reklama

Ostatni papież z Bliskiego Wschodu został wybrany w 731 r. „Mamy tysiące męczenników i tysiące wysiedlonych”

Wśród tzw. „papabili” wymieniany jest patriarcha Jerozolimy, kard. Pierbattista Pizzaballa. Jak zauważa portal ACI MENA, dla chrześcijan z Bliskiego Wschodu nie jest istotne, czy wybrany zostanie „ich” kandydat, ale to, czy kolejny papież dostrzeże ich problemy i będzie umiał bronić ich obecności w tym regionie. Przede wszystkim zaś oczekują, że będzie wierny nauczaniu Chrystusa, nieulegając światowym trendom.

Maciej Górnicki

dodane 06.05.2025 11:12

Liczbowo chrześcijanie na Bliskim Wschodzie stanowią mniejszość. To jednak znamienna mniejszość: wśród muzułmańskich i żydowskich większości są oni stałym świadectwem Chrystusa w regionie, w którym zrodził się Kościół. Niektóre z tych społeczności posługują się językiem zbliżonym do tego, którym mówił Chrystus i apostołowie.

Inwazja muzułmańska w VII wieku w dużym stopniu odcięła te społeczności od reszty chrześcijaństwa. Ostatni papież z tego regionu, Grzegorz III, wybrany został w 731 r. A jednak wśród zalewu islamu, chrześcijanie pozostali na Bliskim Wschodzie, pozostali wierni Chrystusowi pomimo olbrzymich trudów i prześladowań.

Ich perspektywa jest bardzo cenna dla Kościoła, który nie zawsze dostrzegał wagę tych społeczności. Ostatnie pontyfikaty dały jednak tym chrześcijanom nadzieję. Region ten odwiedzał zarówno Jan Paweł II (Egipt, Jordania, Izrael, Palestyna, Syria 2000), Benedykt XVI (Jordania, Izrael, Palestyna 2009; Liban 2012), jak i Franciszek (Jordania, Izrael, Palestyna 2014; Egipt 2017; Zjednoczone Emiraty Arabskie 2019; Irak 2021).

Wizyty kolejnych papieży pozwoliły bliskowschodnim chrześcijanom odnowić więź z Kościołem powszechnym, a samemu Kościołowi – odkryć na nowo bogactwo starożytnej tradycji, w tym piękno liturgii w obrządkach wschodnich. To, co nadal pozostaje olbrzymim problemem, to status tych społeczności w krajach zdominowanych przez islam oraz w Izraelu. Zasadne jest tu pytanie o to, czy dialog, do którego zachęcali papieże, nie jest w istocie monologiem: ze strony chrześcijan jest wola poznania drugiej strony i wysłuchania jej racji, z drugiej zaś – istnieją jedynie niewielkie grupy pragnące podjąć ten dialog, podczas gdy większość jest mu przeciwna lub obojętna.

Pierwsze kryterium: wierność Chrystusowi

Oddajmy głos kilku bliskowschodnim chrześcijanom, cytowanym w artykule ACI MENA.

Pierwszym z nich jest Jason El Akoury, kleryk piątego roku seminarium maronickiego w Ghazir (Liban). Mówi on:

„Modlę się, aby kolejny papież był żywą ikoną Chrystusa. Kimś, kogo miłość do Pana jest tak szczera i widoczna, że pociąga innych do świętości”.

Dodaje także:

„Wyobrażam sobie pasterza, który łączy w sobie charyzmatyczną obecność św. Jana Pawła II, teologiczną głębię papieża Benedykta XVI i duszpasterską bliskość papieża Franciszka. Modlę się, aby był postacią jednoczącą w podzielonym i zagubionym świecie, stanowczą w prawdzie, ale łagodną w miłosierdziu, zdolną do zaangażowania się w pytania i obawy dzisiejszej młodzieży”.

Warto zwrócić uwagę na słowa: „stanowczą w prawdzie”. Chrześcijanie z Bliskiego Wschodu nie oczekują dialogu z innymi religiami, który rozmywałby chrześcijańskie prawdy wiary, ale wręcz przeciwnie: dialog musi oznaczać mocną świadomość własnej tożsamości. Bez tego dialog prowadzić będzie do zamętu.

El Akoury podkreśla też wagę rozważnego ekumenizmu i przestrzega przed postrzeganiem konklawe w kategoriach politycznych

„Patrzenie na te wybory przez pryzmat ludzkich kategorii – tradycjonalista kontra postępowiec, konserwatysta kontra liberał jest niemądre”.

Podobne przestrogi kierował George Weigel w swej książce „Katolicyzm ewangeliczny”. Dychotomia „konserwatyzm-liberalizm” jest być może użyteczna w kategoriach świeckich, ale nie opisuje właściwie rzeczywistości Kościoła. Ostatecznym kryterium jest wierność Ewangelii.

„Nasze istnienie jest zagrożone”

Podobne oczekiwania wyraża Saveen Soran Youssef, 27-letni chaldejska katoliczka z Erbilu w Iraku, członek chóru katedralnego i dziennikarka Radio Mariam. Nie jest dla niej istotne, skąd będzie pochodził kolejny papież, istotna jest natomiast wierność Ewangelii. Tak opisuje sytuację chrześcijan w swoim kraju:

„Należę do Mezopotamii, krainy cywilizacji, historii i kultury. Moja społeczność zawsze żyła jako mniejszość. Mamy tysiące męczenników za Chrystusa i tysiące osób wysiedlonych”.

Nawiązując do wizyty Franciszka w Iraku, podkreśla, że nadal zagrożone jest samo istnienie chrześcijan w tym kraju i oczekuje, że następny papież będzie pamiętał o irackich współbraciach i będzie miał odwagę głośno i wyraźnie bronić obecności chrześcijan w tym regionie.

Od deklaracji do czynów

Na dramat bliskowschodnich chrześcijan zwraca także uwagę ks. Antoni Raafat Abou Al-Nasr, główny duszpasterz młodzieży Katolickiego Kościoła Melchickiego w Syrii. Mówi on:

„Kryzys syryjski jest jedną z najpoważniejszych prób, przed jakimi stanął Bliski Wschód w dzisiejszych czasach. Kościół katolicki, reprezentowany przez Watykan, konsekwentnie wyrażał swoją solidarność z ludnością Syrii – zwłaszcza z chrześcijanami żyjącymi pod ciężarem wojny i zniszczenia. Ale czy Watykan naprawdę rozumie głębię syryjskiego kryzysu z perspektywy duszpasterskiej i duchowej?”

To ważne pytanie. Oświadczenia, deklaracje mają swoją wagę, ale nie zastąpią działań. A tych w ostatnich latach brakowało, albo były mało zdecydowane. Dotyczy to zarówno Bliskiego, jak i Dalekiego Wschodu. Gdyby syryjski kapłan mógł bezpośrednio zwrócić się do następnego papieża, jego słowa brzmiałyby:

„Jako duchowy ojciec i pasterz świata, odgrywasz istotną rolę w przekazywaniu głosu syryjskiego cierpienia do każdego zakątka ziemi. Ponad wszystko potrzebujemy twojego duchowego wsparcia. Pragniemy zobaczyć w tobie obraz Ojca, który nie zapomina o swoich dzieciach w czasie próby”.

Kolejny rozmówca, Khalil Sayegh, chrześcijanin z Gazy, również podkreśla konieczność bardziej zdecydowanych działań:

„Potrzebujemy bardziej konkretnych kroków, aby wesprzeć społeczność chrześcijańską w Strefie Gazy i w całej Palestynie – zwłaszcza w zakresie praw własności i konfiskaty gruntów... Nieruchomości kościelne są powiązane z utrzymaniem i przetrwaniem społeczności chrześcijańskiej w przyszłości”.

„Drzewo bez korzeni umiera”

Wydaje się, że z perspektywy chrześcijan – naszych braci w wierze należących do różnych obrządków wschodnich żyjących na Bliskim Wschodzie pytanie, skąd będzie pochodził nowy papież, nie jest istotne. To, co ma dla nich znaczenie, to jasne nauczanie moralne, wierność Ewangelii i konsekwentne działania, niepozostawanie na poziomie słownych deklaracji. Zgadza się z nimi także prawosławny teolog z tego regionu, dr Tony Nasrallah z Libanu. Podkreśla on, że Kościół nie może dostosowywać się do świata, ale musi być zawsze wierny Chrystusowi i tego oczekuje od przyszłego papieża. Poproszony o jedno zdanie, które chciałby mu przekazać, cytuje słowa kard. Roberta Saraha:

„«Zachód zaprzeczył swoim chrześcijańskim korzeniom. Drzewo bez korzeni umiera». Zachód zakorzeniony w Chrystusie jest najlepszą nagrodą, jaką Kościół prawosławny może otrzymać od swojej siostry (tj. Kościoła łacińskiego)”.

Nie wiemy, kogo za kilka dni wybiorą kardynałowie. Warto jednak modlić się, wraz z naszymi bliskowschodnimi braćmi, o to, aby kolejny papież był przede wszystkim wierny Chrystusowi i odważnie, w jasny sposób głosił Jego naukę w coraz bardziej zlaicyzowanym świecie, pogrążającym się w moralnym i duchowym chaosie.

Źródło: ACI MENA

1 / 1

reklama