Kulturę i muzykę chrześcijańską trzeba promować – idąc pod prąd „pop-kultury” naszych czasów

Cztery lata temu Wojciech Różak w rozmowie z redakcją Opoki przekonywał, że prawdziwa kultura „nie obroni się sama”, ale trzeba ją aktywnie promować. Ten wybitny organista i animator muzyki sakralnej zmarł przed kilkoma dniami w Bazylei, pragniemy więc przypomnieć jego słowa, aby to ważne przesłanie nie odeszło wraz z nim.

Wojciech Różak (1968-2023) to znany i ceniony gliwicki organista, animator kultury, twórca i organizator Międzynarodowego Festiwalu „Dni Muzyki Organowej”, który odbywał się w Gliwicach w maju każdego roku od początku lat dziewięćdziesiątych XX wieku. Ukończył katowicką Akademię Muzyczną w klasie organów prof. Juliana Gembalskiego oraz na kierunku kompozycji, dyrygentury i teorii muzyki. Dzięki uzyskanym stypendiom miał możliwość kontynuowania edukacji muzycznej w Szwajcarii. W 2001 roku uzyskał dyplom Musikakademie der Stadt Basel – Schola Cantorum Basiliensis. W Bazylei w latach 1995-2001 odbywał studia podyplomowe w klasie organów i klawesynu, a także w zakresie chorału gregoriańskiego, dawnych praktyk wykonawczych, oraz realizacji basso continuo. Aż do ostatnich chwil dzielił swój artystyczny czas przede wszystkim między Szwajcarią a Polską, koncertował także i nagrywał w wielu innych krajach (m.in. Włochy, Austria, Finlandia, Szwajcaria, Słowacja, Niemcy, USA).

W rozmowie z naszą redakcją, którą przeprowadziliśmy przed czterema laty ten wybitny znawca i promotor chrześcijańskiej muzyki i kultury zwracał uwagę na to, jak ważne jest świadome podejście do tego, czego słuchamy, co wykonujemy i co wybrzmiewa w przestrzeni sakralnej. Jego przemyślenia są wysoce zbieżne z niedawnym listem, który skierował do archidiecezji krakowskiej jej pasterz, abp Marek Jędraszewski.

 

Nie chodzi, rzecz jasna, o to, aby deprecjonować szeroko pojętą muzykę religijną z jej bogactwem różnych nurtów i tradycji, ale aby dowartościować to, co stanowi o pięknie katolickiej liturgii, co nadaje jej niepowtarzalny charakter, dobrze korespondując z liturgicznymi obrzędami. Jak podkreślał Wojciech Różak, najbardziej z kulturą chrześcijańską związana jest muzyka kantatowo-oratoryjna czy organowa, która powstawała na użytek liturgii – są więc wszelkie powody, aby ten nurt muzyczny szczególnie mocno promować, a także inwestować w edukację tych, którzy będą w stanie zapewnić właściwy poziom wykonania takiej muzyki.

Pytaliśmy wtedy, co można powiedzieć o tezach, że kultura musi się sama zareklamować i sprzedać. Czy wszystkim powinien rządzić rynek, natomiast państwo i samorząd powinny zrezygnować z mecenatu? Odpowiedź była jasna:

„Na pewno nie w Polsce. Patrzę także z perspektywy Szwajcarii, gdzie punktem honoru dla sponsorów jest «widzieć i być widzianym». Tam nie ma problemów ze sprzedażą koncertów z górnej półki. Nasze społeczeństwo nie do końca dorosło do takiego podejścia. Wpływy z biletów nie wystarczą na sfinansowanie koncertów.”

Wojciech Różak podkreślał także konieczność edukacji słuchaczy i odbiorców kultury:

„Faktem jest o wiele lepsze wyrobienie muzyczne czy kulturalne społeczeństw zachodnich. U nas do pewnych rzeczy dopiero zaczynamy dorastać.”

Wyjaśniał, dlaczego wysoka kultura wymaga stałej promocji i wsparcia:

„Pop-kultura to zazwyczaj gwiazdy powszechnie uznane, których utwory nadawane są we wszystkich radiofoniach na całym świecie. Są promowane przez radio, telewizję, mają krąg sponsorów. Znacznie więcej ludzi słucha muzyki pop niż sięga do wysokiej kultury, wszystko to więc oznacza zasięg masowy – dzięki temu łatwiej się utrzymać. W minionej epoce próbowano nam wpoić, że „sztuka jest dla mas”. A jednak sztuka jest raczej dla koneserów niż dla mas”

 

Promocja wysokiej kultury jest bardzo opłacalną inwestycją – oczywiście nie w kategoriach wyłącznie finansowych, ale w społecznych:

„Jest to jak najbardziej rzeczywista potrzeba społeczna. Jeśli pewien etap formacji do odbioru sztuki zostanie zaniedbany, cały dorobek kulturalny może zaniknąć. Trzeba inwestować, zwłaszcza w takich czasach, gdy wychowanie muzyczne w Polsce praktycznie znikło ze szkół. W Szwajcarii każde dziecko w szkole otrzymuje edukację muzyczną, musi grać na jakimś instrumencie, czy to na flecie prostym (blokowym) czy na fortepianie. Skutkuje to między innymi zrozumieniem, ile trzeba włożyć pracy w wyćwiczenie utworu – stąd też zawód muzyka jest ceniony. (...) Mam z racji wykonywanej funkcji organisty w Zurichu styczność z amatorskim chórem i wiem, jak wygląda taka praca tam, a jak wyglądała w Polsce. Tam dziewięćdziesiąt procent osób jest w stanie czytać nuty na bieżąco.”

 

Jeśli mówi się, że kultura i muzyka łagodzi obyczaje, nie jest obojętne, z jaką muzyką mamy do czynienia:

„Już starożytni filozofowie greccy mówili o katharsis – oczyszczającej roli sztuki. Na pewno muzyka łagodzi obyczaje, ale pytanie: jaka? Są też rodzaje muzyki mogące prowadzić do powiększania napięć czy agresji, na przykład ostra muzyka rockowa, heavy metal. Już Grecy wiedzieli, że pewne skale muzyczne prowokują emocje, które mogą nawet wywoływać niekontrolowaną agresję. (...) Muzyka to jedna ze sztuk, która jest w stanie w dużym stopniu wpływać na wymiar emocjonalny. Na pewno muzyka klasyczna, pomijając może pewne nurty awangardowe, jest przyjazna dla ucha i wywołuje emocje pozytywne. Może skłaniać do kontemplacji czy do modlitwy. Zwłaszcza, jeśli jest powiązana z inną sztuką. Wprawdzie cenię sobie, jako organista, zaproszenia do sal koncertowych, ale dochodzę do wniosku, że lepiej się gra w kościołach, gdzie jest inna architektura samych organów, a muzyka w harmonijny sposób współgra z całym wnętrzem. Taka atmosfera szczególnie sprzyja odbiorowi.”

Kontekst sakralny jest istotnym elementem niezliczonej ilości utworów, tworzonych w ubiegłych wiekach przez najwybitniejszych kompozytorów. Ich dzieła nie były i nie mogą być tylko nośnikiem akustycznej satysfakcji, ale odwołują się do najgłębszych przeżyć duchowych i znakomicie wprowadzają w klimat ponadczasowej harmonii:

„Ubiegłe wieki to był czas, gdy zarówno ci, którzy budowali świątynię, przyozdabiali jej ołtarze, jak i ci, którzy tworzyli muzykę, dbali o taką doskonałą harmonię. We współczesnych kościołach często tego niestety brakuje. Nie ma spójności, nie ma tego doświadczenia harmonii”.

Nie chodzi jednak tylko o to, aby utrwalać i promować przeszłość, ale aby podjąć jej dziedzictwo:

„Dawne msze były rozbudowane, bo pisane były do liturgii trydenckiej, w której muzyka wykonywana była niemal przez cały czas, równolegle z liturgią, milkła tylko w kilku momentach. Dzisiaj muzycy kościelni mają problem z wykonaniem takich dzieł. Ale są też przykłady kompozytorów, którzy mają wyczucie współczesnej liturgii, jak Józef Świder. Mówiąc ogólniej o pieśniach kościelnych – polski skarbiec jest tu bardzo bogaty.”

Czy kultura, zwłaszcza ta wysoka i wymagająca, może „obronić się sama”? Czy ma szansę dotrzeć do ludzi, którzy nie są często w ogóle świadomi jej istnienia i nie są też przygotowani do jej odbioru? Wojciech Różak był przekonany, że konieczne jest tu zarówno stałe wsparcie ze strony instytucji państwowych, społecznych i kościelnych, jak i systematyczna „praca organiczna”, którą sam prowadził przez trzy dziesięciolecia:

„To właśnie jest sens tego wszystkiego. I to naprawdę motywuje człowieka do pracy, gdy widzi takie grono stałych odbiorców. A zaczyna to już być kolejne pokolenie – starsi odchodzą do wieczności, przychodzą młodzi. Mam szczerą nadzieję, że w przyszłym roku znów zobaczę tych słuchaczy, czekających na kolejne Dni Muzyki Organowej”.

Mówiąc te słowa, zapewne nie przypuszczał, że jego własne życie skończy się tak szybko. Wszak wiek pięćdziesięciu pięciu lat to jeszcze nie starość, ale – dla muzyka tej klasy, co Wojciech Różak – raczej siła wieku i możliwości artystycznych. Tym bardziej więc jego głos warto przypomnieć i utrwalić, aby nie dać się przygnieść presji kultury masowej i aby nasze kościoły mogły nadal być przestrzenią niezwykłego przeżycia harmonii pozwalającej przekroczyć zgiełk codzienności i kakofonię radiowych hitów.

 

 

Godło i barwy RPProjekt finansowany ze środków Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w ramach konkursu Polonia i Polacy za Granicą 2023. Publikacja wyraża jedynie poglądy autora/ów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama