reklama

Wysłał ich przed sobą

ks. Marian Machinek MSF ks. Marian Machinek MSF

dodane 01.07.2025 13:34

Bycie chrześcijaninem to bycie posłanym – nie ma innej możliwości. Odnosi się to nie tylko do tych, którym Jezus chce powierzyć jakieś specjalne zadanie w swojej wspólnocie, ale do każdego. Nie ma chrześcijan niepowołanych. Kto wszedł w osobistą relację z Jezusem, może i powinien stać się Jego widzialną wizytówką. Powinien, bo – jak wszystko, co ważne w życiu duchowym – jest to proces, w czasie którego chrześcijanin zaczyna sobie powoli  uświadamiać swoją godność fakt bycia wybranym i związane z tym zadanie głoszenia Ewangelii słowem i życiem.

Przytoczona przez Ewangelistę Łukasza opowieść o powołaniu siedemdziesięciu dwu uczniów zawiera kilka szczegółów, na które warto zwrócić uwagę. Zadanie powołanych i posłanych uczniów jest jasne: mają przygotować grunt na przyjście Jezusa. Można powiedzieć: tylko tyle i aż tyle. Ich zadaniem nie może być zagospodarowanie sobą i swoimi  mądrościami osobistej relacji innych z Jezusem: mają jedynie zadbać o miejsce dla Jezusa.

Jest to misja wymagająca, ale jednocześnie misja, dzięki której sami posłani doznają wewnętrznej przemiany, zostają wyposażeni w Bożą moc, otrzymują też bez zbytniej troski wszystko, co niezbędne w tej niezwykłej misji: o to troszczy się Bóg.

Ale w pouczeniu Jezusa jest także ostrzeżenie. W tę piękną posługę mogą bardzo szybko zostać wplątane ludzkie słabości: pycha, pragnienie sukcesu za wszelką cenę, wywieranie nacisku, by uzyskać jeszcze lepsze efekty. Świadomość niezwykłej Bożej mocy i Bożego prowadzenia może uśpić czujność. Szatan potrafi także być uległym „taktycznie”, by później uderzyć w najbardziej czuły punkt w najmniej spodziewanym momencie. Potwierdza to bolesna historia wielu dawnych i współczesnych głosicieli, których działalność, z początku błogosławiona i niezwykle płodna, utonęła w osobistych grzechach, sporach, ambicjach i pysze. Dlatego świadomości bycia powołanym, wyposażonym i posłanym przez Chrystusa musi zawsze towarzyszyć pokorne uznanie swojej niewystarczalności. Dojrzewanie Bożego ziarna aż do żniwa nie jest naszą sprawą. O to On zatroszczy się sam.     

1 / 1

reklama