Potrzeby katolików na Wschodzie są ogromne

Odbudowa kościołów i budowa nowych, wsparcie w codziennych wydatkach, a także specjalistyczna pomoc rodzinom - oto kilka przykładów działań podejmowanych przez Zespół Pomocy Kościołowi na Wschodzie. Dziś okazja, aby wspomóc współwierzących na Wschodzie.

W tym roku Dzień ten przypada 8 grudnia, ale rozpoczął się już 6 bm. o godz. 21.00 Apelem Jasnogórskim, który poprowadził dyrektor Zespołu - ks. Leszek Kryża TChr. W niedzielę 8 grudnia, w uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny, o godz. 9.00 w warszawskiej bazylice Świętego Krzyża odprawiona została Msza św., transmitowana przez Program 1 Polskiego Radia, której przewodniczył bp Antoni Dydycz, przewodniczący Zespołu Pomocy. Natomiast, w niedzielę Telewizja Polonia nada w godzinach 13.00-14.00 Mszę świętą z tej samej okazji z kościoła w Jabłonnie (diec. warszawsko-praska).

Jak co roku przez cały ten Dzień w kościołach katolickich w całym kraju odprawiane są Msze św. w intencji naszych współwyznawców i rodaków za wschodnią granicą, głoszone są kazania na ten temat, a pieniądze, zebrane w tym dniu na tacę i do specjalnie wystawionych puszek przeznacza się na pomoc rzeczową dla tamtejszego Kościoła. Obejmuje ona pomoc przy odbudowie i remontach istniejących już, ale na ogół bardzo zniszczonych świątyń i przy budowie nowych, zakup i wysyłanie sprzętu liturgicznego (kielichy, monstrancje, pateny itp.), Mszałów i innych ksiąg świętych, szat liturgicznych, a także literatury religijnej. Należy pamiętać, że po całych dziesięcioleciach prowadzonej przez komunistów bezwzględnej walki z wszelkimi przejawami życia religijnego, a także – w wypadku zachodnich regionów ówczesnego ZSRR – z polskością, duchowe potrzeby tamtejszych wiernych są i długo jeszcze będą ogromne.

W bieżącym, powoli kończącym się roku, dzięki hojności polskich parafian i darczyńców Zespół Pomocy spełnił 360 próśb od duchowieństwa i wiernych ze Wschodu o łącznej wartości 2 355 000 zł, z czego najwięcej trafiło na Ukrainę i Białoruś.

Komunizm a religia

O potrzebie wspierania i pomagania katolikom, w większości naszym rodakom, w ówczesnym ZSRR, Kościół w Polsce wiedział i myślał od dawna, ale przez całe dziesięciolecia było to w praktyce niemożliwe. Granica wschodnia była szczelnie zamknięta i strzeżona, zwłaszcza z tamtej strony i w praktyce można było tam jechać wyłącznie w zorganizowanych grupach turystycznych, bardzo rzadko indywidualnie, po ściśle określonych trasach i trzymając się ustalonych wcześniej terminów. Nie znaczy to jednak, że w owym czasie nie robiono nic w tym kierunku.

Trudno dokładnie ustalić, kiedy zaczęła się mniej lub bardziej regularna, choć zarazem ukryta i nielegalna pomoc dla wiernych na Wschodzie, ale z dużym prawdopodobieństwem można przyjąć, że nastąpiło to najwcześniej w latach sześćdziesiątych. Wtedy to, po przemianach z 1956 w ZSRR, Polsce i częściowo w innych krajach ówczesnego bloku sowieckiego doszło do pewnego złagodzenia polityki wewnętrznej i lekkich ułatwień w poruszaniu się obywateli między tymi państwami.

Część polskich turystów wyjeżdżających na Wschód wykorzystywała te podróże do przewożenia np. medalików, krzyżyków, książek religijnych itp. Ale zdarzało się też, że sami obywatele sowieccy, odwiedzający nasz kraj, nierzadko dopytywali się o przedmioty kultu religijnego, które chcieliby zabrać ze sobą w drogę powrotną. Mimo surowych i drobiazgowych kontroli granicznych i wysokich kar, grożących za uprawianie takiego „procederu”, wiele osób podejmowało się tego ryzyka i wielu udawało się tę „kontrabandę” przewieźć.

Nie sposób ocenić rozmiary tego zjawiska – w sumie raczej marginesowego, niemniej jednak było to swego rodzaju „przecieranie szlaków”, dla niektórych zaś nawiązywanie kontaktów, które po wielu latach okazywały się bardzo przydatne. A trzeba przy tym pamiętać, że było to wtedy zakazane, wręcz karalne. Na przykład sowieckie przepisy celne z tamtych lat wśród przedmiotów, których nie wolno było wwozić do ZSRR, wymieniały "jednym tchem" broń palną, trucizny, materiały wybuchowe i żrące oraz literaturę wywrotową, pornograficzną i religijną.

Równolegle do pomocy świadczonej przez pojedyncze osoby na zasadzie swoistego przemytu, w akcji tej uczestniczyły też niektóre zakony i zgromadzenia zakonne, zwłaszcza żeńskie, które w głębokim ukryciu i konspiracji zaczęły zakładać swoje wspólnoty w kraju „przodującego proletariatu”. Niewiele wiemy o rozmiarach tych działań – nierzadko dopiero dzisiaj niektórzy księża i siostry zakonne dzielą się wspomnieniami z tamtych poczynań.

Sytuacja zaczęła się zmieniać pod koniec lat osiemdziesiątych, gdy władzę w partii komunistycznej i w ZSRR objął Michaił Gorbaczow, który przystąpił do reformowania coraz bardziej rozkładającego się systemu politycznego i gospodarczego. W 1988 r. wprowadzono w kraju nowe przepisy, przywracające de facto wolność religijną w całym kraju. W efekcie Kościoły zaczęły się odradzać, wychodzić z podziemia i jednocześnie pojawiły się ogromne potrzeby duchowe i materialne w tym zakresie.

Zespół Pomocy dzisiaj

Zespół Pomocy Kościołowi na Wschodzie, na miarę swoich możliwości, w oparciu o złożone ofiary, służy pomocą duszpasterzom i wiernym posługującym i mieszkającym na tych ziemiach. Obecnie, pracuje tam ponad 200 kapłanów diecezjalnych, około 300 zakonnych, 320 sióstr zakonnych i 20 braci zakonnych z Polski oraz osoby świeckie. Do biura Zespołu napływają wciąż pisemne prośby z diecezji, parafii oraz ze zgromadzeń zakonnych pracujących na Wschodzie.

Na konferencji prasowej 4 grudnia bp A. Dydycz, przewodniczący Zespołu, zauważył, że najbliższa niedziela, będąca dniem zbiórki, oparta jest na dwóch mocnych fundamentach: uroczystości Niepokalanego Poczęcia NMP z jednej strony i na rocznicy powstania Unii Europejskiej z drugiej. Zdaniem biskupa „warto do tego nawiązać, bo być może niektórzy o tym zapomnieli, ale zbieżność tych dat nie jest przypadkowa”. Gdyby Unia Europejska pamiętała o swoich katolickich korzeniach, nie mielibyśmy tak kryzysowej sytuacji w Europie – jest przekonany biskup-senior drohiczyński.

W ciągu minionych lat zmieniały się rodzaje pomocy: o ile początkowo było to przede wszystkim dostarczanie literatury, to z czasem na pierwszy plan wysunęły się inne potrzeby, głównie remonty i budowa obiektów sakralnych oraz pomoc w ludziach. „Zawsze jednak potrzebna była wspólnota modlitewna, bo ona nadawała naszej pracy szczególny charakter” – podkreślił bp Dydycz.

Źródło: Krzysztof Gołębiowski / KAI

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama