„Emilia i Karol Wojtyłowie. Rodzice św. Jana Pawła II” to ostatnio wydana przez ESPRIT książka Mileny Kindziuk. Poniżej zamieszczamy fragment zatytułowany „Zbawienny doktor Taub".
Zbawienny doktor Taub
Jako pierwszy, jeszcze tego samego dnia, o wszystkim dowiedział się Karol – tak wynikało z relacji Heleny Szczepańskiej. Teraz dopiero Wojtyłowie musieli więc przeżywać prawdziwy dramat.
– Tym bardziej że – jak mówili mi starsi ludzie, którzy ich pamiętali – Emilia z Karolem bardzo się kochali, byli wspaniałym, dobrze dobranym małżeństwem – podkreśla ksiądz Jakub Gil.
Oboje przecież mieli świadomość, że brak zgody na aborcję niesie ze sobą bardzo poważne zagrożenie dla życia Emilii. Jako rodzice zdawali sobie też sprawę, że matka jest jeszcze potrzebna Edmundowi, który miał dopiero trzynaście lat (czyli tyle, ile miała Emilia, gdy zmarła jej matka). Z drugiej strony dla Emilii i Karola, ludzi pochodzących z tradycyjnych, religijnych rodzin i traktujących w sposób poważny swoją wiarę, do tego żyjących w łączności z Kościołem, zabicie nienarodzonego dziecka było sprzeczne z ich systemem wartości. Piąte przykazanie Dekalogu brzmi przecież jednoznacznie: „Nie zabijaj”. Dobrze wiedzieli, że złamanie przykazania jest nie tylko obiektywnym złem, lecz także jednym z najcięższych grzechów.
Dylematy więc musieli mieć ogromne.
Sytuacja wymagała jednak szybkiej decyzji. Toteż Wojtyłowie niemal od razu ją podjęli: niezależnie od wszystkiego, ich poczęte dziecko miało się urodzić.
Zaczęli więc szukać innego lekarza.
– A że powszechnym uznaniem cieszył się doktor wszech nauk lekarskich Samuel Taub przyjmujący na terenie koszar, Karol właśnie do niego się zwrócił o pomoc w ratowaniu życia żony i poczętego dziecka – twierdzi Michał Siwiec Cielebon.
Żydowski lekarz Taub miał bardzo dobrą opinię nie tylko w środowisku wojskowym, lecz także w cywilnym. Jak potwierdzają źródła, „przybył do Wadowic w roku 1915, kiedy to do szpitala garnizonowego, funkcjonującego przy 20. Pułku Landwehry Stanisławowskiej zmobilizowano wielu żydowskich oficerów – lekarzy pochodzących z różnych miast. Po zakończeniu wojny osiedlił się na stałe w Wadowicach. Ze względu na swoją wiedzę, umiejętność oraz działalność dobroczynną był bardzo popularny i lubiany przez ogół społeczności żydowskiej”. Uchodził za świetnego fachowca (a tych nie było wielu w mieście), potrafił wyleczyć chorych albo uratować życie, niekiedy w sytuacjach beznadziejnych, gdy inni lekarze byli już bezradni i nie podejmowali się dalszego leczenia.
– Doktor Taub, który przychodził z wizytami lekarskimi do mojego dziadka, słynął ze skutecznych reanimacji – opowiada Michał Siwiec Cielebon. – Kiedyś został wezwany do jednego z poruczników, gdy inny lekarz, doktor Goldberg, stwierdził jego zgon. Taub przez osiem godzin prowadził reanimację, robił zastrzyki, stymulował, i przywrócił czynności życiowe wojskowego. Nie wziął za to pieniędzy.
Jak wynika z ustnych relacji kilku wtajemniczonych w całą sprawę mieszkańców Wadowic, Emilia razem z Karolem udała się więc do doktora Tauba na wizytę, do prywatnego gabinetu lekarskiego w budynku przy ulicy Lwowskiej (gdzie też mieszkał razem ze swoją rodziną; wcześniej mieszkali tam Wojtyłowie). Doktor Taub potwierdził, że istnieje ryzyko powikłań przy porodzie, ze śmiercią Emilii włącznie. Nie proponował jednak aborcji. Co więcej – wyraził zgodę na poprowadzenie ciąży Wojtyłowej. Zastrzegł jedyne, że podejmie się ryzyka na wyraźną prośbę obojga małżonków oraz na ich odpowiedzialność.
Skąd o tym wiadomo?
– Tę relację z pierwszej wizyty Wojtyłów u doktora Tauba słyszałem wielokrotnie w domu rodzinnym, zarówno od swojej babci, jak i od Heleny Szczepańskiej, i Marii Kaczorowej, które z Emilią na ten temat rozmawiały, ciesząc się, że jest szansa na urodzenie tego dziecka – mówi Michał Siwiec Cielebon.
Pamięta też, że po latach, gdy Karol Wojtyła był już biskupem, a potem kardynałem, Helena Szczepańska, która dwa razy w roku jeździła do niego do Krakowa z tortem pieczonym przez jego babcię, mówiła: „Co by to było, jakby Emilia dokonała aborcji? Jak to dobrze, że urodziła wtedy to dziecko!”. Tatarowa zaś mawiała w tym kontekście do Marii Siwcowej: „Patrz pani, gdyby nie ten Taub, to nie byłoby dzisiaj kardynała Wojtyły!”.
Taką wersję wydarzeń znał podobno ksiądz doktor Edward Zacher, który przez ponad pół wieku był związany z Wadowicami (w okresie międzywojennym, w l. 1932–1939, był katechetą w Gimnazjum im. Marcina Wadowity w Wadowicach, do którego uczęszczał wtedy także Karol Wojtyła, potem przez wiele lata był wikariuszem i proboszczem wadowickiej parafii, zmarł w 1987 r.). Opowiadano o tym również publicznie w roku 1982, kiedy w Domu Kultury otwierano wystawę o 12. Pułku Piechoty Ziemi Wadowickiej. Syn Tatarowej powiedział wówczas, że „kardynał Wojtyła żyje dzięki doktorowi Taubowi”.
Ksiądz Jakub Gil wspomina, że kiedy dwadzieścia lat temu chodził po kolędzie, to starsza pani, rodowita Wadowiczanka, opowiadała mu, że po tym, gdy inny lekarz dał Emilii nadzieję na urodzenie dziecka, można było zaobserwować jakąś nadzwyczajną troskę Karola o swoją żonę.
– Gdy tylko przychodził z pracy, trwał cały czas przy niej. Był dla niej ostoją. Im bardziej ogarniał ją lęk, tym bardziej był przy niej i ją wspierał. Widać było, że bardzo ją kocha. To dużo znaczyło. Wszystko znaczyło. Bez wątpienia siła i determinacja męża pomogła pani Wojtyłowej wytrwać i urodzić to dziecko – podkreśla ksiądz Gil.
– O tym wszystkim wspominała mi też przyjaciółka Emilii, Helena Szczepańska – potwierdza Michał Siwiec Cielebon. – Doktor Taub zalecił Wojtyłowej leżenie, odpoczynek i bardzo dobre odżywanie, miała jeść dużo witamin. Karol bardzo wtedy dbał o nią, od razu po pracy przychodził do domu, aby pozostawać przy żonie. Podobno się bardzo martwił, żeby jej się krzywda nie stała.
Bezpośrednią opiekę nad ciężarną Emilią sprawowała położna, Tatarowa, która pracowała w gabinecie doktora Tauba. To właśnie ją przysyłał lekarz do domu Wojtyłowej, by na bieżąco nad nią czuwała, chociaż generalnie położna ta współpracowała raczej z kobietami pochodzenia żydowskiego, które w większości były pacjentkami doktora Tauba.
Fragment pochodzi z książki „Emilia i Karol Wojtyłowie. Rodzice św. Jana Pawła II” Mileny Kindziuk, Wydawnictwo Esprit
Link do książki „Emilia i Karol Wojtyłowie. Rodzice św. Jana Pawła II"