Hodowcy gołębi przyjechali do św. Anny ze sztandarami z całej Polski, od Wejherowa do Zakopanego. Mszy św. przewodniczył pomocniczy biskup gliwicki Andrzej Iwanecki w koncelebrze księży hodowców.
Gołębie na swojej drodze napotykają coraz więcej trudności – mówił ks. Józef Żyłka, krajowy duszpasterz hodowców. - Więcej rozmaitych przewodów, łapaczy i fal, które dezorientują gołębie. Tak trudnych lotów jeszcze nie było. Nauczyliśmy się wygrywać, a teraz ten sport uczy pokory. W ludzkim życiu też trudności przybywa, mnożą się sytuacje, w których zdajemy się być bez wyjścia. Potrzebujemy pomocy i opieki. Dlatego się tu gromadzimy wokół św. Anny i św. Franciszka. I mamy nadzieję, że jak nagradzane są gołębie, które pokonują trudności i wracają, tak i nas ludzi, którzy mają odwagę się z kłopotami mierzyć – czeka kiedyś nagroda. Gratuluję wszystkim, którzy skutecznie naśladują w codziennym życiu nasze zwycięskie gołębie – dodał.
Bp Andrzej Iwanecki zachęcał uczestników niedzielnej Mszy św. na Górze św. Anny, by naśladowali św. Franciszka, dla którego cały świat był domem, a on z szacunkiem po nim stąpał i mądrze korzystał. - Św. Franciszek uczy nas także wolności od rzeczy, od despotyzmu posiadania. Franciszek pokazuje wreszcie, że trzeba przyjąć do swego życia Chrystusa. Nie myślmy, że będziemy umieli opiekować się tym światem bez zażyłości z Jezusem. Niech w naszym życiu będzie obecna postawa zachwytu i szacunku dla świata. Niech się w nim objawia prymat osoby nad rzeczą – podkreślił kaznodzieja.
Biskup pobłogosławił nowe sztandary oraz przyniesione do ołtarza gołębie. Po mszy św. zostały one wypuszczone przed bazyliką do lotu.
Niedzielna pielgrzymka potwierdziła, że hodowla gołębi jest często pasją rodzinną także przekazywaną z pokolenia na pokolenie. Razem z ojcem Michałem przyjechał na pielgrzymkę 12-letni Marek Mika z Wodzisławia Śląskiego. - Na pewno nie poświęcam gołębiom tyle czasu co tato, czy inni hodowcy – przyznaje. - Czasem przychodzę pomóc. Hodowla i w ogóle przyroda mnie interesuje, ale pasjonatem gołębi jeszcze nie jestem.
- Gdyby Marek przejął kiedyś moje gołębie, byłby czwartym pokoleniem kontynuującym tę tradycję – cieszy się pan Jan, prezes oddziału w Wodzisławiu. - Ale temu trzeba się poświęcić. Rodzinne zwyczaje dopasować do rytmu życia gołębi, bo najpierw trzeba je nakarmić i napoić, potem gdzieś jechać. Nawet terminy ślubów i wesel ustala się między lotami dorosłych i młodych gołębi – wyjaśnił.
Krzysztof Kawaler, prezes Polskiego Związku Hodowców Gołębi Pocztowych wezwał hodowców do uczciwości we współzawodnictwie sportowym i solidarności z innymi hodowcami. - Kiedy te zasady są łamane, wszystko zaczyna się psuć: atmosfera, prestiż i wyniki. Krótkowzroczna korzyść trwa chwilę, a jej konsekwencje naprawia się latami – mówił.
Gwardian klasztoru Franciszkanów, o. Jonasz zapewnił hodowców, że w bazylice św. Anny mogą się czuć bezpieczni i u siebie, jak w gołębniku. Muzykom podziękował za to, że żaden odpust kalwaryjski – mimo pandemii - nie odbywa się bez nich. Z radością dostrzegł, że w orkiestrach gra coraz więcej dzieci i młodzieży.
kda / Góra św. Anny