Z powodu koronawirusa w jednym z wakacyjnych weekendów zmarło w Polsce 26 osób, utopiło się 17 osób. To wystarczający powód, by zagrożenie utonięciem potraktować poważnie.
Niedziela 8 sierpnia była najtragiczniejszym w tym roku dniem nad wodą. Jednego dnia utonęło aż 14 osób. To w dziennej statystyce nawet więcej niż zmarło na Covid – 19, bo zmarłych w wyniku trwającej epidemii było trzynastu. Od początku czerwca śmierć w wodzie poniosły już 182 osoby. Utonięcia to jedno z największych zagrożeń wakacyjnych.
Upalna pogoda sprzyja niebezpiecznym sytuacjom, bo częściej wypoczywamy nad wodą, w wodzie i na wodzie. Ale głównym powodem tych tragicznych wypadków jest brawura, lekkomyślność i lekceważenie zagrożenia. Ponadto, średnio w 20% przypadków ofiary żywiołu znajdują się pod wpływem alkoholu.
Na wodzie
Kajak, rower wodny, łódka, jacht albo inny sprzęt, który wykorzystać można do poruszania się po wodzie daje pozorne poczucie bezpieczeństwa. Mimo, że nie mamy bezpośredniego kontaktu z wodą, to nadal istnieje ryzyko niespodziewanego wypadku. Czasem są to typowe zdarzenia, takie jak siadanie na burcie łodzi albo rufie kajaku, w których następstwie można łatwo znaleźć się w wodzie. Czasem to brawura, gdy ktoś płynie zbyt blisko innych albo w zbyt małej odległości od większych statków, barek rzecznych czy łodzi motorowych. Ryzykowne jest także przepływanie zbyt blisko śluz wodnych i zapór rzecznych. Brak możliwości zapanowania nad sprzętem, w wyniku wejścia w tor wodny innego poruszającego się po wodzie, prowadzi do wywrócenia się kajaku lub łodzi.
Ale bywają sytuacje nietypowe jak ta, której byłem świadkiem, płynąc Nilem w Egipcie. Duży statek, o pięciu pokładach, który zabrać może na pokład prawie 100 osób uderza w filar mostu. Ludzie znajdujący się na górnym pokładzie z niedowierzaniem patrzą jak statek zbliża się do przeszkody i w ostatniej chwili uciekają pod pokład, bo wystarczyło załodze refleksu i odwagi, by krzyczeć o zagrożeniu. Gdyby nie znalazł się ktoś, kto w odpowiedniej chwili przestrzegł przed zagrożeniem, z pewnością uderzenie boczną częścią dziobu statku w przęsło doprowadziłoby do wypadnięcia turystów za burtę.
Są też inne niebezpieczne i bardzo nieoczywiste zagrożenia. Łódź na wodzie jest bardzo niestabilna. Wielokrotnie byłem świadkiem, gdy po zakończonej podróży, gdy już turyści wysiadali na ląd byli o krok od utraty równowagi. Im starsza i bardziej nienawykła do wodnych warunków osoba, tym bardziej konieczne jest, aby ją asekurować. Wystarczy podanie ręki czy wsparcie na naszym ramieniu.
W przypadku małych łódek, gdy nie ma trapu, zejście na ląd odbywa się bezpośrednio na pomost. W jednej chwili kilka osób zaczyna się poruszać w różnych kierunkach, co powoduje niekontrolowane ruchy łódki. Wpaść do wody w tej sytuacji nie jest trudno. Nie mając się czego złapać, prawdopodobne, że złapiemy się kogoś innego w poszukiwaniu podparcia. Dlatego ważnej jest, aby jedna osoba koordynowała i organizowała taki proces zejścia na ląd. To pozwala przejść kontrolę i zapewnić wszystkim bezpieczeństwo. Unikniemy niepotrzebnych nerwów.
I ostatnia przestroga. Sam wielokrotnie to widziałem na własne oczy. Nie sama woda stanowi zagrożenie dla naszego zdrowia i bezpieczeństwa, ale nasze rozkojarzenie i brak uwagi. Nic w tym dziwnego, bo jesteśmy na wakacjach. Wtedy łatwo o nerwowe ruchy na łodzi, które prowadzą przykładowo do uderzenia o część statku, skaleczenie czy nawet głębokie rozcięcie skóry na głowie i towarzyszący uderzeniu lekki wstrząs mózgu. Pamiętajmy, że każdy na łodzi jest odpowiedzialny za innych. Zawsze warto ostrzec, zwrócić uwagę na zagrożenie. Chodzi przecież o to, by bezpiecznie i w pełnym zdrowiu wrócić do domu i dobrze wspominać wakacyjny czas.
Inną kategorią zagrożeń są te, które wynikają z gwałtownych zmian pogodowych. W 2007 roku tzw. „biały szkwał”, czyli gwałtowna i krótkotrwała burza wywróciła ponad 60 łodzi. Wszystko trwało około 15 minut. Z wody wyłowiono prawie 80 osób, które powypadały z łódek albo znalazły się w wodzie po przewróceniu łódek. Nikt z podjętych z wody przez ratowników nie mieli na sobie kamizelek ratunkowych!
Kamizelka ratunkowa, czyli popularny kapok to podstawowy element wyposażenia wszystkich, którzy wypoczywają na wodzie. Należy go zakładać bez względu na to, jak dobrze pływamy. Do tego, w przypadku korzystania z dużych akwenów wodnych, konieczne jest śledzenie komunikatów pogodowych. Przyda się tez zdrowy rozsądek. W przypadku niepewnej pogody po prostu lepiej trzymać się blisko brzegu albo po prostu zacumować w bezpiecznym miejscu.
Nad wodą
Kolejnym podstępnym zagrożeniem jest iluzja przebywania na plaży. Rodzice opalają się, a dzieci bawią się w piasku. I nagle dochodzi do tragedii. Wystarczy, że dziecko pobiegnie się ochłodzić albo przynieść wodę, aby łatwiej budować zamek z piasku i nakryje go fala. Nie zawsze w tłumie zaaferowanych ludzi i rodziców skupionych na własnych dzieciach znajdzie się na czas ktoś kto poda pomocna dłoń.
Małe dzieci nie mogą pod żadnym pozorem, bez nadzoru rodziców, wchodzić do morza. Powinny mieć na sobie elementy ubioru, które w szybki sposób pomogą je zidentyfikować w tłumie innych osób. W przypadku niebezpiecznego zdarzenia pozwoli to opiekunom na szybką reakcję.
Niedocenianie niebezpieczeństwa w wodzie oraz pływanie w miejscach zabronionych to kolejne punkty w katalogu zachowań ryzykownych nad wodą. Zatem, myśl ‘na zapas’ oraz zachowaj szczególną ostrożność w czasie wypoczynku na kąpieliskach niestrzeżonych przez ratowników.
Ale nad wodą nie tylko wodny żywioł stanowi zagrożenie. Ostatnio słyszeliśmy o osobie, która w pełnym słońcu, przy temperaturze powyżej 35 stopni Celsjusza, usnęła na plaży. Gdyby nie interwencja zaniepokojonych, postronnych osób, którzy zwrócili uwagę na sytuację mogło skończyć się tragicznie.
Zagrożeniem tym jest udar cieplny i jego szczególna postać, czyli udar słoneczny. To, prosto mówiąc, stan przegrzania organizmu, co w upalne lato może się przydarzyć każdemu. U niektórych może doprowadzić do utraty zdrowia, a nawet śmierci. Udar słoneczny to szczególny przypadek przegrzania, nie uchwyconego w porę, którego skutki są najgroźniejsze. Może dojść do uszkodzenia mózgu, serca, nerek i mięśni.
U osoby z objawami udaru słonecznego pojawiają się: skołowanie, brak orientacji, niewyraźna mowa, niepokój, podenerwowanie, majaczenie. Może tu też w skrajnych przypadkach wystąpić zapaść i śpiączka. W udarze cieplnym spowodowanym przez działanie słońca skóra będzie sucha i gorąca, pojawią się widoczne zaczerwienienia na całej powierzchni skóry. Udar przynieść może także nudności i wymioty. Chory ma przyspieszony, ale jednocześnie płytki oddech. Przyspiesza też tętno, a głowa – boli.
Bezwzględnie należy wezwać fachową pomoc medyczną a do czasu jej przyjazdu pomoże schładzanie stopniowo ciała poszkodowanego. Szczególnie należy zwrócić uwagę na głowę, kark, ramiona oraz na pachy i pachwiny.
W wodzie
Kiedy już znajdujemy się w wodzie, powinniśmy unikać ryzykownych zabaw. Jak wynika z raportów policyjnych do najczęstszych przyczyn utonięć zalicza się:
Do podanych przyczyn utonięć należy doliczyć brawurę, popisywanie się, przecenianie swoich sił i umiejętności pływackich. Chodzi o sytuacje, gdy przykładowo wypływamy daleko, łapie nas skurcz i nie mamy możliwości wołać skutecznie o ratunek.
Osobną sprawą pozostaje kwestia pływania w stanie nietrzeźwym. Nawet niewielka ilość alkoholu w organizmie powoduje zaburzenia zmysłu, równowagi i orientacji.
I sprawa wydawałoby się trywialna, jaką jest brak umiejętności pływania. Często młodzi ludzie wstydzą przyznać się do tego, ale gdy w wyniku lekkomyślnych żartów zostaną wrzuceni do wody, w miejscu, gdzie nie ma profesjonalnych ratowników, często nie ma kto ich ratować i udzielić im pomocy.
Zasady bezpiecznej kąpieli
Pełen katalog dobrych praktyk i zasad, które zapewnią nam bezpieczny wypoczynek w wodzie przygotowała Państwowa Straż Pożarna. Oto one:
Dariusz Stępień, opoka.org.pl
Partnerem akcji „Zawsze bezpieczny” jest PZU SA.