Władze prowincji Zhejiang w środkowo-wschodnich Chinach zaostrzyły ostatnio represje wobec katolików, rozciągając je nie tylko na księży i wiernych świeckich z tzw. Kościoła podziemnego, a więc nieuznawanego przez reżym komunistyczny, ale także na prorządowych działaczy „patriotycznych”. Od listopada 2024 r. w więzieniu przebywa z niejasnymi zarzutami ks. Ma Xianshi, który pod koniec ub.r. stanął na czele Kościoła oficjalnego w diecezji Wenzhou i był przeciwstawiany miejscowemu biskupowi Peterowi Shao Zhuminowi, uznanemu przez Watykan, ale nie przez rząd.
Zatrzymany duchowny był również wiceprzewodniczącym Komitetu Katolickiego w prowincji Zhejiang, po czym został odwołany i trafił do aresztu a 1 lipca miał się rozpocząć jego proces w mieście Yiwu. Trzy dni wcześniej władze zapowiedziały jednak odłożenie rozprawy sądowej bez podania nowego terminu, jak się przypuszcza, z powodu otrzymania ponad 300 próśb od wiernych z Wenzhou (lub Yongjia – według pierwotnego nazewnictwa, stosowanego przez Stolicę Apostolską), chcących uczestniczyć w przesłuchaniu.
Hymny bez zezwolenia
Formalnym pretekstem do aresztowania „patriotycznego” kapłana była „publiczna sprzedaż w innym regionie” bez zezwolenia władz zbioru hymnów kościelnych „Tianlu Miaoyin” (Niebiańskie Melodie). Obejmuje on pieśni wykonywane w języku chińskim w różnych diecezjach w prowincjach Jiangsu, Zhejiang, Szanghaj i Fujian i jest dziełem księży i kleryków z seminarium duchownego w Szeszanie koło Szanghaju. Książka ukazała się po raz pierwszy w 2001 nakładem wydawnictwa „Wiara” jako nr 119 zbioru tekstów liturgicznych. W 2005 druk powierzono firmie Nanjing Amity Printing Co. w Nankinie. W obu wypadkach śpiewnik miał prawa autorskie diecezji Wenzhou.
Książka była pięknie wydana w skórzanej oprawie i do marca 2022 miała osiem wydań. Rozprowadzało ją hurtowo w sprzedaży stowarzyszenie katolickie założone przez wiernego z Wenzhou – Zhuang Qiantuana, którego również aresztowano razem z ks. Ma.
Nie można nie słuchać partii
Na filmie wideo z 13 lutego br. obrońca księdza mówi, że jego klientowi grozi kara do 6,5 roku więzienia z możliwością skrócenia jej, pod warunkiem współpracy z władzami, ale nie mniej niż 3 lata i 3 miesiące. To samo źródło informacji podkreśla, iż biorąc pod uwagę cenę tych książek (25-30 juanów za egzemplarz) przy całkowitym zysku niespełna 3,5 mln juanów (ok. 1,8 mln zł), trudno zrozumieć tak surowy wyrok. W dodatku książka była zatwierdzona przez biskupa „oficjalnego”, więc pełna odpowiedzialność finansowa za jej sprzedaż nie powinna spoczywać wyłącznie na ks. Ma.
Zdaniem innych komentatorów rząd usiłuje nieustannie zdyskredytować tego kapłana i np. wiernym oznajmiono, iż bez wiedzy nawet innych księży miał on trzymać na swoim koncie osobistym 200 mln juanów (ok. 25 mln euro). Choć mało kto z duchownych w to wierzy, to żaden ksiądz „oficjalny” nie odważy się go bronić publicznie.
W ciągu jego ponad półrocznego pobytu w więzieniu nikt nie mógł się z nim kontaktować, a jeden z jego współbraci-kapłanów miał powiedzieć: „W Chinach nie można nie słuchać partii komunistycznej”.
Również koledzy z Komitetu Katolickiego z Zhenjiangu, którego ks. Ma jest wiceprzewodniczącym, zachowują milczenie, określając jedynie jego sprawę jako „zbyt delikatną”. Niektórzy wręcz domagają się usunięcia go ze stanowisk publicznych, a nawet pozbawienia go funkcji kapłańskich. Wielu uważa, że władze tak surowo prześladują go za to, że sprzeciwiał się narzuceniu diecezji biskupa „rządowego” i że spotykał się z przedstawicielami Watykanu w czasie pielgrzymki, na którą się udał bez zgody władz.
Protestujesz – pójdziesz do więzienia za przywłaszczenie
Podobny przypadek wydarzył się w lipcu 2015, gdy w wielu częściach Chin trwała kampania usuwania krzyży z budynków kościelnych i Prowincjalne Stowarzyszenie Chrześcijańskie z Zhejiangu zaprotestowało publicznie przeciw temu. Pół roku później jego przewodniczący pastor Joseph Gu z Kościoła ewangelickiego Chongyi został odwołany z tego stanowiska i aresztowany pod zarzutem bezprawnego przywłaszczenia sobie dóbr. Chociaż w wigilię Bożego Narodzenia 2017 odzyskał wolność, to jednak ponad 2 lata spędził w areszcie domowym.
Z wiarygodnych źródeł wynika, że w ciągu tych sześciu miesięcy uwięzienia ani ks. Ma Xianshi, ani wspomniany świecki katolik Zhang Qiantuang nie mogli spotykać się z bliskimi, dostęp do nich mieli tylko adwokaci, a w wypadku kapłana ich celem było wywieranie na niego silnego nacisku, aby się do wszystkiego przyznał a wówczas dostanie mniejszą karę.
Prawnicy zresztą zmieniali się, gdyż krewni im nie ufali jako mianowanym przez diecezję Wenzhou. Władze próbowały też zająć jej konto bankowe, aby mieć „haka” na kapłana, ale nie znalazły żadnego argumentu i wygląda na to, że jedyną „winą” ks. Ma jest jego wierność Kościołowi i zasadom wiary. Po raz ostatni pokazał się publicznie 2 listopada 2024 r.
Nie dla chrześcijan
Wenzhou jest nazywane „Jerozolimą Chin” ze względu na dużą liczbę chrześcijan – katolików i protestantów – na tym obszarze oraz wielkoduszność i jedność ich wspólnot. 10 lat temu władze mocno uderzyły w protestantów w czasie kampanii niszczenia krzyży kościelnych.
Obecnie przedmiotem ataków stał się Kościół katolicki, i to zarówno ten „patriotyczny”, czyli oficjalny, jak i podziemny, nieuznawany przez władze. Dzieciom zakazano wstępu do świątyń, nauczyciele straszą uczniów, mówiąc, że „ten, kto chodzi do kościoła, nie dostanie się na studia” itp. Także studenci i urzędnicy państwowi unikają kościołów.
Wszystkie świątynie są monitorowane kamerami. Jeden z wiernych powiedział mediom, iż „od czasu, gdy ich proboszcz, mianowany przez rząd, założył u nich odział Patriotycznego Stowarzyszenia Katolików Chińskich (PSKCh), wszystko się zmieniło. Zasady nauczania kościelnego odłożono na bok a jedność wspólnoty, ukierunkowana niegdyś na budowę nowego kościoła, przestała istnieć”.
Na pytanie, czego oczekuje od nowego papieża, wierny ów odparł po dłuższym namyśle: „Chcemy, aby Stolica Apostolska poświęcała więcej uwagi trosce o wiernych Kościoła. Jeśli przestrzeganie zasad wiary poświęca się w imię kompromisów politycznych, jeśli wiara staje się towarem wymiennym w celu uzyskania przestrzeni i widzialności, wówczas zabijamy jej korzenie. Kościół, który nie świadczy prawdy, jest skazany na podziały. Mamy nadzieję, że Watykan zmieni kurs, przynajmniej na płaszczyźnie moralnej i duchowej, że wesprze nas otwarcie, abyśmy nie czuli się porzuceni w samej naszej rodzinie”.
Źródło: KAI
Dziękujemy za przeczytanie artykułu. Jeśli chcesz wesprzeć naszą działalność, możesz to zrobić tutaj.