Ewangelię należy głosić z pokorą, unikając pokusy pychy – mówił Franciszek na Mszy w Domu św. Marty.
Odnosząc się do dzisiejszej Ewangelii ze święta ku czci św. Marka, podkreślił, że Jezus powierza uczniom misję wyjścia z Jerozolimy i głoszenia Dobrej Nowiny na całym świecie. „Ewangelię bowiem głosi się zawsze w drodze, nie na siedząco” – podkreślił Franciszek. Dodał, że trzeba iść tam, gdzie Jezus nie jest znany, albo gdzie jest prześladowany, oszpecany.
„Wyjść po to, aby głosić. I także w tym wyjściu chodzi o życie, w grę wchodzi życie głoszącego. Nie ma zapewnionego bezpieczeństwa, nie ma zabezpieczeń na życie dla misjonarzy. Jeśli misjonarz szuka zabezpieczeń dla swojego życia, nie jest prawdziwym głosicielem Ewangelii, nie wychodzi, ale pozostaje bezpieczny. Po pierwsze: trzeba iść, wychodzić. Ewangelię, nowinę o Jezusie Chrystusie, zawsze głosi się w drodze; zawsze w drodze. Zarówno na drodze wysiłku fizycznego, duchowego, jak i na drodze cierpienia: pomyślmy o głoszeniu Ewangelii przez chorych – tak wielu chorych! – którzy swoje cierpienia ofiarują za Kościół, za chrześcijan. Ale zawsze muszą wyjść z swoich ograniczeń” – mówił Papież.
Franciszek zauważył, że Ewangelię trzeba głosić z pokorą, a nie z ludzką mocą, bo Bóg odrzuca pysznych, a obdarza łaską pokornych. Wszyscy jesteśmy wezwani, aby stać się pokornymi jedni wobec drugich.
„Dlaczego pokora jest potrzebna? Ponieważ głosimy nowinę pokory, chwały, ale właśnie poprzez pokorę. Głoszenie Ewangelii doświadcza pokus: pokusy władzy, pokusy pychy, światowości, wiele jest takich światowych rzeczy, które zachęcają nas do mówienia. Nie ma jednak nauczania Ewangelii rozmytej, bez mocy, Ewangelii bez Chrystusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego. I dlatego Piotr mówi: «Bądźcie trzeźwi! Czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, jak lew ryczący krąży, szukając kogo pożreć. Mocni w wierze przeciwstawcie się jemu! Wiecie, że te same cierpienia ponoszą wasi bracia na świecie». Głoszenie Ewangelii, jeśli jest prawdziwe, doświadcza także pokus” – powiedział Ojciec Święty.
Franciszek stwierdził, że jeżeli jakiś chrześcijanin utrzymuje, iż głosi Ewangelię, ale nie doświadcza pokus, oznacza to, że „diabeł się nim nie przejmuje” gdyż „głosi rzeczy, które nikomu nie służą”. „Dlatego – kontynuował Papież – w prawdziwym głoszeniu zawsze jest coś z pokusy i także z prześladowania”. Ale tutaj sam Pan przyjdzie, aby nas wzmocnić, bo obiecał to Apostołom.
„To Pan nas pocieszy, da nam moc, abyśmy szli naprzód, ponieważ to On razem z nami działa, jeżeli jesteśmy wierni głoszeniu Ewangelii, jeżeli wychodzimy z naszych ograniczeń, aby głosić Chrystusa ukrzyżowanego, który jest zgorszeniem i głupstwem, i jeśli czynimy to z pokorą, prawdziwą pokorą. Niech Pan da nam wszystkim tę łaskę, jako ochrzczonym, abyśmy podjęli drogę ewangelizowania z pokorą, z ufnością, głosząc prawdziwą Ewangelię. «Słowo stało się ciałem». Słowo przyszło w ciele. I to jest szaleństwo, skandal; ale głośmy to przekonani, że Pan jest blisko nas, działa razem z nami i podtrzymuje nas w naszym zaangażowaniu” – zakończył Franciszek.
Dzisiejszą Mszę Papież sprawował w intencji koptyjskich chrześcijan mieszkających w Egipcie. Wspominany dziś w liturgii św. Marek uważany jest bowiem za założyciela Kościoła w Aleksandrii.
pp/ rv