Namawiać (radzić) do grzechu

Grzech jest czynem osobistym, jednakże człowiek ponosi odpowiedzialność także za grzechy popełniane przez innych, gdy w nich współdziała

Kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych..., którzy wierzą we Mnie, temu byłoby lepiej kamień młyński zawiesić u szyi i utopić go w głębi morza... Biada człowiekowi, przez którego dokonuje się zgorszenie (Mt 18,6-7).

Grzech jest czynem osobistym, jednakże człowiek ponosi odpowiedzialność także za grzechy popełniane przez innych, gdy w nich współdziała (KKK,1868). Namawianie i radzenie dokonuje się przed popełnieniem grzechu, do którego się namawia, a namawiający może być jego głównym inicjatorem. Namawiać do grzechu znaczy mówić komuś, żeby zgrzeszył: a). z własnej inicjatywy, gdy człowiek nie pyta o to, co czynić (tak wąż uwiódł Ewę), b). radząc grzech, w obliczu jego pytania „co zrobić?” (jak Salome pytała Herodiady).

Żerując na wątpiących

„Ona zapytała swą matkę: o co mam prosić? Ta odpowiedziała: o głowę Jana Chrzciciela” (Mk 6,24). Ludzie pytają czasem: „Co mam zrobić w danej sytuacji?”. Doradzanie im grzechu, zła, może przybrać postać: szukania banalnych bądź krzywdzących czy raniących rozwiązań; namawiania do zemsty, nie wybaczania; namawiania do rozwodu, powtórnego „małżeństwa”; nakłaniania do zdrady, aborcji, picia, imprezowania, seksu, kradzieży, wandalizmu, oszustwa, itd.

Radzić do grzechu, znaczy doradzać, aby drugi popełnił grzech, zarówno wtedy, gdy ktoś jasno pyta co robić, prosi o radę, i źle mu się radzi, jak i wtedy, gdy drugi się waha, i mówi się mu: „ja na twoim miejscu zrobiłbym to i to” (czyli popełniłbym taki i taki grzech, którego jednak nie nazywa się grzechem). Zagubionemu w danej sytuacji mówi się np., że modlitwa nie ma sensu, a pomóc może mu tylko inny człowiek; radzi mu się, żeby obraził się na Boga, by zbluźnił przeciw Bogu, Który np. dopuścił jakąś przykrość, itp. Podobnie, gdy ktoś np. waha się, czy iść do zakonu, radzi się tej osobie, by najpierw spróbowała życia świeckiego, randek, itd., i takie próby zwykle doprowadzają duszę do takiego stopnia „zabrudzenia”, że myśli o powołaniu zostają zapomniane.

Doczesne korzyści

Arcykapłani dali żołnierzom sporo pieniędzy, by rozpowiedzieli: „Jego uczniowie wykradli Go w nocy, gdyśmy spali”, a oni wzięli pieniądze, i uczynili tak jak ich pouczono (Mt 27, 12-15). Przekupstwo jest jedną z form namawiania do grzechu, do zła, która ze względu na zysk doczesny, materialny, bywa bardzo skuteczna. Często, kiedy ktoś koniecznie chce wymusić jakieś zło, zanim posunie się do użycia środków przymusu, używa prośby („zrób to dla mnie”), a kiedy sama prośba pozostaje nieskuteczna, prosi o dane zło wspierając swą prośbę darem materialnym („zapłacę ci”). Namawiać do grzechu można samą prośbą (np. ktoś prosi, by iść z nim do klubu ze striptizem), złą radą, lub zachętą połączoną z nagrodą za grzech, jak też karą za jego odmówienie (np. w sytuacji, gdy proponuje się komuś ocalenie życia w zamian za zaparcie się wiary lub przez banalne z pozoru słowa w rodzaju „obrażę się, jeśli tego nie zrobisz”).

Fałszywi prorocy i „autorytety”

„Twierdzą, że znają Boga, uczynkami zaś temu przeczą, będąc ludźmi obrzydliwymi, zbuntowanymi, i niezdolnymi do żadnego dobrego czynu” (Tt, 1,16). Rady by zgrzeszyć często dają ludzie pseudokompetentni, o pozornych kompetencjach, i złudzeniu bycia inteligentnymi (mądrość jest darem Bożym, jednakże nie jest tylko wiedzą, gdyż wiedzę może zdobyć także człowiek grzeszny). Nie są to ludzie naprawdę mądrzy, choćby udało im się skończyć studia, może zdobyć specjalistyczny zawód. Wszystko to jest pozorne, gdyż w istocie ci ludzie są niekompetentni; to zwyczajni głupcy, którzy uważają się za mędrców.

Złe rady pochodzą też od diabła, który udaje Anioła światłości (2Kor 11,14). Tak było z fałszywymi prorokami, i jest tak nadal w wypadku heretyków, przywódców sekt, werbujących do siebie ludzi; pozornymi autorytetami są wróżki: te prawdziwe, przez które mówi zły duch, i te oszustki, które zmyślają, aby zarobić. Takimi „autorytetami” są również bioenergoterapeuci, którzy wmawiają ludziom, że ich uzdrowią, a jeśli im bardziej nie szkodzą, to w najlepszym wypadku nie robią nic.

Pseudoautorytetami bywają ludzie niby wykształceni (a głupi, lub niewierzący), niby pobożni (a obłudnicy), niby dobrzy (lecz tylko w zachowywaniu pozorów), którzy stwarzają pozory autorytetu, którzy są kimś społecznie poważanym, których zdanie liczy się ze względu na koleżeństwo, współpracę, itp. Tacy ludzie mogą być narzędziami w rękach diabła, mając większą łatwość wpływania na innych ludzi przez swoje zgubne rady i destrukcyjne namowy.

Namawiając innych do grzechu, osoba ciesząca się autorytetem może osiągnąć wysoki poziom ich posłuszeństwa, wikłając drugiego w sieć norm pozostających ze sobą w konflikcie, tak, że trudno się potem zorientować, że norma, której osoba podporządkowała się na początku, przestała być normą właściwą. Początkowo wszystko wydaje się dobre; dopiero z czasem można natknąć się na coś zupełnie innego, np. okazuje się, że dane zachowanie jest niemoralne, sprawia komuś ból, itp., albo doprowadza do degradacji psychicznej i duchowej, jak np. u uczestników destrukcyjnej „psychoterapii” metodą Hellingera.

Psychomanipulanci

„Jest wielu krnąbrnych, gadatliwych, i zwodzicieli... całe domy skłócają, nauczając czego nie należy, dla brudnego zysku” (Tt 1,10). Motywem namawiania innych do zła może być chęć rozprzestrzeniania tego zła, a także chęć własnego zysku. Bardzo niebezpieczni w tym względzie są ludzie o pozorach autorytetu, i ci, którzy wykorzystują techniki manipulacji. Psychomanipulacją namawia się do grzechu, gdyż jest ona jakby ukrytą prośbą „zrób to i to; zgrzesz dla mnie tak, i tak”. Psychomanipulacja to manipulacja sferą poznawczo-emocjonalną człowieka, która, głównie pod pozorem celów wychowawczych, terapeutycznych lub edukacyjnych, faktycznie odnosi się do takiego rodzaju wpływu na danego człowieka, który zakłada realizację interesów innej osoby lub grupy (w postaci np. zysków finansowych, zaspokojenia potrzeby władzy), kosztem dobra tego człowieka lub bez względu na jego dobro. Przez złożony mechanizm działania psychomanipulacji jest ona niestety namową bardzo skuteczną. W wypadku technik manipulacji bardzo łatwo o nadużycia. Osoby o niedojrzałej osobowości, przedmiotowym stosunku do innych ludzi, rozbudzonej potrzebie władzy, mają w czym wybierać; a niektóre z tych osób zapoczątkowują istnienie grup kultowych, których funkcjonowanie oparte jest na fundamencie psychomanipulacji, co występuje np. w środowisku sekt.

Zazdrośnicy

Wąż namówił Ewę do skosztowania jabłka, a Ewa namówiła Adama (Rdz 3). Może być namowa specjalna (pokusa diabła), aby pozbawić dobra, łaski, aby uczynić człowieka złym; tak namawiają też ludzie, widząc, że nie umieją być dobrzy, chcąc, by inni też byli grzeszni. Gdy np. ktoś nie ma szacunku do Eucharystii, to nienawidzi wielkiego Jej czciciela, i chce, aby tamten też stracił wiarę (paradoksalnie, patrząc na dobro drugich, ludzie wielokroć chcą ich zniszczyć, i sprowadzić do swojego poziomu, zamiast nawrócić się). Jeden namawia drugiego do grzechu, bo zazdrości mu łaski Bożej, czystości, jakiegoś duchowego dobra. Np. koleżanki namawiają koleżankę, by straciła dziewictwo, jakoby śmieszne we współczesności. Dlaczego? Co je to obchodzi? Obchodzi, bo one straciły dziewictwo, może tego żałują, może koleżanka jest ich wyrzutem sumienia, ale nie chcą jej dobra, chcą by nie była milczącym wypomnieniem ich grzechu. Podobnie jest z innymi grzechami.

Może też dojść do sytuacji, kiedy człowiek namawia drugiego do grzechu, łudząc się, że tak zagarnie się jego dobro, jak np. robotnicy, którzy naradzili się między sobą mówiąc: „to jest dziedzic, zabijmy go, a dziedzictwo stanie się nasze” (Łk 20,14). Tu motywem namawiania innych do zła była wspólna zazdrość o dobra materialne. Podobnie szefowie namawiają czasem pracowników do oszustw w zamian za awans; do nieuczciwego pozbywania się konkurentów; tak działa presja grupowa wymierzona w kogoś; tak kobiety namawiają mężczyzn do seksu, i na odwrót. Tak łamane są deklaracje wierności do śmierci, przez ludzi, którzy zostawiają, gdy osiągną co chcieli.

***

Namawiać do grzechu można z premedytacją, radząc grzech świadomie, albo częściowo bezwiednie, nie będąc pewnym, że rada jest zła, albo nie wiedząc tego z zawinionej ignorancji grzechu.

Lekarstwem na to, by nie namawiać, ani nie radzić do grzechu byłaby zwykła moralna odpowiedzialność dawanych rad i próśb, a aby nie słuchać namów do grzechu, trzeba zwracać uwagę na moralność otrzymanej rady, czy prośby. W przeciwieństwie do dobrych rad, te złe pochodzą od złych duchów, które wprowadzają w błąd, chcąc doprowadzić do degradacji duszy człowieka. Dlatego trzeba być roztropnym. Natomiast dar rady, dobrej rady, jest darem Ducha Świętego, i dlatego dobre rady mają źródło w Bogu.

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama