reklama

Oczywiste, czyli niespodziewane. Trzaskowski na paradzie gejowskiej

Deklaracja w sprawie udziału Rafała Trzaskowskiego w paradzie gejowskiej w zasadzie nie powinna dziwić. Polityk KO regularnie pojawia się na takich wydarzeniach. Jednak w kampanii unikał gestów, które mogłyby zrazić konserwatywny elektorat.

Jakub Jałowiczor

dodane 27.03.2025 10:33

Jeśli Rafał Trzaskowski wygra wybory prezydenckie, zostanie pierwszym prezydentem elektem, który weźmie udział w marszu LGBT. Zapowiedziała to Dorota Łoboda rzeczniczka klubu Koalicji Obywatelskiej i działaczka proaborcyjna. Deklaracja padła w rozmowie z kanałem internetowym LGBT TV. Łoboda przypomniała, że Trzaskowski od 2019 r. jest stałym uczestnikiem parad i konsekwentnie wspiera je swoim patronatem. „Tu się nic nie zmieni” – oświadczyła.

Nawet dłużej

W rzeczywistości

Rafał Trzaskowski na marszu gejowskim pojawił się już w 2018 r., kiedy ubiegał się o fotel prezydenta Warszawy.

Potem regularnie gościł tej imprezie. Wyjątkiem był rok 2020. Panował wtedy lockdown, ale niektóre publiczne wydarzenia się odbywały, zwłaszcza że latem rygory były nieco lżejsze, a jesienią ograniczeniami nie przejmowały się organizatorki demonstracji na rzecz aborcji. Parada gejowska akurat się nie odbyła, nawet w ograniczonej formie – szczęśliwie dla Trzaskowskiego, który właśnie walczył o prezydenturę Polski, w czym nie pomogłyby zdjęcia z parady. Później miał już stuprocentową frekwencję. Poparcie dla środowisk gejowskich na tym się nie kończyło. Warszawa przyjęła Deklarację LGBT, otwarto tu hostel dla gejów i lesbijek, a przede wszystkim ratusz obficie finansuje organizacje homoseksualistów.

Według opozycji, w ostatnich latach wydano na nie przynajmniej 40 mln zł.

Zaskoczenie, którego prawie nie ma

Czy w deklaracji w sprawie udziału w paradzie jest zatem cokolwiek zaskakującego? W zasadzie nie, poza tym, że ostatnio Rafał Trzaskowski, ku wyraźnemu niezadowoleniu lewicowych mediów próbował przypodobać się bardziej konserwatywnemu elektoratowi, obiecując w razie konieczności ochronę katolikom czy wypierając się własnego zarządzenia dotyczącego zdejmowania krzyży w urzędach. Najwyraźniej ten skręt w prawo – i tak czysto wirtualny – już się zakończył

Dziękujemy za przeczytanie artykułu. Jeśli chcesz wesprzeć naszą działalność, możesz to zrobić tutaj.

1 / 1

reklama