Tradycja w Kościele

Przemówienie podczas audiencji generalnej 05.11.1969

Myśli, które dzisiaj przyciągają opinię publiczna w Kościele, odnoszą się do współczesnego charakteru Kościoła. Wiemy, że Kościół jest Mistycznym Ciałem Chrystusa, że Kościół jest Ludem Bożym, że jest wspólnotą. Ta życiodajna wspólnota z Chrystusem i społecznością wiernych powstaje dzięki działalności Ducha Świętego, który jest duszą Kościoła. Jest to podstawowe twierdzenie teologii. Myśli te są zgodne z dzisiejszym sposobem myślenia, są od niego wcześniejsze i uzupełniają go.

Dzisiejszy sposób myślenia, opierający się całkowicie także w dziedzinie religijnej, na osiągnięciach socjologii, raz jeszcze wskazuje na ważność i wartość wiary również w życiu społecznym. Natomiast w porządku moralnym, pedagogicznym, praktycznym myśl o solidarności, która czyni z prawdziwych chrześcijan "jednego ducha i jedno serce"(1), szczególnie nakłada naglący obowiązek praktykowania królewskiej cnót, którą jest miłość skłaniająca nas do niemałej zmiany naszego sposobu myślenia, wystawionego zawsze na pokusę wewnętrznego egoizmu, i do zmiany naszego postępowania tak w sprawach kościelnych, jak i społecznych.

Wspólnota kościelna

"Wspólne życie" w modlitwie, w poczuciu wspólnoty dialogu z innymi, w zainteresowaniu potrzebami drugiego człowieka i całej wspólnoty, to duchowe współżycie, ta societas spiritus(2) - jak to nazywa św. Paweł - jest bardzo piękne, ale niełatwe.

Wśród ideałów naszych czasów znajdujemy wartościowe koncepcje, które jednak wzajemnie się wykluczają i które umie pogodzić tylko nasza mądrość chrześcijańska (nazwijmy ja w ten sposób). Do takich koncepcji należy kult wolności, rehabilitacja osoby i godności ludzkiej, względny prymat sumienia, przywiązywanie większej wartości do doświadczenia religijnego niż do zachowania norm kanonicznych i w końcu, a to może przede wszystkim, koncepcja rewolucji stosowana do każdego rodzaju postępu, reformy, odnowy, aggiornamento.

Określenie rewolucja stosuje się obecnie także do podstawowych idei porządku i pokoju.

Dwie szczególnie formy tego ducha niezależności, a nawet buntu, wysuwają się na pierwsze miejsce i przenikają także do życia kościelnego. Sądzimy, że trzeba nimi się specjalnie zająć, ponieważ one właśnie są najbardziej przeciwne temu duchowi wspólnoty, który w obecnej sytuacji Kościoła ujawnia się jako ożywcze i istotne tchnienie Słowa Bożego. Chodzi tu o zerwanie z tradycją i pomniejszenie znaczenia posłuszeństwa (ale o tym ostatnim nie będziemy dzisiaj mówić).

Dziedzictwo, którego nie można się zrzec

"Tradycja" - słowo to nic nie mówi współczesnym nowatorom, nawet dobrym. Młodych niestety (częściowo ich rozumiemy właśnie dlatego, że są młodzi) nudzi to wszystko, co poprzedzało teraźniejszość, co poprzedzało ich obecne życie, ich dążenie do nowości i do przyszłości. Ale nie tylko młodzi, także i ludzie doświadczeni mówią o zerwaniu z przeszłością, z przeszłymi pokoleniami, z formami powszechnie przyjętymi, ze spuścizną starych.

Powierzchowna, a czasem nieroztropna frazeologia weszła do języka kościelnego. Mówi się o okresie konstantyńskim, by zdyskwalifikować całą wiekową historię Kościoła aż do naszych czasów. Mówi się też o mentalności przedsoborowej, by w sposób dowolny zdewaluować katolicki dorobek myśli i zwyczajów, który ma jeszcze tyle cennych wartości.

Dochodzi się do rozbieżności wyrażeń i zachowania tak negatywnego, że tworzą się zamieszania i rozdźwięki w społeczności kościelnej, z czego wyrasta przekonanie, że obowiązujące normy i zwyczaje już nie maja znaczenia. Można by tak dalej ciągnąć te rozważania, ale to każdy z Was może uczynić. Tak więc powstaje trudność rozróżnienia tego, czego nie można odrzucić z ogromnego dziedzictwa Tradycji, od rzeczy, które choć cenne, ale nie są tak istotne i konieczne dla podstawowych treści Kościoła i dla jego autentycznej żywotności. Trzeba odróżnić to, co przedstawia zwyczajowe, lecz niewątpliwe wartości, od tego, co pochodzi z przeszłości i dzisiaj jest już przestarzałe, zbyteczne, szkodliwe, a więc zasługujące na odrzucenie, względnie musi ulec zreformowaniu.

Przeprowadzenie takiego inwentarza zostawionej nam przez przeszłość spuścizny wymaga kompetencji i autorytetu, a ten znajdujemy we wspólnocie Kościoła. Żadna osoba prywatna nie może tego dokonać ani publicznie, ani prywatnie we własnym zakresie. Tym bardziej po zinwentaryzowaniu tych problemów nikt nie może według własnego uznania orzekać, co z tego powinno zostać, a co można odrzucić.

Kościół, idąc za wskazaniami Soboru, sporządza ten inwentarz przez swoje uprawnione organy. Kto jest wierny Kościołowi, nie powinien przywłaszczać sobie uprawnienia do wyprzedzenia tych orzeczeń ani też do ich zaprzeczenia. Żadne działanie w Kościele nie powinno być samowolne, nierozważne czy buntownicze. Kościół jest podobny do orkiestry symfonicznej. W orkiestrze żaden, nawet najbardziej szlachetny instrument, nie może grać tak, jak mu się podoba.

Rozsądek historyczny

Obecnie chcemy raczej zalecić świadomym i pełnym zapału synom skontrolowanie instynktownej antypatii do tradycji kościelnej. Tradycja jest przede wszystkim przekaźnikiem doktryny i sukcesji apostolskiej. Nie można mieć przed oczyma Chrystusa bez znajomości historycznego i ludzkiego przekaźnika, który prowadzi nas do źródeł Jego ewangelicznego objawienia. Poza tym Tradycja jest bogactwem, zaszczytem i siłą naszego domu - Kościoła katolickiego. Tradycja w swojej całości historycznej zawiera - owszem - wiele elementów nietrwałych i również nagannych, ale sprawiedliwy osąd tych negatywnych czy dyskusyjnych elementów powinien być właśnie osądem "historycznym".

Prawdziwy osad może być wydany jedynie w oparciu o znajomość ówczesnych warunków, doświadczeń tego czasu i następstw wydarzeń, nie zapominając przy tym, że Kościół, święty w swoim założeniu i w swojej sile uświęcającej, w swoim słowie, łasce oraz posłudze kapłańskiej, składa się z ludzi ulepionych z gliny Adamowej, z ludzi słabych i omylnych, grzesznych także i na Boskiej roli.

Inteligentna znajomość Tradycji, jej sprawiedliwa krytyka, jej mądra ocena nie będzie hamulcem, ale przewodnikiem dla tych, którzy chcą tak pożądanej w naszych czasach odnowy kościelnej; niech natchnie inicjatorów odnowy kościelnej umiłowaniem, nieomal że miłością rodzinną do dawnych dziejów Kościoła i do tych, którzy nam ją do dziś przekazali. To zaś uzdolni tych nowatorów do zdobycia umiejętności i powagi dla apostolskiej rozmowy z naszym pokoleniem. Pokolenie to wskutek powtarzających się rewolucji zostało pozbawione owej kultury wypróbowanej od wieków, a nieustraszonej wśród burz dziejowych, kultury ofiarowanej nam darmo przez Tradycję. Pamiętajmy, że wspólnota kościelna, którą chce żyć nasza dzisiejsza duchowość, zawiera w sobie solidarność z braćmi, "którzy nas poprzedzili w znaku wiary i śpią snem pokoju". Dzięki im my żyjemy i jesteśmy tutaj i pielgrzymujemy do Chrystusa, który ma przyjść ponownie.


Przypisy:

1. Dz 4, 32.

2. Flp 2, 1.



Źródło: Paweł VI - Trwajcie Mocni w wierze t.2 - wyd. Apostolstwa Młodych - Kraków 1974, s. 168 - 172.



opr. kkk/mg



« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama