Nie bardzo rozumiem „światłych” katolików, a zwłaszcza księży, którzy banalizują tę rzeczywistość, próbują jak mantrę powtarzać słowa o porozumieniu i dialogu. (…) To nie jest czas na kompromisy. To jest walka – powiedział ks. prof. Paweł Bortkiewicz, komentując manifestacje proaborcyjne.
W rozmowie z Jakubem Pacanem dla „Tygodnika Solidarność” ks. prof. Paweł Bortkiewicz odniósł się do strajków wywołanych wyrokiem TK dotyczącym aborcji eugenicznej. Podkreślił, że wydarzenia związane ze Strajkiem Kobiet i atakami na kościoły nie mają podłoża tylko kulturowego.
„Trzeba do interpretacji tych zdarzeń czegoś więcej niż perspektywa socjologiczna czy kulturowa. To, co się dzieje, ma znamiona walki ze Złem osobowym, po prostu z szatanem, nieprzyjacielem człowieka. Wiem, że taka opinia nie może być w pewnych kręgach popularna, bo brzmi tak anachronicznie. Ale przecież w minionym wieku zdarzyły się takie epizody historii, mam na myśli oba totalitaryzmy, które nie dadzą się zinterpretować do końca wyłącznie ambicjami politycznymi, utopiami, żądzą władzy, paranoją… To tylko przejawy Zła o charakterze fundamentalnego sprzeciwu wobec Boga. I dlatego i tam, i tu tak naprawdę pierwszym atakowanym jest sam Bóg Miłości. Musimy to mieć na uwadze”.
Zauważył, że już Księga Rodzaju wskazuje na manipulacje szatana. Tutaj w swojej inteligencji skierował on ataki na kościoły, chociaż wyrok został wydany przez Trybunał Konstytucyjny.
„Teraz kusiciel znów przekonuje, że Bóg jest despotą, że Kościół jest instytucją zniewalającą człowieka. Dlaczego? Bo ma odwagę głosić, że życie ludzkie, każdego człowieka jest wartością, że trzeba to życie chronić… Bo ma odwagę być jedynym autentycznym przyjacielem człowieka. Cóż, w tej samej Warszawie, w której padły słowa: «człowieka nie można zrozumieć bez Chrystusa», dzisiaj dokonuje się próba odczytania człowieka wbrew Chrystusowi. Ale finał tego nie może być inny – prowadzi nieuchronnie do samozagłady człowieka”.
Ks. Bortkiewicz zaznaczył, że w kwestii ochrony życia nie ma miejsca na kompromisy. To jest przestrzeń, w której trzeba walczyć o zwycięstwo prawdy.
„Nie bardzo rozumiem «światłych» katolików, a zwłaszcza księży, którzy banalizują tę rzeczywistość, próbują jak mantrę powtarzać słowa o porozumieniu i dialogu. Powiedzmy wprost za św. Pawłem: «Cóż bowiem ma wspólnego sprawiedliwość z niesprawiedliwością? Albo cóż ma wspólnego światło z ciemnością? Albo jakaż jest wspólnota Chrystusa z Beliarem lub wierzącego z niewiernym?». To nie jest czas na kompromisy. To jest walka, do której jako chrześcijanie jesteśmy wezwani. Warunkiem zwycięstwa musi być świadomość tego, o co i jak toczy się ta walka”.
To walka, która wymaga nie tylko wielkiego zaangażowania modlitewnego, ale także wspólnotowego działania.
„Najważniejszą sprawą będzie w tej chwili modlitwa o wiarę i pomoc Boga, świadectwo opowiedzenia się za życiem, a zarazem za Kościołem i Chrystusem, oraz męstwo – które będzie tworzyło mocne sumienia, zdolne sprzeciwić się złu. Jest wielka praca przed nami. Potrzebna jest nam nowa solidarność, oparta na Ewangelii, której wyrazem jest poniesienie brzemion najsłabszych, bo nienarodzonych, ale też niesienie brzemion tych, którzy zmagają się z decyzjami wobec lęku i niepewności jutra. Jest potrzebne dzielenie brzemion z tymi, którzy walczą dziś o obronę życia. Bo to jest walka o przyszłość naszego narodu, ale jeszcze bardziej naszego człowieczeństwa”.
Źródło: „Tygodnik Solidarność” nr 47/2020