Oblicza tegorocznej zimy

W tym roku zima jest nie tylko śnieżna, ale i bardzo mroźna


Magdalena Szewczuk

OBLICZA TEGOROCZNEJ ZIMY

Mróz, śnieg, silny wiatr - niby nic nadzwyczajnego w czasie zimy, ale ta tegoroczna naprawdę daje się nam we znaki i nic nie wskazuje na to, aby w najbliższym czasie miała zamiar odpuścić.

Od dłuższego czasu temat pogody jest chyba numerem jeden i to zarówno w rozmowach zwykłych ludzi, jak też w czołówkach programów informacyjnych. Nie ma się czemu dziwić, wszak wszyscy jednakowo musimy się borykać ze skutkami tegorocznych śnieżyc i wyjątkowo niskich temperatur.

Aura nam nie sprzyja

Zima jaka jest każdy widzi - chciałoby się powiedzieć i na tym zakończyć. Niestety w tym roku aura jest głównym tematem rozmów na ulicach, przystankach i w pociągach. Szczególnie pasażerowie komunikacji publicznej nie milkną w narzekaniach na swój ciężki los. I nie sposób się z nimi nie zgodzić, skoro opóźnienia autobusów i pociągów sięgają niekiedy kilku godzin, a zdezorientowani ludzie marzną na przystankach. Wyjeżdżając rano do pracy w Warszawie wiele osób zastanawiało się, czym i czy w ogóle wróci wieczorem do domu. Przez kilka dni sytuacja była na tyle trudna, że wielu pracowników wzięło urlopy, bo aura skutecznie uniemożliwiała komunikację między miastami. Nie lepiej było w mniejszych miejscowościach, z których cześć została odcięta od świata. Mieszkańcy niektórych wiosek kilka dni musieli czekać na przyjazd sprzętu odśnieżającego i liczyć jedynie na własne zapasy żywności w domowych spiżarniach. Na szczęście można też zauważyć pozytywne skutki paskudnej pogody. Trudne warunki atmosferyczne powodują, że jesteśmy dla siebie bardziej życzliwi i nie pozostawiamy innych bez pomocy. Widać to szczególnie, kiedy rano ktoś ma problem z uruchomieniem auta lub wyjechaniem z parkingu i zaraz pojawiają się sąsiedzi, przechodnie, którzy pomogą wypchnąć samochód czy wesprą dobrym słowem. Nieodśnieżone chodniki, gdzie mieści się tylko jeden przechodzień, są doskonałym miejscem do tego, aby udowodnić, że jesteśmy dobrze wychowani i przepuszczamy idących z naprzeciwka. Duża ilość śniegu sprzyja również integracji mieszkańców, którzy, aby wyjechać ze swojej ulicy, muszą się zorganizować i wspólnymi siłami odśnieżyć drogę wyjazdową, a przy okazji zacieśnić dobrosąsiedzkie relacje. Reasumując: zima była, jest i będzie, a nasze narzekania nie przyspieszą jej końca nawet o jeden dzień i musimy się z tym, niestety, pogodzić. No chyba, że ktoś może sobie pozwolić na wyjazd do jakiegoś ciepłego, słonecznego zakątka świata...

Wczesny atak zimy

Na początku nic nie wskazywało, że ta zima będzie bardziej sroga niż te z ostatnich lat. Co prawda pierwsze, dość obfite opady śniegu pojawiły się nieco wcześniej niż zwykle, ale biały puch szybko zamienił się w wodę i wydawało się, że zima znowu o nas zapomniała. Już tradycyjnie pierwsze opady skłoniły nas do niezbędnych zakupów czapek, szalików i rękawiczek, ale nikt chyba nie myślał, że ekwipunek zmarzlucha będzie tak często w użyciu. — Jak co roku pierwszy śnieg spowodował, że większość kierowców przypomniała sobie o konieczności zmiany opon na zimowe - wspomina pan Krzysztof, właściciel warsztatu samochodowego. — Przez około dwa tygodnie ja i moi pracownicy nie mieliśmy chwili wytchnienia, ciągle tylko zmienialiśmy letnie opony na „zimówki”. W pewnym momencie przestaliśmy odbierać telefony, bo nie byliśmy w stanie odpowiedzieć klientom, kiedy będzie jakiś wolny termin — przyznaje.

Jak to zwykle bywa, pierwsze opady śniegu sprawiły nieco kłopotu i zmusiły nas do wydatków na ciepłą odzież, dostosowanie auta do nowych warunków atmosferycznych i oczywiście zakup opału. Ale na te koszty większość ludzi jest przygotowana, bo przecież nie mieszkamy w strefie podrównikowej i coroczne nadejście fali mrozów oraz opadów śniegu jest czymś normalnym.

Na całej połaci śnieg

Jednak nie zabrakło takich, co myśleli, iż jakimś cudem mróz i śnieg ominą Polskę, a im zostanie w kieszeni całkiem pokaźna sumka. Z uporem maniaka nie zmieniali opon, bo przecież w mniemaniu niektórych jest to zbyteczny wydatek, czekali z odśnieżaniem chodników, aż śnieg sam się roztopi... i srodze się zawiedli. — W czasie tegorocznej zimy już kilkakrotnie miałem wątpliwą przyjemność oglądać, jak jadący na letnich oponach kierowcy skutecznie blokują ruch na drodze - mówi Jarek, który każdego dnia dojeżdża samochodem do pracy. — Tacy nieodpowiedzialni ludzie stanowią zagrożenie dla siebie i innych. Już nieraz zdarzyło mi się widzieć, jak auto na niezmienionych oponach wpada w poślizg na zakręcie albo nie może wjechać pod górkę i hamuje ruch na drodze. Takie sytuacje zdarzają się naprawdę często i są dla wszystkich użytkowników dróg bardzo frustrujące, ponieważ każdy tego typu incydent powoduje, że wszyscy kierowcy jadący za takim delikwentem są narażeni: po pierwsze na kolizję z takim nieprzygotowanym do zimy autem, po drugie na znaczne wydłużenie czasu podróży. Mimo że w czasie zimy wyjeżdżam do pracy wcześniej niż wiosną czy latem, bardzo często się spóźniam, głownie przez takich „oszczędnych” kierowców i słabo odśnieżone drogi - stwierdza.

Na nienajlepiej oczyszczone ze śniegu drogi skarży się również Anna. — Nie potrafię tego zrozumieć. Co roku mamy zimę i co roku jest tak samo. Słynne już „zima zaskoczyła drogowców” sprawdza się za każdym razem. Czy naprawdę aż tak trudno jest przewidzieć opady śniegu? - pyta z ironią. — Przecież wszyscy oglądamy telewizję, korzystamy z Internetu, a prognozy pogody oglądamy kilka razy dziennie, więc chyba drogowcy też wiedzą, że zapowiadane są obfite opady i trzeba będzie z samego rana odśnieżyć drogi. Ale jak się okazuje zapewnienia o tym, jak to świetnie jesteśmy przygotowani na nadejście zimy, można włożyć miedzy bajki, bo kolejny raz śnieg sparaliżował ruch na większości dróg - mówi.

Mam dość!

Idąc ulicą zewsząd słychać „mam dość tej zimy, kiedy ona wreszcie się skończy”. Nic dziwnego, skoro mówią to osoby brodzące w śniegu zalegającym na większości chodników. - W tej chwili moim największym marzeniem jest, by można było wreszcie poruszać się po chodnikach, na których nie zalega warstwa śniegu i lodu - zdradza pani Hania. - Każde wyjście z domu oznacza wręcz wyprawę polarną, chyba już nie pamiętam kiedy ostatnio dotarłam do pracy bez większych przygód. Kilka dni temu po raz kolejny zaliczyłam upadek na śliskim chodniku i myślałam, że tym razem skończy się naprawdę źle. Byłam potwornie obolała i obawiałam się, iż złamałam lewą rękę. Całe szczęście prześwietlenie nie wykazało pęknięcia kości, ręka jest niestety mocno stłuczona i prawie przez cały czas odczuwam ból. Tegorocznej zimy nie będę wspominała dobrze - reasumuje.

Zimowa aura jest wyjątkowo niesprzyjająca dla osób starszych, poruszających się na wózkach i o kulach, a także młodych mam. - Za każdym razem, kiedy wychodzę z domu boję się, że upadnę gdzieś po drodze i wyląduję w szpitalu - skarży się pani Franciszka, emerytka. - W moim wieku człowiek porusza się raczej powoli, a kiedy jest tak ślisko to przejście 100-metrowego odcinka zajmuje 10 minut. Jest mi bardzo ciężko wyjść nawet po zakupy. Całe szczęście niedaleko mnie jest sklep spożywczy, ale i tak powrót z torbą pełną zakupów jest dla mnie bardzo męczący - wyjaśnia i dodaje: - Ale ja i tak nie mogę narzekać, bo jestem w stanie w ogóle wyjść z domu i zadbać o swoje sprawy. Moja kuzynka, która jeździ na wózku inwalidzkim, od kilku tygodni nie wychodzi na zewnątrz. Tuż za progiem zalega mnóstwo śniegu i nie jest w stanie wyjechać wózkiem nawet na chodnik, tak więc świeże powietrze ma tylko wtedy, gdy otworzy okno w pokoju. Gdyby nie pomoc rodziny i sąsiadów nie mogłaby w ogóle funkcjonować.

Wcale nie mniejsze kłopoty mają rodzice małych dzieci, którzy zwykle bezskutecznie próbują spacerować z wózkiem. Warstwa śniegu i lodu skutecznie zniechęca do wychodzenia z domu, a jeśli już ktoś podejmie to karkołomne zajęcie, zwykle wraca do domu tak zmęczony, jakby przebiegł maraton. Ciężkie życie mają też osoby, które, aby wyjechać ze swojej posesji, muszą najpierw odśnieżyć kilkudziesięciometrowy odcinek od garażu do bramy. Bywa, że zajmuje to nawet kilka godzin, a po powrocie czynność trzeba powtórzyć, bo intensywnie padający śnieg zniweczył cały wysiłek. Na parkingach w mieście też nie jest lekko. Jeśli kierowca chce w ogóle wjechać lub wyjechać, musi być zaopatrzony w najbardziej pożądany tej zimy przedmiot, czyli łopatę. Poranek bez odkopywania i odśnieżania samochodu to prawdziwa rzadkość.

Kończy się opał

W tym roku zima jest nie tylko śnieżna, ale i bardzo mroźna - w naszym regionie temperatura spadała do blisko minus 30 stopni w nocy. Takie mrozy spowodowały, że do ogrzewania domów trzeba było użyć znacznie więcej opału niż w czasie lekkich przymrozków. - Z niepokojem patrzę na ilość węgla, która została w mojej piwnicy - przyznaje pan Jan. - Kupiłem jesienią 6 ton węgla. To był dla mnie bardzo poważny wydatek, ponieważ oboje z żoną utrzymujemy się jedynie z naszych emerytur i na zimowy opał pieniądze zbieramy przez cały rok. Zwykle taka ilość spokojnie wystarczała nam na ogrzanie domu w czasie zimy, a nawet tona węgla zostawała na kolejny sezon. W tym roku może być inaczej i to spędza mi sen z powiek - dodaje zatroskany.

Groźna woda

Niestety, mimo że zima dała się nam już we znaki, to wydaje się, iż najgorsze dopiero przed nami. Wiele osób z niepokojem patrzy na ogromne hałdy śniegu zalegające na obrzeżach dróg i lodowe zatory na rzekach. Pierwsze sygnały ostrzegawcze już mieliśmy. Szczególnie groźnie wyglądała sytuacja na Bugu, który podtopił już kilka miejscowości na terenie Lubelszczyzny i Mazowsza. Szczególnie głośno było niedawno o Mościcach Dolnych, gdzie woda wdarła się do kilku gospodarstw, a ludzie nie chcieli zostać ewakuowani. Wszystko wskazuje na to, że najbliższe dni znowu będą niespokojne dla mieszkańców nadbużańskich i nadwiślańskich miejscowości, bo temperatury w ciągu dnia mają oscylować w okolicach zera stopni C. Przy takiej pogodzie śnieg zacznie topnieć, stan wody w rzekach ponownie się podniesie, a wraz z nim poziom lęku przed powodzią. Strach może towarzyszyć mieszkańcom jeszcze długo, bo tak naprawdę żaden meteorolog nie może przewidzieć, co stanie się za kilka dni, a co dopiero tygodni. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że natura okaże się łaskawa, a ludzie wykażą się rozsądkiem.

Kosztowna zima

W wielu polskich miastach i gminach skończyły się już pieniądze przewidziane na walkę ze skutkami zimy. Na odśnieżanie i posypywanie dróg solą wykorzystywane są więc środki, które np. wiosną miały zostać przeznaczone na remonty dróg. Długa zima poważnie nadszarpnęła nie tylko domowe, ale i miejskie budżety. Jest to o tyle niepokojące, że po tak dużych mrozach i opadach śniegu wiele dróg będzie wymagało remontów. Może okazać się, że samorządowcy nie będą mieli na ten cel środków, a kierowcom w wiosenne dni pozostanie omijanie dziur w jezdniach.

SONDA

Czy zima wciąż jest groźna?

Tadeusz Sawicki
Wójt Gminy Włodawa

Całe szczęście na terenie naszej gminy nie ma gospodarstw, które podtopił Bug; domostwa są położone na tyle wysoko, że woda się do nich nie wdarła. Oczywiście poziom wody jest na bieżąco monitorowany. Obecnie największy problem stanowią opady śniegu. Do walki z nim ruszył cały dostępny sprzęt, korzystamy z usług czterech firm. Przestałem już liczyć pieniądze wydane w tym sezonie na odśnieżanie, najważniejsze jest, aby drogi były przejezdne. W tej chwili nie można dojechać do ośmiu gospodarstw, ale liczę, że już wkrótce uda się przywrócić dojazd również do nich. Myślę, że warto pochwalić mieszkańców naszej gminy, którzy bardzo zaangażowali się w odśnieżanie chodników i wjazdów na posesje, szczególnie jest to widoczne w miejscowości Różanka. Wszyscy z pewną obawą czekamy na to, co stanie się, gdy śnieg zacznie topnieć, wtedy ryzyko podtopień lokalnych będzie największe. Z tego co udało mi się zaobserwować, grunt nie jest zamarznięty i woda z topniejącego śniegu wsiąka, ale nie jesteśmy w stanie przewidzieć, kiedy grunt przestanie wchłaniać taką ilość wodę. Tak czy inaczej podtopienia, mniejsze lub większe, są nieuniknione, dlatego już teraz przygotowujemy się do walki z nimi. Nasi strażacy otrzymali specjalne skafandry, które umożliwią im prowadzenie akcji nawet w głębokiej wodzie.

 

Roman Kasprowicz
inspektor ds. obrony cywilnej zarządzania kryzysowego Starostwa Powiatowego w Łosicach

W czasie posiedzenia Powiatowego Zespołu Zarządzania Kryzysowego, które odbyło się 15 lutego w starostwie, szczególnie dużo uwagi poświeciliśmy sytuacji w gminach Sarnaki i Platerów. Na podstawie zebranych materiałów stwierdziliśmy, że obecnie nie ma większego zagrożenia powodziowego na tym terenie. Oczywiście mogą nastąpić lokalne podtopienia w takich miejscowościach, jak: Mężenin, Klimczyce, Binduga, Fronołów, Mierzwice, Serpelice. Oczywiście mogą wystąpić podtopienia pojedynczych obiektów gospodarczych czy domków letniskowych w rejonie Mierzwic. Aktualnie lód na Bugu ma około 20 cm grubości, a woda zeszła już z terenów zalewowych. Jej poziom na Bugu to około 315-320 cm, a alarmowy to 350 cm, tak więc w tej chwili nie ma zagrożenia. W tej chwili wszystkie drogi na terenie powiatu są przejezdne, choć występują pewne ograniczenia w ruchu. Na niektórych odcinkach jezdnie są zwężone i występują problemy z mijaniem się samochodów. Poważny problem stanowi również śnieg zalegający na dachach budynków. Apeluję o usuwanie śniegu, który stanowi naprawdę poważne zagrożenie dla konstrukcji. Ważne, aby zająć się też udrożnieniem odpływów wody, aby woda z topiącego się śniegu mogła swobodnie spływać.

Sławomir Wasilczuk
Wójt Gminy Korczew

Podobnie jak w wielu innych miejscach, również na terenie naszej gminy, zima dała o sobie znać już niejednokrotnie, zarówno poprzez obfite opady śniegu, jak i podtopienia. Na szczęście sytuacja jest już opanowana. Wysoki poziom wody na Bugu doprowadził do zalania drogi, a tym samym odciął od świata część mieszkańców naszej gminy. Na miejscu pojawili się wojskowi, którzy pomogli w opanowaniu tej trudnej sytuacji. Bardzo pomocny okazał się wojskowy sprzęt, a w szczególności amfibia. Obecnie sytuacja jest na tyle stabilna, że mundurowi mogli wyjechać. Niestety, zagrożenie powodziowe jeszcze nie minęło, rzeka nadal jest groźna, zwłaszcza, że czekają nas roztopy, a śniegu jest naprawdę dużo. Tak naprawdę wszystko zależy od tego, w jakim tempie stopnieje śnieg. Przygotowujemy się na każdy scenariusz. Opracowaliśmy plan ewakuacyjny, który zostanie wprowadzony w życie, jeśli poziom wody stanie się niebezpiecznie wysoki. Także białego puchu spadło w tym roku naprawdę dużo i sprzęt odśnieżający ciągle jest w użyciu. Przy drogach są 2-, 3-metrowe zaspy i powoli brakuje miejsca, aby skutecznie odśnieżać jezdnie.

ROZMOWA

Zimowy kodeks drogowy

Sławomir Tomaszewski, oficer prasowy KPP w Sokołowie Podlaskim

W jaki sposób kierowca powinien przygotować swoje auto do podróży w okresie zimowym? Co należy ze sobą zabrać?

Oczywiście auto powinno posiadać opony zimowe, a jeśli wybieramy się w góry należy zabrać ze sobą łańcuchy na opony. Bardzo ważne jest, aby przed wyruszeniem w podróż sprawdzić działanie wszystkich świateł w samochodzie. W czasie zamieci śnieżnej czy mgły może się to okazać niezwykle istotnym czynnikiem wpływającym na bezpieczeństwo podróży. Należy też pamiętać, aby dokładnie odśnieżyć cały pojazd, nie tylko przednią szybę, ale również maskę i dach. Śnieg zalegający na masce może w czasie jazdy przemieścić się na szybę i znacznie ograniczyć widoczność. Zaś śnieg z dachu auta może stać się niebezpieczny dla innych pojazdów. Jeśli podczas podróży spadnie na maskę bądź szybę auta poruszającego się za nami, może to zaskoczyć kierowcę i doprowadzić do niebezpiecznej sytuacji. Warto przy tej okazji wspomnieć, iż przed wyruszeniem w podróż mamy obowiązek odśnieżyć całe auto. Nieodśnieżenie go grozi otrzymaniem mandatu karnego.

Warto przy tej okazji wspomnieć również o przepisach dotyczących osób odśnieżających...

Nie wszyscy wiedzą, że osoby, które odśnieżają chodniki lub wjazdy do swoich posesji, powinny być ubrane w kamizelki odblaskowe. Dzięki temu są widoczne nawet w czasie opadów śniegu, a to bardzo poprawia stan ich bezpieczeństwa.

Czy oblodzone, nieodśnieżone drogi rzeczywiście są głównym winowajcą wypadków i kolizji w okresie zimowym?

Za wypadki odpowiedzialni są przede wszystkim kierowcy, którzy nie potrafią dostosować szybkości do warunków panujących na drodze. To, że w terenie zabudowanym mamy ograniczenie do 50 km/h nie oznacza wcale, że jazda z taką prędkością po oblodzonej drodze jest bezpieczna. Każdy kierowca powinien wiedzieć, że w takich warunkach trzeba jechać o wiele wolniej, np. 20 km na godzinę, a czasami nawet jeszcze mniej. Na śliskiej nawierzchni należy zachować szczególną ostrożność i zdjąć nogę z gazu. Wciąż zdarzają się osoby jeżdżące w okresie zimowym na letnich oponach lub na zimowych o zbyt płytkim bieżniku, które też nie spełniają swojej funkcji. Bez wątpienia jest to jedna z przyczyn drogowych kłopotów kierowców, bo mają wtedy problem z wyhamowaniem przed pasami bądź wjechaniem pod górkę. Niektórym brakuje również wyobraźni. Wiadomo przecież, że jeśli droga jest wąska, a na poboczach zalega śnieg, dwa szerokie pojazdy będą miały problem z wyminięciem się. Mimo to kierowcy nie zachowują należytej ostrożności i np. pojazdy zaczepiają się lusterkami. Niestety policjanci dość często spotykają się w swojej pracy z tego rodzaju sytuacjami.

Co sądzi pan o umiejętnościach naszych kierowców - czy potrafią zapanować nad autem jadącym po śliskiej nawierzchni?

Moim zdaniem umiejętności kierowców nie są zbyt duże i w wielu sytuacjach nie potrafią sobie poradzić na drodze. Niestety, ucząc się jeździć, często nie mają okazji zdobywać umiejętności kierowania pojazdem w warunkach zimowych i widać to potem na drodze. Prowadzenie auta na oblodzonej trasie wymaga zupełnie innych umiejętności niż jazda po suchej nawierzchni. Dlatego warto czasami potrenować, zobaczyć, jak auto zachowuje się na śliskiej nawierzchni. Możemy to zrobić np. na pustym parkingu. Dzięki temu zobaczymy, jak postąpić w sytuacji, kiedy tracimy przyczepność.

Dziękuję za rozmowę.

opr. aw/aw



Echo Katolickie
Copyright © by Echo Katolickie

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama