potrzebny. Amerykański teolog oczywiście nie odrzuca dialogu jako jednego z aspektów głoszenia Słowa Bożego, ale sprzeciwia się robieniu z dialogu ideologii czy też wręcz jakiegoś „bożka”. „Jest niemożliwe – zauważa – aby «dialog» z Neronem lub Dioklecjanem był skuteczny w ewangelizowaniu świata imperium rzymskiego. Tak samo jest niemożliwe, że «dialog» z Xi Jinpingiem przysłuży się ewangelizacji Chin w XXI w.”. No cóż! Pożyjemy, zobaczymy” – pisze o. Dariusz Kowalczyk SJ.

Profesor Wydziału Teologicznego Papieskiego Uniwersytetu Gregorianum pisze też o tym, że dziennikarz „La Repubblica” przytoczył słowa kard. Kaspera, który mówił, iż w odniesieniu do sytuacji we współczesnym Kościele nie mówiłby o schizmie. „Niemiecki hierarcha jest zaniepokojony rozwojem tzw. drogi synodalnej w Niemczech, ale z drugiej strony podkreśla, że nie należy przesadzać w ferowaniu ostrych ocen. Ale Weigel nie widzi niebezpieczeństwa przesady. Wręcz przeciwnie! Stwierdza jednoznacznie, że synod Kościoła w Niemczech to po prostu apostazja. Bo nie chodzi tu tylko o wynikające z jakichś ambicji władzy zagrożenie schizmą, ale o porzucenie prawd fundamentalnych dla katolickiej wiary” – podkreśla o. Kowalczyk.

Jezuita wspomina w swoim felietonie, że George Weigel formułuje zastrzeżenia co do ograniczania możliwości sprawowania tzw. Mszy trydenckiej. „Jego zdaniem kolejne ograniczenia prowadzą jedynie do podziałów i są „okrutne” wobec wiernych o tradycjonalistycznej wrażliwości. Amerykański teolog wskazuje na poważną dysproporcję pomiędzy surowym traktowaniem „tradycjonalistów” a pobłażaniem dla niemieckiej drogi synodalnej” – pisze profesor.

Ks. Kowalczyk zwraca uwagę na jeszcze jedno pytanie, jakie zadał Weiglowi dziennikarz włoskiego pisma. Amerykański teolog został zapytany o znaną już dobrze deklarację z Abu Zabi, czyli dokument, który wspólnie podpisali wielki imam Al-Azhar i papież Franciszek, o ludzkim braterstwie i pokoju na świecie. W tym dokumencie możemy przeczytać m.in., że pluralizm i różnorodność religii są wyrazem mądrej woli Boga. Weigel został zapytany, co o tym sądzi. Ks. Dariusz Kowalczyk podkreśla, że Weigel zauważył, że można te słowa interpretować dwojako: zgodnie lub niezgodnie z nauczaniem Kościoła.

„Z jednej strony można mówić o przyzwoleniu ze strony Bożej Opatrzności, która realizuje swe plany, ale nie chce ograniczać wolności człowieka, nawet jeśli owa wolność przeciwstawia się Bogu. I tego rodzaju perspektywa jest zgodna z katolicyzmem. Z drugiej strony, niestety, mamy do czynienia z taką interpretacją deklaracji, która uderza w ewangelizacyjny zapał i przeciwstawia się deklaracji „Dominus Iesus”, opublikowanej w 2000 r. z okazji Wielkiego Jubileuszu. Chodzi ostatecznie o to, czy mamy głosić z przekonaniem, że – jak czytamy w Dziejach Apostolskich – „nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia [niż Jezus Chrystus], w którym moglibyśmy być zbawieni” (4, 12), czy też mamy budować jakąś nową panreligię, w której Jezus znaczy w gruncie rzeczy tyle samo, co Mahomet lub Budda” – tą wypowiedzią o. Kowalczyk podsumowuje swój felieton.

źródło: tygodnik „Idziemy” nr 5/ 2023

« 1 »

reklama

reklama

reklama