Wstęp i spis treści
| |
WSTĘP | 5 |
PYTANIE 1 | |
„Czemu myśli te nurtują w waszych sercach? Cóż jest łatwiej: powiedzieć paralitykowi: Odpuszczone są twoje grzechy, czy też powiedzieć: Wstań, weź swoje nosze i chodź?” (Mk 2, 8-9) | 11 |
PYTANIE 2 | |
„Czy goście weselni mogą pościć, dopóki pan młody jest z nimi?” (Mk 2, 19) | 16 |
PYTANIE 3 | |
„Czy nigdy nie czytaliście, co uczynił Dawid, który znalazł się potrzebie, i poczuł głód, on i jego towarzysze? Jak wszedł do domu Bożego za Abiatara, najwyższego kapłana, i jadł chleby pokładne, które tylko kapłanom jeść wolno; i dał również swoim towarzyszom?” (Mk 2, 25-26) | 22 |
PYTANIE 4 | |
„Co wolno w szabat: uczynić coś dobrego czy coś złego? Życie uratować czy zabić?” (Mk 3, 4) | 26 |
PYTANIE 5 | |
„Jak może szatan wyrzucać szatana?” (Mk 3, 23) | 32 |
PYTANIE 6 | |
„Któż jest moją matką i którzy są moimi braćmi?” (Mk 3, 33) | 37 |
PYTANIE 7 | |
„Nie rozumiecie tej przypowieści? Jakże więc zrozumiecie inne przypowieści?” (Mk 4, 13) | 45 |
PYTANIE 8 | |
„Czy po to wnosi się światło, by je umieścić pod korcem lub pod łóżkiem? Czy nie po to, żeby je umieścić na świeczniku?” (Mk 4, 21) | 51 |
PYTANIE 9 | |
„Z czym porównamy królestwo Boże lub w jakiej przypowieści je przedstawimy?” (Mk 4, 30) | 55 |
PYTANIE 10 | |
„Czemu tak bojaźliwi jesteście? Jakże brak wam wiary!” (Mk 4, 40) | 60 |
PYTANIE 11 | |
„Jak ci na imię?” (Mk 5, 9) | 65 |
PYTANIE 12 | |
„A Jezus natychmiast uświadomił sobie, że moc wyszła z Niego. Obrócił się w tłumie i zapytał: «Kto dotknął mojego płaszcza?»” (Mk 5, 30) | 72 |
PYTANIE 13 | |
„Czemu podnosicie wrzawę i płaczecie? Dziecko nie umarło, tylko śpi” (Mk 5, 39) | 76 |
PYTANIE 14 | |
„On ich zapytał: «Ile macie chlebów? Idźcie, zobaczcie!»” (Mk 6, 38) | 81 |
PYTANIE 15 | |
„I wy tak niepojętni jesteście? Nie rozumiecie, że nic z tego, co z zewnątrz wchodzi w człowieka, nie może uczynić go nieczystym; bo nie wchodzi do jego serca, lecz do żołądka, i zostaje wydalone na zewnątrz” (Mk 7, 18-19) | 87 |
PYTANIE 16 | |
„Ile macie chlebów?” (Mk 8, 5) | 93 |
PYTANIE 17 | |
„On zaś westchnął w głębi duszy i rzekł: «Czemu to plemię domaga się znaku? Zaprawdę, powiadam wam: żaden znak nie będzie dany temu plemieniu»” (Mk 8, 12) | 97 |
PYTANIE 18 | |
„Jezus zauważył to i rzekł do nich: «Czemu rozprawiacie o tym, że nie macie chlebów? Jeszcze nie pojmujecie i nie rozumiecie, tak otępiałe są wasze umysły? Mając oczy, nie widzicie; mając uszy, nie słyszycie? Nie pamiętacie, ile zebraliście koszów pełnych ułomków, kiedy połamałem pięć chlebów dla pięciu tysięcy?». Odpowiedzieli mu: «Dwanaście». «A kiedy połamałem siedem chlebów dla czterech tysięcy, ile zebraliście koszów pełnych ułomków?». Odpowiedzieli: «Siedem». I rzekł im: «Jeszcze nie pojmujecie?»” (Mk 8, 17-21) | 102 |
PYTANIE 19 | |
„On ujął niewidomego za rękę i wyprowadził go poza wieś. Zwilżył mu oczy śliną, położył na niego ręce i zapytał: «Czy coś widzisz?»” (Mk 8, 23) | 106 |
PYTANIE 20 | |
„Jezus udał się ze swoimi uczniami do wiosek pod Cezareą Filipową. W drodze pytał uczniów: «Za kogo uważają mnie ludzie?»” (Mk 8, 27) | 110 |
PYTANIE 21 | |
„«A wy za kogo mnie uważacie?». Odpowiedział Mu Piotr: «Ty jesteś Mesjasz». Wtedy surowo im przykazał, żeby nikomu o Nim nie mówili” (Mk 8, 29-30) | 116 |
PYTANIE 22 | |
„Cóż bowiem za korzyść stanowi dla człowieka zyskać świat cały, a swoją duszę utracić? Bo cóż może dać człowiek w zamian za swoją duszę?” (Mk 8, 36-37) | 121 |
PYTANIE 23 | |
„A On im rzekł: «Istotnie, Eliasz przyjdzie najpierw i wszystko naprawi. Ale jak jest napisane o Synu Człowieczym? Ma On wiele cierpieć i być wzgardzony»” (Mk 9, 12) | 126 |
PYTANIE 24 | |
„O czym rozprawiacie z nimi?” (Mk 9, 16) | 131 |
PYTANIE 25 | |
„O plemię niewierne, jak długo mam być z wami? Jak długo mam was znosić?” (Mk 9, 19) | 136 |
PYTANIE 26 | |
„Jezus zapytał ojca [chłopca]: «Od jak dawna to mu się zdarza?»” (Mk 9, 21) | 141 |
PYTANIE 27 | |
„O czym to rozprawialiście w drodze?” (Mk 9, 33) | 146 |
PYTANIE 28 | |
„Dobra jest sól; lecz jeśli sól smak swój utraci, czymże ją przyprawicie?” (Mk 9, 50) | 150 |
PYTANIE 29 | |
„Co wam przykazał Mojżesz?” (Mk 10, 3) | 154 |
PYTANIE 30 | |
„Czemu nazywasz Mnie dobrym?” (Mk 10, 18) | 158 |
PYTANIE 31 | |
„On ich zapytal: «Co chcecie, żebym wam uczynił?»” (Mk 10, 36) | 162 |
PYTANIE 32 | |
„Czy możecie pić kielich, który Ja mam pić, albo przyjąć chrzest, którym Ja mam być ochrzczony?” (Mk 10, 38) | 166 |
PYTANIE 33 | |
„Co chcesz, abym ci uczynił?” (Mk 10, 51) | 171 |
PYTANIE 34 | |
„Czy nie jest napisane: Mój dom ma być domem modlitwy?” (Mk 11, 17) | 175 |
PYTANIE 35 | |
„Czy chrzest Janowy pochodzi z nieba, czy też od ludzi?” (Mk 11, 30) | 179 |
PYTANIE 36 | |
„Cóż uczyni właściciel winnicy?” (Mk 12, 9) | 183 |
PYTANIE 37 | |
„Nie czytaliście tych słów w Piśmie: Ten właśnie kamień, który odrzucili budujący, stał się głowicą węgła. Pan to sprawił i jest cudem w naszych oczach” (Mk 12, 10-11) | 187 |
PYTANIE 38 | |
„Czemu wystawiacie Mnie na próbę?” (Mk 12, 15) | 191 |
PYTANIE 39 | |
„Czyj jest ten obraz i napis?” (Mk 12, 16) | 195 |
PYTANIE 40 | |
„Czyż nie dlatego jesteście w błędzie, że nie rozumiecie Pisma ani mocy Bożej?” (Mk 12, 24) | 199 |
PYTANIE 41 | |
„Jak mogą twierdzić uczeni w Piśmie, że Mesjasz jest synem Dawida? Wszak sam Dawid mówi mocą Ducha Świętego: Rzekł Pan do Pana mego: Siądź po prawicy mojej, aż położę Twoich nieprzyjaciół pod stopy Twoje. Sam Dawid nazywa Go Panem, jakże więc jest tylko jego synem?” (Mk 12, 35-37) | 203 |
PYTANIE 42 | |
„Widzisz te potężne budowle? Nie zostanie tu kamień na kamieniu, który by nie był zwalony” (Mk 13, 2) | 207 |
PYTANIE 43 | |
„Zostawcie ją; czemu sprawiacie jej przykrość?” (Mk 14, 6) | 211 |
PYTANIE 44 | |
„Szymonie, śpisz? Jednej godziny nie mogłeś czuwać?” (Mk 14, 37) | 215 |
PYTANIE 45 | |
„Śpicie dalej i odpoczywacie?” (Mk 14, 41) | 219 |
PYTANIE 46 | |
„Wyszliście z mieczami i kijami, jak na zbójcę, żeby mnie pojmać?” (Mk 14, 48) | 223 |
PYTANIE 47 | |
„O godzinie dziewiątej Jezus zawołał donośnym głosem: «Eloi, Eloi, lema sabachthani», to znaczy: Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił?” (Mk 15, 34) | 227 |
Prowadziłem kiedyś zajęcia z Biblii w małej grupie liderów w Intipuca w Salwadorze. Co piątek w jakieś dwadzieścia osób spotykaliśmy się wieczorem w kościele. Te spotkania były reakcją na działalność pewnej grupy modlitewnej, która zaczęła skłaniać się ku postawie fundamentalistycznej. Właśnie jeden z jej liderów podarował mi książkę pt. Discipleship, napisaną przez pewnego meksykańskiego księdza. Podstawowym założeniem tej książki było pomóc czytelnikowi spotkać Jezusa obecnego w Ewangeliach oraz spojrzeć na siebie jako na Jego ucznia. Jej układ był prosty, a sposób wydania nasuwał mi przypuszczenie, że została wydrukowana własnym nakładem. Cel, jaki przyświecał autorowi, to aby czytelnik po zaznajomieniu się z jej treścią, wziął do ręki Biblię i sam zaczął ją czytać.
Jeden rozdział tej książki zawierał kilkanaście ćwiczeń mających ułatwić czytanie Ewangelii. Jedno z nich polegało na wyszukiwaniu pytań, jakie Jezus zadał swym uczniom i innym słuchaczom. Do tego dochodziło ćwiczenie, polegające na przeczytaniu pytań, które ludzie zadali Jezusowi i które zostały zapisane w Nowym Testamencie, i zastanowieniu się nad nimi. Postanowiłem sporządzić sobie listę tych pytań, a następnie zapytać wszystkich na spotkaniu o ich reakcję na nie — zgodnie z poleceniem, jakie było zawarte w tej książce.
Kiedy zobaczyłem, jak wiele jest pytań, które w Ewangeliach zadaje Jezus, postanowiłem nieco zawęzić obszar pracy. Ponieważ Ewangelia według św. Marka jest najkrótsza ze wszystkich, pomyślałem, że przyjrzę się tylko pytaniom tam zawartym. Biskup z Salwadoru zamówił dla mnie broszurowe wydanie tej Ewangelii. Chciałem zająć się czytaniem jej tekstu razem z moją grupą. Byłem jednak zaskoczony tym, jak wiele pytań Jezus tam zadaje. Jak się okazało, jest to ta Ewangelia, która ze wszystkich czterech zawiera najwięcej pytań.
To były wspaniałe spotkania i nikt się na nich nie nudził. Poprowadziłem je nieco inaczej niż zwykle. Mój wykład był dla słuchaczy nieco ekscytujący, a i ja sam reagowałem entuzjastycznie, widząc ich błyszczące oczy. Przyjęta metoda zafunkcjonowała. Każdy po kolei miał okazję zabrać głos i ustosunkować się do pytania, które było krótkie, ale zarazem dość prowokacyjne. Pytałem każdego z uczestników spotkań, które z pytań zadanych przez Jezusa odbija się w jego lub jej życiu najgłośniejszym echem. Poszczególne osoby wskazywały na różne, co sprawiło, że całe ćwiczenie stało się jeszcze bardziej interesujące.
Porównałem ze sobą pozostałe Ewangelie i odkryłem, że Jezus przedstawiony przez Marka jest, jak to mówimy po hiszpańsku: preguntón, kimś, kto zadaje niezmierzoną ilość pytań. Są to pytania retoryczne, czasami odpowiadał pytaniem na pytanie (wtedy przypominali mi się moi krewni z wysp celtyckich i myślałem, że jest to taki „irlandzki” Jezus), nawet umarł z pytaniem na ustach. Nie pamiętam, abym kiedykolwiek słyszał o tym, że pytania są cechą charakterystyczną Ewangelii Markowej, dlatego zacząłem zgłębiać ten problem i pytać o to moich przyjaciół, uciekając się do pomocy kolegów naukowców. Oni też byli poruszeni wyjątkowym charakterem takiego podejścia i sami zaczęli tak patrzeć na ten tekst. Zadawanie pytań to Boska prerogatywa — powiedział jeden z nich, powołując się na klimat, jaki panuje w Księdze Hioba, gdzie Bóg „przemaglował” biednego, niecierpliwego człowieka, zadając mu parę wyjątkowo absurdalnych, teoretycznych pytań (moim ulubionym jest to odnoszące się do hipopotama, które Bóg zadaje mu w 40. rozdziale).
Bardzo szybko niejako uzależniłem się od takiego sposobu patrzenia na sprawę. Pomyślałem, że mogłaby z tego powstać książka: Jezus zadaje nam pytania. Zanim dokonałem całego tego odkrycia, miałem kilka innych pomysłów na książkę — wszystkie one muszą teraz poczekać. Wydałem już dwie inne pozycje — wiem jednak, że do pisania tej przystąpiłem dlatego, że wszystkie te myśli zaczęły się kotłować w mojej głowie. Wziąłem do ręki marker i zacząłem zaznaczać w moim egzemplarzu Biblii wszystkie pytania, które występują w Ewangelii św. Marka. Następnie przepisałem każde z tych pytań do zeszytu — każde na osobnej stronie. Pod tekstem angielskim wpisałem łaciński, przepisany z Wulgaty, a następnie dołożyłem tekst grecki. Zaznaczyłem w nich słowa klucze oraz zapisałem najważniejsze myśli.
Jak się okazało, jest tego materiału tyle, że z powodzeniem wystarczyło na całą książkę. Każde z pytań może się stać punktem wyjścia do rozwinięcia refleksji. Książkę taką można albo przeczytać od razu całą, od deski do deski, albo poszczególne jej części, zależnie od upodobań. Będę się w niej starał udzielić odpowiedzi — albo przynajmniej poprowadzić refleksję — na temat, który w danym pytaniu został poruszony. Pierwszym pytaniem, które opracowałem, było to: „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?” (Mk 15, 34), czyli ostatnie pytanie z tej książki. Niemal natychmiast przypomniałem sobie pewną kobietę, którą spotkałem w pierwszej parafii, w jakiej przyszło mi pracować. Opowiedziała mi o tym, jak sama zetknęła się z uczuciem rozpaczy, gdy przechodziła przez wielki, stary most nad Cleveland's Cuyahoga River.
Podczas pisania tej książki przydarzyło mi się wiele rzeczy. Zostałem przeniesiony z Chirilagua do Puerto de La Libertad, portowego miasta, gdzie pracowałem w latach 1986-1993. Tym razem miałem być duszpasterzem wielonarodowego zespołu, polecono mi też wycofać się z tej misji najszybciej, jak to będzie możliwe. Jakby same te zmiany nie były jeszcze doświadczeniem nadzwyczaj traumatycznym („Powrót do przyszłości” — żartowałem, ponieważ był to powrót do pracy, którą przez długi czas i z dużym poświęceniem już wcześniej wykonywałem), Salwador nawiedziły dwa silne trzęsienia ziemi, które zdewastowały kraj, niszcząc tysiące budynków i setki kościołów. Wstrząsy wtórne dopełniły tragedii i w sumie liczba ta przekroczyła dziesięć tysięcy. Osobiste reperkusje tych zmian oraz nowe obowiązki, jakie mi powierzono w archidiecezji, były doświadczeniem niemal równie dramatycznym.
Przez dwa lata starałem się „ociosać” nieco materiał do mojej książki. Pisałem swe refleksje wcześnie rano, a czasami także późno w nocy. Zacząłem tę pracę w Chirilagua, a skończyłem w La Libertad; pracowałem podczas wakacji w domu, podczas wypełniania obowiązków w kościele, a także gdy jeździłem po Kalifornii, zbierając pieniądze na odbudowę kościołów i kaplic w Salwadorze. Pytania te stały się moim intelektualnym bagażem, który zabierałem ze sobą, gdziekolwiek wyruszałem: stały się cząstką mojej modlitwy i mego życia. Zapisywałem w zeszycie wszystkie myśli, które, jak mi się wydawało, mogą coś wnieść do sprawy. Wiele zaczerpnąłem z Catena aurea — komentarza św. Tomasza z Akwinu do Ewangelii. Czasami zapisywałem myśli w takim pośpiechu, że później trudno mi je było odczytać (Browning powiedział kiedyś o pewnych nieczytelnych wersach swojej poezji: „Gdy komponowałem te wersy, wówczas Bóg wiedział i ja też wiedziałem, co chciałem tam zapisać. A teraz już tylko Bóg to wie”).
Wreszcie doszedłem do końca. Przeżyłem wtedy dziwny syndrom związany z wypełnieniem zadania, coś jakby depresję poporodową. O wiele więcej czasu, niż miałoby to miejsce w normalnych warunkach, potrzebowałem na napisanie wstępu. Teraz zaś opanowały mnie wątpliwości i trochę wstydzę się swych refleksji, nad którymi — pisząc je i szlifując — spędziłem dwa lata. Nie wiem, jakie to będzie miało znaczenie z punktu widzenia odbiorcy tej książki, ale wydaje mi się, że jest to dowód szczerości, z jaką pisałem wszystkie te słowa. Takie właśnie są te rozważania. Mam nadzieję, że jako punkt wyjścia do własnej refleksji i modlitwy będą one dla ciebie przynajmniej tak pożyteczne, jak były użyteczne dla mnie.
Niech cię Bóg błogosławi za to, że trwasz w jedności ze mną. Życzę ci powodzenia w odpowiadaniu na wszystkie pytania, jakie Jezus ci zada.
opr. aw/aw