reklama

Dlaczego milczy Pan żniwa?

ks. Rafał Hołubowicz ks. Rafał Hołubowicz

dodane 16.10.2025 09:11

Ileż to już razy w swoim życiu słyszeliśmy te słowa: „Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało; proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo”. Ileż to razy uczestniczyliśmy w nabożeństwach z modlitwą o powołania. Ileż to razy sami w swoich prywatnych modlitwach prosiliśmy o nowych kapłanów, o nowe siostry zakonne. I co? Nasze seminaria duchowne pustoszeją; z wielu parafii znikają wikarzy, bo kapłanów coraz mniej, no i jeszcze od czasu do czasu media rozpisują się szumnie o jakimś „wielkim” odejściu z kapłaństwa. Co się dzieje? Czy naprawdę Pan żniwa milczy?

Wielu pochylając się nad tym problemem analizuje ewentualne źródła kryzysu powołań, zwłaszcza w Europie, i stara się znaleźć jakieś sytuacje wyjścia. Czytając te wszystkie analizy i rady osobiście odnoszę wrażenie, że szukamy nie tam gdzie trzeba. Wielu skupia się na szybkich przemianach społecznych, inni wskazują na spadek demograficzny, jeszcze inni na coraz to nowe skandale w Kościele, czy to finansowe, czy seksualne, czy jeszcze inne. Generalnie każdy z tych powodów wydaje się być prawdziwy i po części może rzeczywiście tak jest. Jednak istnieje jeszcze głębsza przyczyna kryzysu powołań. Jest nią kryzys wiary współczesnego człowieka; kryzys wiary w ogóle, a szczególnie kryzys wiary w realną obecność Chrystusa w Eucharystii, jak to słusznie zauważył papież Benedykt XVI w napisanym w 2019 r. Liście o przyczynach kryzysu w Kościele.

Jeśli kapłan jest rzeczywiście człowiekiem Eucharystii, a Eucharystia to przecież żywy i prawdziwy Zmartwychwstały Pan, i jeśli współczesny człowiek odrzuca wiarę w tę realną obecność, to jak w takim środowisku młody człowiek ma usłyszeć wołanie tego Zmartwychwstałego Pana. Bo jest przecież rzeczą oczywistą, że nasz Pasterz nadal przechadza się po swojej owczarni i poszukuje nowych pasterzy, a kiedy już znajdzie jakiegoś kandydata, wzywa go po imieniu i zaprasza do kroczenia za Nim. Problem nie leży więc po stronie Jezusa, a po stronie człowieka. To człowiek tak daleko odszedł dziś od Boga, że coraz trudniej mu usłyszeć delikatne wołanie Pana: „Pójdź za mną”. A ponadto, miejsce w którym powinien usłyszeć wołanie Pana, czyli Liturgia, tak samo staje się coraz bardziej przesiąknięta tym światem, że już nawet tam ciężko odkryć Boga. Wszystko razem sprawia, że mimo wołania Pana żniwa, robotników zbyt wielu nie przybywa. Jak zmienić taki stan rzeczy?

Trafnej odpowiedzi na to pytanie udzielił papież Benedykt XVI we wspomnianym już Liście: „Zatem, kiedy myśli się o tym, jakie działanie jest wymagane przede wszystkim, jest raczej oczywiste, że nie potrzeba nam drugiego Kościoła naszego własnego projektu. To, czego potrzeba przede wszystkim, to odnowa wiary w rzeczywistość Jezusa Chrystusa danego nam w Najświętszym Sakramencie”.

We Francji, tym chyba najbardziej zlaicyzowanym kraju Europy, który chyba można by już nazwać islamskim, dzieje się ostatnio niezywkła rzecz – Kościół się odradza. Jest tam coraz więcej nawróceń, nawet z islamu, i coraz więcej chrztów osób dorosłych a także zaczyna wzrastać liczba powołań. Dokonuje się to jednak w zdecydowanej większości w środowiskach żyjących Tradycją katolicką, tzn. tam, gdzie Liturgia sprawowana jest w rycie przedsoborowym a Komunia św. udziela jest tylko w postawie klęczącej i do ust. To wyraźna wskazówka, w którym kierunku powinniśmy zmierzać, jeśli chcemy, aby Pan stanął przy nas, wzmocnił nas, i aby dopełniło się, także w naszych czasach, głoszenie Ewangelii, jak to napisał św. Paweł w Liście do Tymoteusza. 

 

1 / 1

reklama