Gdzie są dzisiaj chrześcijanie z Afganistanu? Los części z nich nadal jest niepewny

Po przejęciu władzy przez talibów chrześcijanie w Afganistanie znaleźli się w niebezpieczeństwie. Chociaż akcja ewakuacji w dużej mierze się powiodła, część z nich przez problemy prawne, biurokratyczne czy finansowe do dziś nie znalazła nowego domu.

Tysiące uchodźców z Afganistanu – w tym chrześcijan – trafiło do tymczasowych schronień w pobliskich krajach na całym Bliskim Wschodzie. Część z nich została później przesiedlona do USA, Albanii czy Brazylii. Inni utknęli.

„Ich jasne wizje powitania nowego życia pociemniały, gdy dostawali sprzeczne wiadomości od różnych władz lub, co gorsza, nie dostawali żadnych wiadomości” – powiedziała Lela Gilbert, adiunkt w Centrum Wolności Religijnej i Instytucie Hudsona.

„Przetrwali miesiące kwarantanny COVID. Słyszeli fałszywe, ale przerażające plotki o odesłaniu do kraju pochodzenia. Nie mają praktycznie żadnej kontroli nad swoją przyszłością ” – dodała Gilbert.

Sarah Teske, absolwentka Harvardu i samotna matki dwójki dzieci, służyła w armii amerykańskiej. Po atakach z 11 września 2001 przygotowywała się do wyjazdu do Afganistanu, ale do 2013 roku kobiety nie mogły pełnić tam funkcji bojowych.

Będąc już na wojskowej emeryturze, była zaangażowana w działania ewakuacyjne w sierpniu 2021 roku. Pomagała najpierw Amerykanom, którzy utknęli w Afganistanie, a następnie zagrożonym Afgańczykom. Teraz kieruje akcją przesiedleńczą chrześcijan i innych mniejszości religijnych w Pakistanie.

Jak podkreśla, wydostanie ludzi z Afganistanu było dopiero pierwszym, najbardziej widowiskowym etapem. „Ale jak długo możesz sobie pozwolić na utrzymanie ich przy życiu, zanim zostaną sprzedani jako niewolnicy robotnicy? Albo zostaną odesłani z powrotem do Afganistanu lub poddani ekstradycji?” – mówi.

Taki los groził niedawno 250 Afgańczykom. Jason Jones, kierujący humanitarną organizacją charytatywną Vulnerable People Project, dostał informację, że ​​organizacja zapewniająca bezpieczne zakwaterowanie dla uchodźców w Pakistanie upada z powodu niewystarczających funduszy. Współpracując z S. Teske organizował ich przesiedlenie – miał 72 godziny, by zebrać 31 tys. dolarów.

Jak wyjaśnia S. Teske, to niejedyny przypadek, kiedy organizacja pozarządowa pomagająca uchodźcom z Afganistanu nagle zakończyła działalność. Jednym z powodów jest wojna na Ukrainie, która przyciąga uwagę potencjalnych darczyńców.

Z taką oceną zgadza się Jason Jones, którego organizacja co cztery dni przeznacza 10 000 dolarów na pomoc na Ukrainie. Równocześnie pomaga 7 tys. szczególnie narażonych Afgańczyków w Afganistanie i poza nim. Około 500 z nich ma specjalne wizy imigracyjne (SIV), dzięki czemu mogą ostatecznie osiedlić się w Stanach Zjednoczonych. Reszta musi znaleźć sobie inne miejsce.

„Będę szła ramię w ramię z tymi ludźmi, dopóki nie zapewnimy im bezpieczeństwa” – powiedziała Sarah Teske, która regularnie obiecuje swoim dzieciom (mają 5 i 8 lat), że „pewnego dnia odzyskają mamę”.

Jones, którego organizacja płaci za zapewnienie bezpieczeństwa dziewczętom uczęszczającym do szkoły w Afganistanie oraz sfinansowała tam studnie i kliniki medyczne dla kobiet, również pozostaje zaangażowany w tę sprawę. „Mówię mojemu zespołowi, że nigdy nie opuścimy mieszkańców Afganistanu. Nie robimy dużych rzeczy, robimy małe rzeczy… i to ratuje życie” – tłumaczy.

Źródło: Catholic News Agency

« 1 »

reklama

reklama

reklama