Kopalnie w kosmosie – czy kosmiczne górnictwo stanie się przemysłem przyszłości?

Kosmiczne górnictwo wydaje się na pierwszy rzut oka czymś bardzo odległym. Okazuje się jednak, że świat powoli przygotowuje się na taki krok. Są firmy, które pracują nad stworzeniem odpowiednich technologii umożliwiających wydobycie i sprowadzenie na Ziemię kosmicznych surowców.

Temat górnictwa kosmicznego podjął w „Tygodniku Solidarność” Aleksander Żywczyk. Jak pisze, są już firmy zajmujące się tylko opracowywaniem technologii pozyskania surowców z kosmosu. 

„Należą do nich m.in. Planetary Resources czy Deep Space Industries, które od lat pracują nie tylko nad konkurencyjnymi rozwiązaniami pozwalającymi na wydobycie minerałów z tak egzotycznych miejsc, jak niewielkie planetoidy krążące wokół Słońca kilkadziesiąt milionów kilometrów za Marsem, ale również sposobem sprowadzenia ich na Ziemię”.

Opracowanie takiej technologii wiąże się wielkimi zyskami i renomą. „Nie ma wątpliwości, że ten, kto pierwszy opracuje najlepszą technologię, stanie się gigantem przemysłowym, którego pozycji nie zagrozi nic przez najbliższych kilkaset lat”.

O jakich surowcach mowa? Głównie o metalach, także szlachetnych, jak złoto, srebro czy platyna. Emocje wzbudzają wielkie kosmiczne złoża diamentów czy innych kamieni szlachetnych – „złoża liczone nie w karatach, ale… tysiącach ton”. Na liście surowców kosmicznych nie ma węgla kamiennego, którego złoża znajdują się wyłącznie na Ziemi.

„Po co mogą sięgnąć kompanie górnicze, które odważą się sięgnąć ponad chmury? Gigantyczne złoża irydu, osmu, palladu, platyny, renu, rodu, rutenu czy wolframu. A są jeszcze tytan, żelazo, kobalt, mangan, molibden, nikiel oraz – rzecz z punktu widzenia przemysłu górniczego zupełnie nowa – złoża… wody i tlenu, dóbr będących warunkiem koniecznym eksploracji kosmosu, a więc dające się sprzedać za niemałe pieniądze”.

Wydobycie kosmicznych surowców nie wiązałoby się z budową głębokich kopalni, bo w kosmosie występują one na powierzchni.

„Wiadomo, że większość surowców, po które na Ziemi trzeba sięgać głęboko, tam, w kosmosie, można zeskrobywać z powierzchni. Nie ma więc mowy o budowie złożonych kopalń z wielokilometrowymi szybami. Zwykle wystarczy kopalnia odkrywkowa” – czytamy w tekście.

Wśród wielu pytań pojawiają się też te dotyczące transportu kosmicznych surowców. Czy jest to w ogóle możliwe? Okazuje się, że tak.

„Choć od potencjalnych nowych – tym razem kosmicznych – zagłębi mineralnych dzielą nas dziesiątki milionów kilometrów, transport też nie wydaje się aż tak dużym problemem, jak sądzono na początku. Na przełomie minionego i obecnego stulecia po raz pierwszy ogłoszono pomysł wykorzystywania do transportu minerałów nie tyle rakiet kosmicznych, co wyłącznie ich silników zamocowanych na planetoidzie i umiejętnie sterowanych przez pilotów np. z Ziemi”.

Prace nad kosmicznym górnictwem trwają. Czy przyniosą efekt? Prawdopodobnie tak, bo sprawa traktowana jest bardzo poważnie.

„Mało kto nie traktuje dziś kosmicznego górnictwa jako nieuniknionego i integralnego elementu przyszłości. Zresztą już teraz zdarzają się w tym obszarze spory i burzliwe negocjacje” – pisze Żywczyk.

Badania nad korzystaniem z zasobów kosmicznych można potraktować jako ciekawostkę. Być może wydaje się to odległe i niemożliwe. Nie da się jednak ukryć, że świat rozwija się w bardzo szybkim tempie, a technologia z dnia na dzień potrafi zmienić codzienne życie. Może za kilkadziesiąt lat będzie można dostać pierścionek z kosmicznego złota z kosmicznym diamentem? Czas pokaże.

Źródło: „Tygodnik Solidarność” nr 49/2020

« 1 »

reklama

reklama

reklama