Duchowe dziedzictwo św. Jana Pawła II

Jak dalece ulegliśmy wpływom 'kultury śmierci'?

Duchowe dziedzictwo św. Jana Pawła II

ks. Mieczysław Piotrowski TChr

Duchowe dziedzictwo św. Jana Pawła II

Ojciec Święty Jan Paweł II z wielką odwagą głosił Prawdę Objawioną, nie schlebiał słuchaczom i nie szukał poklasku. Przekazywał najbardziej lekceważone i wzgardzone w dzisiejszym świecie prawdy wiary. Szedł pod prąd, nie godząc się na żadne kompromisy w sprawach wiary i moralności. Książka „Duchowe dziedzictwo św. Jana Pawła II” przybliża nam najważniejsze aspekty papieskiego nauczania. Daje odpowiedź na najtrudniejsze pytania dotyczące naszej wiary oraz przypomina najważniejsze wydarzenia z życia św. Jana Pawła II, który teraz jest naszym orędownikiem w niebie i promieniuje stamtąd miłością i mądrością samego Boga.

fragment:

JAK DALECE ULEGLIŚMY WPŁYWOM „KULTURY ŚMIERCI”?

Święty Jan Paweł II prosił nas, abyśmy w świętym czasie Wielkiego Jubileuszu Roku 2000 „w akcie odwagi i pokory uznali błędy tych, którzy nosili i noszą miano chrześcijan” oraz uznali, że również my sami zgrzeszyliśmy. To uznanie osobistych win oraz grzechów innych i błaganie Pana Boga o ich przebaczenie jest sprawą niezwykłej wagi, ponieważ „nasz grzech nie pozwolił Duchowi Świętemu działać w sercach wielu ludzi. Przez nasz brak wiary wielu pogrążyło się w zobojętnieniu i oddaliło od prawdziwego spotkania z Chrystusem (...). Należy odważnie wyznać »zgrzeszyliśmy«, ale zarazem zachowywać żywe przekonanie, że »gdzie wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska« (Rz 5,20). Serdeczne przyjęcie, jakie Ojciec zgotuje tym, którzy skruszeni wyjdą Mu naprzeciw, będzie zasłużoną nagrodą za pokorne uznanie win własnych i cudzych” (Incarnationis mysterium, 11). W naszym rachunku sumienia powinniśmy uzna, że w dramatycznym zmaganiu się dobra ze złem tak często ulegaliśmy wpływom „kultury śmierci”.

Jan Paweł II uświadamia nam, „że stoimy wobec nadludzkiego, dramatycznego zmagania między złem i dobrem, między śmiercią i życiem, między »kulturą śmierci« i »kulturą życia«. Jesteśmy nie tylko świadkami, ale nieuchronnie zostajemy wciągnięci w tę walkę: wszyscy w niej uczestniczymy i stąd nie możemy uchylić się od obowiązku bezwarunkowego opowiedzenia się po stronie życia” (EV 28).

Niestety negatywny wpływ „kultury śmierci” dosięgnął wiele polskich rodzin. Efekty jej destruktywnego oddziaływania na naród polski są alarmujące. Wielu rodaków pogrążyło się w nałogu alkoholizmu, narkomanii, uzależniło się od pornografii, przejęło lansowany w środkach masowego przekazu konsumpcyjny i hedonistyczny sposób życia. Lekceważąc zasady moralne i Dekalog, żyjąc tak, jakby Bóg nie istniał, wielu katolików w swoim postępowaniu zaczęło kierować się egoistycznym interesem i kaprysem.

Każda społeczność, w której zaczyna dominować brak wiary w Boga i upadek moralny, idzie w kierunku samozagłady. W mentalności małżonków zarażonych bakcylem praktycznego materializmu i niczym nieograniczonej konsumpcji dzieci nie są traktowane jako największy skarb i dar od Boga, lecz jako zagrożenie i przeszkoda w życiowej karierze i w czerpaniu z życia jak najwięcej przyjemności. Małżeństwa o takiej mentalności są przekonane, że im mniej mają dzieci, tym jest lepiej, bo wtedy mają mniej zmartwień, kłopotów, wydatków i trudu. Robią więc wszystko, aby mieć tylko jedno dziecko, lub najwyżej dwoje. Wszelkie potrzeby uczuciowe zaspokajają im ich psy i koty. Dlatego tacy małżonkowie, wbrew prawu Bożemu, stosują środki antykoncepcyjne i inne wrogie działania przeciwko poczętemu życiu.

O tym, jak bardzo ta antychrześcijańska mentalność zniewoliła duży procent katolików w Polsce, świadczy alarmujący fakt, że w ciągu ostatnich lat przyrost naturalny narodu polskiego gwałtownie zmalał. I tak, w 1999 r. po raz pierwszy w historii liczba zmarłych przewyższyła liczbę nowo narodzonych Polaków. Zmarło 383 000 osób, natomiast urodziło się tylko 382 000. Jest to początek powolnej samozagłady narodu. Diaboliczna propaganda w środkach masowego przekazu, w tym w najbardziej poczytnych pismach kobiecych, skoncentrowana jest na odrzucaniu chrześcijańskich zasad rodzinnego życia oraz na promowaniu nieodpowiedzialnego seksu, niewierności małżeńskiej, antykoncepcji, aborcji oraz niechęci do prokreacji i posiadania wielodzietnej rodziny.

Decyzję urodzenia i przyjęcia trzeciego, czwartego czy piątego dziecka jako największego Bożego daru mogą podjąć tylko małżonkowie, którzy odrzucają egoizm, żyją wiarą w Boga, podporządkowując Jego woli całe swoje życie. Wtedy lata poświęceń i trudu w wychowywaniu dzieci stają się bezcennym czasem dojrzewania we wzajemnej miłości, odkrywania radości i pełni życia, które jest tylko w Bogu. Do takiej postawy i takich wyborów są zdolni ludzie, którzy się modlą i układają swoje życie według nauki Chrystusa.

„A gdy z biegiem wieków w jakimś narodzie – ostrzegał F. Dostojewski – chwieje się jego ideał duchowy, upada też naród wraz ze wszystkimi swymi obywatelskimi zasadami i ideałami (...). Jeśli któregoś dnia człowiek podejmie próbę, gdziekolwiek by to było, budowania swego życia na ateizmie, stworzymy coś tak wstrętnego, tak ślepego i nieludzkiego, że cała budowla runie pod ciężarem ludzkich przekleństw”.

Istotą dramatu, jaki przeżywa obecnie wiele polskich rodzin, jest kryzys żywej wiary w Boga i upadek chrześcijańskiej moralności i obyczajów. Jan Paweł II ostrzega, że „kto poddaje się oddziaływaniu tej atmosfery, łatwo może się znaleźć w zamkniętym kole, które wciąga go niczym straszliwy wir: tracąc wrażliwość na Boga, traci się także wrażliwość na człowieka, jego godność i życie; z drugiej strony systematyczne łamanie prawa moralnego, zwłaszcza w poważnej materii poszanowania życia ludzkiego i jego godności, prowadzi stopniowo do swoistego osłabienia zdolności odczuwania ożywczej i zbawczej obecności Boga” (EV 21).

Świadomi wielorakiego zła, w jakim „kultura śmierci” pogrążyła wielu Polaków, błagajmy Boga o przebaczenie za wszystkie zbrodnie dokonane na dzieciach nienarodzonych, za kobiety, które dopuściły się przerywania ciąży i nie chcą z ufnością i pokorą otworzyć się na Boże miłosierdzie, które gładzi wszystkie grzechy. Przepraszajmy Boga za postawę tych posłów, którzy w dalszym ciągu walczą o prawo do zabijania nienarodzonych i legalizacji pornografii. Ich sumienie, nazywając „zło dobrem”, a „dobro złem”, „weszło już na drogę niebezpiecznej degeneracji i całkowitej ślepoty moralnej” (EV 24). Błagajmy Boga o przebaczenie za ciężkie winy stosowania antykoncepcji i egoistycznego zamykania się małżonków na przyjęcie daru nowego życia. Przepraszajmy za grzech deprawacji i zgorszenia, za który odpowiedzialni są producenci pornografii oraz wszyscy, którzy ją rozprowadzają, sprzedają i kupują. Przepraszajmy Boga za prostytucję, za wszelkie gwałty, przemoc w rodzinach, za praktykujących homoseksualizm i inne zboczenia seksualne. Błagajmy Boga o przebaczenie za grzechy pijaństwa i narkomanii, za rozkradanie i marnotrawienie majątku narodowego, za lenistwo i niesolidną pracę, za okradanie pracowników przez pracodawców przez zaniżoną płacę, za brak współczucia i troski o biednych i potrzebujących pomocy. Przepraszając Boga za grzechy swoje i cudze, pamiętajmy, że tylko przez pełne wiary i ufności zwrócenie się do Zmartwychwstałego w sakramencie pokuty dokonuje się zgładzenie wszystkich grzechów i całkowita przemiana serc.

Głęboko zatroskani o wieczne zbawienie dla siebie i każdego człowieka powinniśmy podjąć wielką modlitwę, przenikającą cały świat, o zwycięstwo „kultury życia” nad „kulturą śmierci”. Przyłączmy się więc do akcji ratowania nas samych i świata, o którą prosi nas św. Jan Paweł II: „W ramach specjalnych inicjatyw oraz w codziennej modlitwie niech każda chrześcijańska wspólnota, każdy ruch i stowarzyszenie, każda rodzina i każdy wierzący zanoszą żarliwe błaganie do Boga, Stwórcy i Miłośnika życia. Jezus pokazał nam, że modlitwa i post to najważniejsza i najskuteczniejsza broń przeciw mocom zła (por. Mt 4,1-11) i pouczył swoich uczniów, że niektóre złe duchy można wypędzić tylko w ten sposób (por. Mk 9,29). Zdobądźmy się zatem na pokorę i odwagę modlitwy i postu, aby sprowadzić moc z Wysoka, która obali mury oszustwa i kłamstwa, zasłaniające przed oczyma wielu naszych braci i sióstr niegodziwość czynów i ustaw wrogich życiu i wzbudzi w ich sercach postanowienia i zamiary inspirowane cywilizacją życia i miłości” (EV 100).

POSKRAMIAM MOJE CIAŁO I BIORĘ JE W NIEWOLĘ (1KOR 9,27)

Profesor J.D. Unwin, antropolog z Uniwersytetu Oxfordzkiego, wieloletnie wyniki swoich naukowych badań opublikował w książce Sex and culture wydanej przez Oxford University Press. Profesor Unwin doszedł do wniosku, że jednym z bardzo ważnych czynników, które przyczyniają się do rozwoju cywilizacji, jest przestrzeganie norm moralnych ograniczających zaspokajanie popędu seksualnego do ram monogamicznego małżeństwa. Wtedy popęd jest sublimowany i staje się źródłem pozytywnej energii. Rezygnacja z prymitywnych impulsów wyzwala wielką energię, która jest siłą napędową cywilizacji.

Profesor Unwin pragnął zbadać, jak normy życia seksualnego wpływają na rozwój kultury i cywilizacji. Przez wiele lat badał najbardziej rozwinięte cywilizacje: grecką, rzymską, babilońską, sumeryjską, anglosaską oraz osiemdziesiąt innych prymitywnych, nierozwiniętych kultur. Wynik tych badań był dla niego szokujący. Okazało się, że im bardziej surowe i wymagające normy życia seksualnego obowiązywały w danej cywilizacji, tym była ona bardziej rozwinięta i posiadała wyższy poziom kultury. Natomiast w miarę liberalizacji ograniczeń automatycznie zmniejszał się poziom kultury. Unwin odkrył, że jest to trwała zasada i nie ma od niej żadnego wyjątku. Jedynie te kultury zaczynały się liczyć na arenie międzynarodowej, które stosowały normy ograniczające możliwości zaspokajania popędu seksualnego tylko w ramach monogamicznego małżeństwa. Natomiast cywilizacje te degradowały się, gdy następowała liberalizacja norm, i upadały, gdy sprowadzano seksualność do poziomu niczym nieograniczonego zaspokajania popędu.

Według Unwina, jeżeli przez trzy pokolenia jakiś naród pozwoli na całkowitą seksualną wolność, to wtedy stoczy się na najniższy poziom kultury i cywilizacji. Unwin określa ten stan najniższym, zoistycznym (zwierzęcym) stopniem kultu przyrody i zwierząt. Jeżeli seksualność zostanie oddzielona od rodzicielstwa i będzie traktowana jako narzędzie do osiągania indywidualnej przyjemności, to doprowadzi to do całkowitej degeneracji człowieka i upadku całych cywilizacji. Ostatnim etapem na tej dekadenckiej drodze jest akceptacja homoseksualizmu jako w pełni naturalnej orientacji seksualnej. Ta sama prawidłowość występuje w indywidualnym życiu konkretnych ludzi.

POSKRAMIAĆ SWOJE CIAŁO

Jeżeli nie będziesz podejmował codziennego wysiłku, aby swoją seksualność podporządkować wymaganiom, jakie stawia Bóg, to wtedy Twoje życie będzie zmierzało ku całkowitej ruinie. Szczęście pełne i trwałe osiągniemy dopiero wtedy, gdy całkowicie oddamy się Bogu i przyjmiemy do swojego serca Jego życie, które jest miłością. Tylko w sercu czystym jest miejsce dla życia Bożego i tylko człowiek czystego serca potrafi kochać. Dlatego każdego dnia trzeba podejmować wysiłek, aby przygotować w sobie miejsce dla Bożego życia, aby z pomocą Jego łaski uwalniać się od różnych słabości i złych skłonności. Aby Jezus mógł nas oczyszczać, uzdrawiać, uwalniać od wszelkiego zła, konieczna jest z naszej strony pełna zgoda i ścisła współpraca.

Ma się ona wyrażać w samodyscyplinie, ascezie, umartwieniu zmysłów. Po prostu mam zadawać „śmierć temu, co jest przyziemne w /moich/ członkach: rozpuście, nieczystości, lubieżności, złej żądzy i chciwości, bo ona jest bałwochwalstwem” (Kol 3,5). Mam „poskramiać moje ciało i brać je w niewolę (1Kor 9,27). „Bo jeżeli będę żył według ciała, czeka mnie śmierć. Jeżeli zaś przy pomocy Ducha uśmiercać będę popędy ciała – będę żył” (por. Rz 8,13). „Dążność bowiem ciała prowadzi do śmierci, dążność zaś Ducha – do życia i pokoju” (Rz 8,6).

Ciało dąży do natychmiastowego zaspokojenia popędu seksualnego. Te cielesne dążenia powinny być „ujarzmiane” mocą Ducha, to znaczy podporządkowywane Bożemu prawu miłości, które mówi, że tylko w sakramentalnym związku małżeńskim współżycie seksualne jest źródłem uświęcenia, wyrazem bezinteresownego i trwałego daru z siebie. Natomiast uleganie popędom ciała, a więc współżycie przed- i pozamałżeńskie, akty homoseksualne, pornografia, petting, masturbacja itp. są grzechami śmiertelnymi, które zabijają miłość, pogłębiają egoizm i prowadzą do duchowej śmierci.

Kto nie potrafi panować nad swoim popędem seksualnym, pozostaje w niewoli zmysłów, jest zniewolony, a więc nie potrafi kochać i trwa w stanie duchowej śmierci. Z tej strasznej niewoli grzechów nieczystych może wyzwolić tylko Jezus, jeżeli zniewolony człowiek będzie tego z całej siły pragnął i wytrwale z Bogiem współpracował.

Trzeba całkowicie oddać się w ręce kochającego Boga, bezgranicznie zaufać Jego miłosierdziu. Jezus mówi: „Im większa nędza, tym większe ma prawo do Mojego miłosierdzia”. Trzeba natychmiast powstawać z każdego ciężkiego upadku przez przystąpienie do sakramentu pokuty i modlić się o odrazę do wszelkich grzechów nieczystych. Aby skutecznie „ujarzmiać” cielesne dążenia, koniecznie należy wykorzenić ze swojego życia złe przyzwyczajenia i zdobywać dobre. Jeżeli powodem do grzechu jest pornografia w internecie lub w telewizji, to trzeba radykalnie odrzucić, odciąć to źródło zła. Tak ułożyć sobie program codziennych zajęć, aby na pierwszym miejscu była modlitwa (różaniec, lektura Pisma św. i Eucharystia), solidna praca i odpoczynek. Nauczyć się chodzić spać o godz. 22. i wstawać wcześnie rano, aby był czas na modlitwę i gimnastykę. Dla pracujących umysłowo najlepszą formą odpoczynku jest jakiś rodzaj sportu, najlepiej na świeżym powietrzu. Jeżeli przychodzi lenistwo, apatia lub zniechęcenie, to trzeba się zmuszać do realizowania dobrych postanowień. To jest praktyczny sposób „uśmiercania popędów ciała”.

Poskramianie pożądliwości swojego ciała i brania go w niewolę, zadawanie śmierci „rozpuście, nieczystości, lubieżności, złej żądzy” staje się w pełni możliwe tylko w zjednoczeniu z Chrystusem.

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama