Zamiast kreować własne wizje pokoju, lepiej jest przyjąć pokój, jaki nam obiecuje i daje Pan Bóg. - powiedział abp Grzegorz Ryś podczas sympozjum „Pokój! Pokój dalekim i bliskim” (Iz 57,19).
Sympozjum poprzedziła krótka modlitwa Psalmem 122, którą w Sali Pomnikowej w Muzeum POLIN odmówili – po polsku bp Rafał Markowski, przewodniczący Komitetu KEP ds. Dialogu z Judaizmem i po hebrajsku - naczelny rabin Polski Michael Schudrich.
Moderatorem spotkania był prof. Jan Grosfeld z UKSW, który zapytał uczestników dyskusji, jak rozumieją hasło tegorocznego Dnia Judaizmu – „Pokój! Pokój dalekim i bliskim”, zaczerpnięte z Księgi Izajasza (Iz 57,19).
Na wstępie podkreślił też, że obchody Dnia Judaizmu są dla Kościoła katolickiego nie zwykłą celebracją upamiętnienia dawno minionej przeszłości, ale że „korzeń żydowski jest żywotnie istotny dla życia Kościoła”. – Kościołowi są potrzebni świadkowie wiary ze strony żydowskiej – dodał.
Jaka jest dziś rozumiana biblijna idea pokoju? Czym jest pokój z Księgi Izajasza w obu tradycjach i konkretnych sytuacjach współczesnego świata, w którym żyjemy? Czy dzisiejszy judaizm, rabinicznie zróżnicowany, jest bliższy chrześcijaństwu, niż w czasach Jezusa? – zastanawiał się Grosfeld.
Zdaniem prof. Grosfelda, owa bliskość jest dziś o wiele większa niż dawniej, ale niestety przyczyniło się do tego cierpienie, jakiego znakiem jest Zagłada. - Cierpienie jest tą przestrzenią, w której możemy się spotykać. Przez stulecia obydwie strony się od siebie oddalały, przez ostatnie pół wieku się do siebie zbliżamy – powiedział wykładowca UKSW.
Zdaniem Grosfelda, do tego, by sojusz chrześcijańsko-żydowski mógł być na świecie realizowany, nie jest wystarczające to, że zamiast antysemityzmu i figury żyda-wroga pojawił się antyislamizm i nowy wróg – muzułmanin. Takie myślenie jest zbyt doraźne.
Metropolita łódzki abp Grzegorz Ryś podkreślił, że pokój jest Bożą obietnicą, darem, który trzeba przyjąć, nie powinniśmy jednak o niego zbytnio zabiegać, choć taka postawa przyjmuje czasem karykaturalny wymiar „walki o pokój”. – Nic głupszego nie można wymyślić – mówił abp Ryś.
„Zamiast kreować własne wizje pokoju, lepiej jest przyjąć pokój, jaki nam obiecuje i daje Pan Bóg” – przypomniał arcybiskup. Chrześcijanie wierzą, iż obietnica pokoju została spełniona – został on dany człowiekowi w Jezusie Chrystusie.
Stwierdził, że wiąże się z tym pewien dramatyczny paradoks, gdyż od czasów przyjścia Chrystusa na świat niewiele się zmieniło, jeśli chodzi o dychotomię wojna-pokój, a Zagłada dokonała się przecież w chrześcijańskiej Europie. Wielokrotnie też pokój był po prostu „wprowadzany” lub wręcz „narzucany” na własnych warunkach tego, który to czyni.
„Dwa tysiące lat chrześcijaństwa to z jednej strony czas przyjmowania pokoju w Jezusie Chrystusie, ale z drugiej strony – czas odrzucania tego daru, który został ofiarowany, ale nie został przyjęty” – dodał abp Ryś.
Wspomniał też o kategorii pokoju znanej z adhortacji Jana Pawła II z 1984 r. pod pojęciem „pojednania źródłowego”, jakie wprowadza Jezus. Pojednanie takie bierze pod uwagę źródło problemu, a to źródło znajduje się w sercu. – Dno nie tkwi w różnicach na świecie, ale w sercu, które w sobie hoduje wrogość – powiedział hierarcha.
Papież napisał w tej adhortacji m.in., że pojednanie nie może być mniej głębokie niż sam rozłam. – Istnieje bowiem pokusa załatwienia pokoju tylko z wierzchu – dodał od siebie abp Ryś.
Odpowiadając Janowi Grosfeldowi stwierdził, że przeraża go myśl, chrześcijaństwo i judaizm mogłyby mieć wspólnego wroga. - Nie dam się wpuścić w myślenie, że muzułmanin jest wrogiem. Jeśli teraz ma nas łączyć – zupełnie iluzoryczna – myśl, że od teraz jest on naszym wspólnym wrogiem, to ja się z Tobą rozstaję na progu takiego rozeznania – powiedział abp Ryś do prof. Grosfelda.
Rabin Małgorzata Kordowicz (Muzem POLIN) rozważała różne kategorie pokoju obecne w judaizmie. Pokój z jednej strony rozumiany jest jako pewien stan idealny, który będzie dostępny człowiekowi dopiero w czasach mesjańskich. Z drugiej strony jest też wartością, którą należy kultywować tu i teraz.
Mówiła też m.in. o pozdrowieniu „szalom”, które tak bardzo wsiąknęło do kultury popularnej, że stało się niemal uniwersalnym powitaniem i pozdrowieniem. Wspomniała także o rytuale sota opisanym w Księdze Lota, a dotyczącym pojednania między małżonkami. Jednym z elementów tej ceremonii jest wypicie przez kobietę wody, w której zanurzono skrawek pergaminu z wypisanym imieniem Bożym. Rabinka zaznaczyła też, że wszystkie ważniejsze modlitwy judaizmu kończą się słowami o pokoju.
Dzień Judaizmu w Kościele katolickim w Polsce obchodzony jest od 1998 r. Zadecydowała o tym Konferencja Episkopatu Polski, a inicjatorem był bp Stanisław Gądecki, wówczas stojący na czele Podkomisji Episkopatu Polski ds. Dialogu z Judaizmem. Pierwsze obchody odbyły się pod hasłem „Kto spotyka Jezusa Chrystusa, spotyka judaizm”, zaczerpniętym z przemówienia Jana Pawła II w Moguncji w listopadzie 1980 r. Polska jest drugim po Włoszech krajem europejskim, w którym zaczęto organizować takie obchody. Później włączyły się w tę inicjatywę m.in. Austria, Holandia i Szwajcaria.
lk / Warszawa